stoję w przewiewie dnia
niemożliwością stanąć na palcach by dosięgnąć swój cień
cień dawnej mej osoby
wiejący wiatr minionych epok
nuta izolacji wieków
łańcuchy zerwanych więzi czasu
szargana monotonia wykolejeńców
skopuj mieszający się z chaosem
wielka fala niszczącego pesymizmu
zwala mnie z nóg
a przewiew cichnie