Uważani za najbardziej wpływowy zespół muzyki określanej mianem new
romantic, Ultravox - bo o nich mowa - w 1977 roku wydają swój pierwszy
album zatytułowany zwyczajnie "Ultravox!". Ów pierwszy krok na nowej
ścieżce muzycznej stał się podporą pod nowy gatunek i inspiracją dla
wielu późniejszych grup.
W przypadku albumów "pionierskich" często przymyka się oczy na pewne niedociągnięcia zasłaniając je nowatorskim podejściem, świeżym spojrzeniem na muzykę itp. Z "Ultravox!" nie mamy jednak tego problemu, choć płyta ta, może nie równa się ze szczytowym osiągnięciem grupy, jakim jest "Vienna", to i tak Brytyjczycy, prezentują się z jak najlepszej strony. 9 utworów zarejestrowanych na debiucie to przepiękne kompozycje do tworzenia których ekipa Johna Foxxa, obok standardowych rockowych akcesoriów, sięgnęła po instrumenty klasyczne (wiolonczela) i klawiszowe. I to właśnie na tym polega fenomen new romantic - na zgrabnym połączeniu tych dwóch elementów w jedną całość. Oczywiście nie należy zapominać o frontmanie grupy - Johnie Foxxie, który za sprawą swojego czasem śmiałego ("The Wild, The Beautifull & The Damned"), czasem delikatnego ("Dangerous Rhythm") głosu szybuje pomiędzy ziemią a niebem, starając się zaczarować czas, tak by przestał mieć znaczenie - i trzeba przyznać, często mu się to udaje.
Choć najlepsze utwory zawarte na krążku gatunkowo można przyporządkować pod new romantic, to czasem zdarza się, że muzycy nieco zdradzają swój styl. Uwidacznia się to np. w bluesowym "Saturday Night In The City of Dead", czy rock'n'rollowym "Wide Boys" przywodzącym na myśl dokonania The Beatles. Totalnym zaskoczeniem jednak, jak dla mnie, jest "Dangerous Rhythm" gdzie pobrzmiewają bujające klimaty reggae, - istny koktajl muzycznych inspiracji!
Rzecz jasna głównymi punktami płyty są "Slip Away", "I Want To Be A Machine" czy wreszcie "My Sex", więc kawałki nawiązujące do nowej stylistyki. Harmoniczna całość klasycznej melodii z rockowym graniem sprawia wrażenie dopiętej na ostatni guzik. Utwory nie nużą, dzięki licznym zmianom tempa zapadają na długo w pamięć, powodując za każdym razem miłe wspomnienia. A nade wszystko budują spójny klimat, czyniąc twórczość Ultravox niezwykle ambitną i poruszającą.
Może i "Ultravox!" nie ma w sobie tyle piękna co późniejsze dokonania pionierów new romantic, jednak płyta to dobrze przygotowana i złożona, zawierająca muzykę zdolną zagościć na dłuższą chwilę w pamięci słuchacza. Więc chyba cel został osiągnięty - wszyscy na czele z melomanem zadowoleni, czegóż wymagać więcej? Pozostaje cieszyć się cudowną melodią płynącą z romantycznego serca utalentowanych Brytyjczyków z Ultravox.
Tracklista:
01. Saturday Night In The City Of The Dead
02. Life At Rainbow's End (For All The Tax Exiles On Main Street)
03. Slip Away
04. I Want To Be A Machine
05. Wide Boys
06. Dangerous Rhythm
07. The Lonely Hunter
08. The Wild, The Beautiful And The Damned
09. My Sex
Wydawca: Island Records (1977)