O najnowszym wydawnictwie Thy Worshiper mówiono sporo jeszcze długo zanim znalazło ono wydawcę. Mnogość opinii na temat tego albumu pojawiło się za sprawą samych muzyków oraz tych szczęśliwców, którzy materiał nabyli przedpremierowo od zespołu. Praktycznie większość opinii i opublikowanych recenzji to peany pochwalne pod adresem „Czarnej Dzikiej Czerwieni”, dlatego spodziewałem się po tym wydawnictwie muzyki co najmniej dobrej i taka właśnie muzyka wypełnia po brzegi „Czarną Dziką Czerwień”.
Jednak, co może wydać się dziwne wszak najnowszą muzykę Thy Worshiper określiłem jako dobrą, odczuwam lekkie rozczarowanie tym wydawnictwem. Spodziewałem się bowiem muzyki trochę bardziej mrocznej, z może mniej klarownym brzmieniem, ale za to z niepowtarzalnym klimatem poprzednich wydawnictw zespołu. Trochę mniej czystych, żywiołakowych wokali damskich, a więcej gęstych, agresywnych partii instrumentalnych uzupełnionych wykrzykiwanymi przez wokalistę tekstami. Wprawdzie podobają mi się transowe, hipnotyczne damskie wokalizy jak chociażby w „Wietrze”, ale jest ich jak dla mnie zbytu dużo, czym negatywnie wpływają na ciężar muzyki. Momentami za ich sprawą mam wręcz wrażenie, jakbym słuchał odpowiedzi Słowian na debiut Soulfly („Czarny”). Pewnie jest to częściowo podyktowane także dość a nawet zbyt intensywnym wykorzystaniem instrumentów perkusyjnych.
Reasumując „Czarna Dzika Czerwień” to album dobry, ale w dyskografii zespoły z pewnością nie będzie stanowił najmocniejszego punktu. Zdecydowanie bardziej podobały mi się dwa wcześniejsze wydawnictwa Thy Worshiper.
Ocena: 7,5/10
Tracklista:
01. Piach
02. Czarny
03. Deszcz
04. Drzewa
05. Żniwa
06. Wiatr
07. Na Pohybel
08. Ogień
09. Zima
Wydawca: Pagan Records (2014)
lord_setherial : Mi zaś się podoba i damskie wokalizy wcale ale to wcale mi nie przeszkadz...