Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Rhapsody - Legendary Tales

Za sprawą Hammerfall, jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać inne zespoły pragnące propagować podniosłe, nadęte, powermetalowe pieśni o rycerzach, zaczarowanych lasach, magii i innych niestworzonych rzeczach. Zważywszy na fakt, że takie formacje jak Helloween czy Running Wild przeżywały wtedy kryzys twórczy, to wydawnictwa nowo powstałych zespołów mogły być powiewem świeżości. Na tle setek podobnych do siebie zespołów właśnie Rhapsody potrafiło stworzyć muzykę, która by się wyróżniała.
"Legendary Tales" to debiutancki album tego zespołu, album, który rozpoczął trylogię zatytułowaną "Emerald Sword". Od pierwszych dźwięków sagi mamy świadomość tego, że będziemy mieli do czynienia z muzyką bardzo symfoniczną, w której klawisze będą odgrywać ogromną rolę. "Warriors Of Ice" - pierwszy regularny utwór na tym wydawnictwie rozwiewa wszelkie wątpliwości. Selektywne, szybko grane riffy, mnóstwo rozbujanych folkowych motywów, mnóstwo neoklasyki w solówkach, nieustanne podniosły klimat i dość oryginalna barwa głosu Fabio Lione.

Kolejne utwory tylko potwierdzają ogromny potencjał zespołu. "Rage Of The Winter" ujmuje wesołą melodyką i świetnymi pasażami klawiszowo-gitarowymi, zaś "Flames Of Revenge" porywa swoją dramaturgią. Zaskoczeniem może być fakt, że pomimo takiej, a nie innej tematyki utworów (co by nie ukrywać - infantylnej) Rhapsody prezentuje wysoki poziom instrumentalny. Choć jest to nieco zbyt patetyczna muzyka, to muzycy starają się szukać takich motywów i takich rozwiązań, które byłyby dalekie od banału co też im wychodzi.

Gdybym miał wskazać na coś co jest słabszym punktem tej płyty to w pierwszej kolejność byłby to instrumentalny przesyt. Nie ma co ukrywac - mało który zespół powermetalowy gra tak patetycznie. Pomimo, tego, że "Legendary Tales" zawiera dużą dawkę świeżości, to jednak są momenty, gdy tych pomysłów brakuje i pojawia się bezmyślana rąbanka. Również angielszczyzna Fabio Lione do mocnych punktów tej formacji nie nalezy, choc wokalista ten nadrabia ciekawa barwą.

Co by jednak nie pisać złego o tym wydawnictwie, to trzeba oddać to, że płyta jest ogromnym powiewem świeżości, jest pomysłowa i wyróżnia się w morzu innych power metalowych zespołów. Zaryzykuję stwierdzenie że jest to chyba jedno z najważniejszych wydawnictw w nowofalowym power metalu. Osobiście uważam także że jest to najlepsze dzieło zespołu i lubiąc czy nie tego typu granie zarzuty o brak oryginalności są bezpodstawne.

Tracklista:

01. Ira Tenax
02. Warrior Of Ice
03. Rage Of The Winter
04. Forest Of Unicorns
05. Flames Of Revenge
06. Virgin Skies
07. Land Of Immortals
08. Echoes Of Tragedy
09. Lord Of The Thunder
10. Legendary Tales

Wydawca Steamhammer Records (1997)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły