„Chaos, fire and blood… rivers of blood!” Tak było dawno, dawno temu, kiedy piekielne armie zaatakowały Algalord. Na szczęście zostały odparte i na długi czas zapanował pokój, ale teraz niebezpieczeństwo powraca. Wróg potężny jak nigdy przekroczył już góry i zmierza, aby podbić ukochane krainy. Tylko sprzymierzenie wszystkich sił dobra może uchronić świat przed zgubą. Przepowiednia mówi, że na ich czele musi stanąć „warrior of ice”, który zdobędzie „three keys of wisdom”, przejdzie przez „ivory gate”, pokona „ancestral guardian” i zdobędzie „holy emerald sword”, aby rozpocząć „epic crusade for salvation of enchanted lands…”
Albumem „Legendarny Tales” swoją epicką krucjatę rozpoczął też zespół Rhapsody. Wprawdzie dwa lata wcześniej wydali już demo, ale jeszcze nie z Fabio Lione na wokalu i nie z takim rozmachem. Rhapsody bowiem już od swojej pierwszej płyty zaskakuje niebywałą symfonią instrumentów smyczkowych i chórów. Muzyka jest podniosła i poważna, a do tego niezwykle emocjonalna i uczuciowa. Naprawdę można wczuć się w fabułę położoną gdzieś między „Władcą Pierścieni”, a grą planszową „Talisman”.
Co ważne to nie koniec atutów Rhapsody, który od początku dał się poznać jako zespół bardzo dobry kompozycyjnie i instrumentalnie. Utwory są porywające, mają znakomite, chóralne refreny i można tu znaleźć cały zestaw żywiołowych i śpiewnych hiciorów. „Warrior Of Ice”, „Rage Of The Winter”, „Land Of Immortals” czy „Lord Of The Thunder” to sporej wagi przeboje. Co więcej, każdy z nich ma rozbudowane części gitarowe i smyczkowe. Rhapsody oprócz power metalowej dynamiki, proponuje naprawdę godną uwagi technikę instrumentalną. W dodatku same riffy w większości są mocne i ostre, co daje połączenie melodyki, wirtuozerii i siły. Jak dla mnie sztuka kompletna.
Na drugim biegunie jest sentymentalny i delikatny „Echoes Of Tragedy”. Na wojnie, jak to na wojnie, nie wszystko układa się po myśli i czasem trzeba nad czymś zapłakać. Nie jest to jednak typowa ballada i te arie w rzewniejszym tonie, osobiście w dalszym ciągu mi się podobają. Sielski, elficki klimat ma „Forest Of Unicorns” ze spokojnymi zwrotkami i wręcz wesołym refrenem. Płytę kończy zaś rozciągnięty i majestatyczny utwór tytułowy.
„Legendarny Tales” jest pierwszą odsłoną trzyczęściowej sagi o szmaragdowym mieczu. I choć czas pokazał, że z każdym kolejnym krokiem było coraz lepiej, to już debiut Rhapsody jest dziełem wyjątkowym i monumentalnym. „The story has to be written…”
Tracklista:
01. Ira Tenax
02. Warrior Of Ice
03. Rage Of The Winter
04. Forest Of Unicorns
05. Flames Of Revenge
06. Virgin Skies
07. Land Of Immortals
08. Echoes Of Tragedy
09. Lord Of The Thunder
10. Legendary Tales
Wydawca: Limb Music Products (1997)
Ocena szkolna: 5