W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, kiedy w Polsce rodził się metal, jednym z najmocniejszych ognisk powstawania ciężko grających zespołów był Szczecin. Jednym z najwcześniej działających i najbardziej wytrwałym zespołem z tego miasta okazał się Quo Vadis. W latach osiemdziesiątych wydali dwie demówki, ale debiutancki album w Baron Records ukazał się w 1991 roku.
Częściowo znajdują się na nim utwory znane już z demówek, są też i nowe kawałki. Na demach materiał był nagrany po polsku, natomiast płyta została wydana w języku angielskim. Polska wersja „Quo Vadis” ukazała się dopiero w 1994 roku. Posiadam oba oryginalne wydania kasetowe, ale pisanie dwóch oddzielnych recenzji byłoby bez sensu, więc ujmę je obie w jednym tekście skupiając się jednak na polskiej wersji, którą od momentu zakupienia, katowałem znacznie częściej ze względu na lepszą przyswajalność. Polskie wokale w wykonaniu Skaji, czy też Grubego Lolo jak jest podpisany na zdjęciu, są bowiem bardzo chwytliwe i świetnie wpasowują się w muzykę.
Quo Vadis choć był zespołem mocnym, thrashowym i traktowałem go wówczas jako stuprocentowy metal, to jednak od zawsze wyróżniał się pewną dozą humoru, co uosabiały wszelkiego rodzaju dodatki. Już sama okładka bardzo mi się podobała i nieraz wpatrywałem się w nią wyłapując kolejne śmieszne szczegóły. Wysprejowane napisy na murach, salon BMW, Syrena, Audi, Ford i cała otaczająca miejska rozpierducha przykuwała moją młodzieńczą uwagę. Ale cały sens okładki jest raczej poważny i ustosunkowujący się do bieżących wydarzeń politycznych. Armia kościotrupów idąca za sztandarem z Hitlerem, Stalinem i Jaruzelskim ma swoją wymowę światopoglądową, wygłoszoną w czasach przełomu.
Nie tylko okładka, bo płyta zaczyna się radzieckim hymnem i utworem „K.G.B” („N.K.W.D.”). Ten hymn radziecki był dla mnie wtedy śmieszny i traktowałem go jako wątek komiczny, tymczasem piosenka jest bardzo poważna, traktuje o ludziach torturowanych i zamordowanych przez komunistów. Zresztą nie jest to jedyny tego rodzaju motyw na płycie, bo o latach zniewolenia mówi też „Red Justice” („Czerwone Prawo”).
Jako drugi pojawia się największy przebój z tego albumu „Armyphoby” („Monofobia”): „I ty też karabin weź, gdy ci każą przelej krew, swoje życie za nich daj, za tych co sprzedali nas”. Po ponad dwudziestu latach to tego kawałka najbardziej domagają się fani na koncertach. Na koniec tego utworu jest przyśpiewka rezerwistów: „Godzina piąta minut trzydzieści…”. Innymi szlagierami są tu „…Or Not To Be” („…Albo Nie Być”): „W grobie nie dostanie nikt nic za pieniądze, wszystko to co mamy zabiera śmierć”, czy „Pain Of Existence” („Ból Istnienia”): „Ból Istnienia zniszczył mi spokój mego wnętrza…”. Przed tym numerem też jest niezły motyw jak głos płaczącego dziecka stopniowo przemienia się w jakiś dziki ryk. To właśnie symbolizować ma ten ból istnienia.
Cover Maanam „Kocham Cię Kochanie Moje” to są niezłe jaja. Nagrana z koncertu super szybka łupanina mało przypomina oryginał, choć można wyłapać słowa nie tylko refrenu, ale i o polanie w leśnym gąszczu schowanej, czy o rozstaniach i powrotach. Złowrogo i diabelsko rozpoczyna się „Three Littre Sixes” („Trzy Szósteczki”). Po szatańskiej inkantacji i słowach: „six, six, six” odzywa się jednak centrala z informacją, że: „Nie ma takiego numeru”. W wersji polskiej ten numer jest powtórzony na koniec w trochę innej wersji. Nie ma natomiast piosenki „Depresja”, do której jest tekst w okładce.
Tak więc trochę jest śmiesznie, trochę na poważnie. Grunt, że „Quo Vadis” to kawał porządnego thrash metalu i niezależnie od konwencji sprawdziło się to idealnie, a i teraz śmiało można sobie do tego wrócić by powspominać stare czasy. Granie jest ciężkie, kompozycje ciekawe, dobre solówki. „Quo Vadis” jest jedną z najstarszych i najważniejszych polskich płyt metalowych, przez wielu uważanych za największe osiągnięcie tego działającego przez dziesięciolecia zespołu.
Tracklista:
1. KGB
2. Armyphoby
3. Vegetation
4. …Or Not To Be
5. Kocham Cię Kochanie Moje
6. Three Littre Sixes
7. Red Justice
8. Pain Of Existence
9. Quo Vadis
Wydawca: Baron Records (1991)
Ocena szkolna: 5
zsamot : Też miałem obie kasety. Stanowczo polska wersja była/ jest lepsza... T...