Swojego czasu o tym zespole było głośno. Po wydaniu dwóch krążków Tower zniknął ze sceny i obecnie jedynie nieliczni pamiętają o tej ciekawej formacji. "The Swan Princess" to debiutancki album kapeli, który prawie dekadę temu został okrzyknięty przez czytelników Metal Hammera metalowym debiutem roku na polskim rynku.
Unikatowość formacji polegała na bardzo specyficznym podejściu do gothic-doom metalu. Tower nie starał się kopiować ani starego Paradise Lost, ani My Dying Bride ani żadnej z "klimatycznych" kapel. Muzyka opierała się na doomowych riffach, wokalista operował głębokim growlingiem, a mimo to muzyka była dynamiczna. Elementem wyróżniających tę formację była cała gama różnorodnych folkowych wstawek, dzięki którym muzyka nabierała nieco barokowego charakteru. Pomimo, że Tower nie czarował techniką, ani wyrafinowanymi strukturami kompozycyjnymi, to potrafił stworzyć na tyle interesujące i spójne kompozycje, że słuchacz po dziś dzień oddaje się temu specyficznemu brudnemu a zarazem dostojnemu nastrojowi przymykając oko na pewne niedociągnięcia. Pod tym względem kapela przypomina mi wczesne dokonania The Gathering, tyle, że Tower umiejętnie wzbogacił wzorce. Jedynym zarzutem jaki mam do zespołu, to, że booklety zawierają zbyt dosłowne tłumaczenia tekstów - a te oparte są na poezji angielskiej."The Swan Princess" nie jest wydawnictwem fenomenalnym czy też nawet nadzwyczaj oryginalnym, ale po dziś dzień na polskiej scenie metalowej nie ma zespołu, który w tak umiejętny sposób połączył folk z gothic-doom. Krążek ten był zapowiedzią naprawdę obiecującego zespołu, olbrzymiego talentu - szkoda, że nie spełnionego.
Wydawca: Metal Mind Productions (1998)