Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Pogrom 1147 - Black Metal Complete

Pogrom 1147, Black Metal Complete, black metal, Marduk

Słysząc nazwę Pogrom 1147 od razu rodzi się pytanie o jaki pogrom chodzi. Ponieważ zespół pochodzi za Szczecina, raczej nie ma problemów z ustaleniem historycznego odnośnika. W 1147 roku, na terenach dzisiejszego Pomorza Zachodniego,miała miejsce krucjata rycerstwa niemieckiego na pogańskie plemiona Słowian Połabskich. Jej kulminacyjnym momentem była nieudana próba zdobycia Szczecina. Czy doszło do jakiegoś wielkiego pogromu wojsk krzyżowych nie wiem, ale zwycięstwo z pewnością było po stronie broniących się mądrze Słowian i oddaliło jeszcze na jakiś czas ich ostateczny upadek.

Po zapoznaniu się z tłem historycznym można przejść do wizualnej stylistyki. Logo z centralnym odwróconym krzyżem, okładka z trupią czaszką i wiele mówiący tytuł "Black Metal Complete" wskazują czego można się spodziewać, ale trzeba zaznaczyć, że jest to wyjątkowe wydawnictwo, w zupełnie nietypowym opakowaniu. Kartonowa okładka o wydłużonym formacie rozkłada się dwukrotnie, ukazując zdjęcia, informacje o nagraniach oraz pisane odręczne teksty. Niestety niektóre z nich są naściubione małymi literkami, tak, że ciężko je rozczytać. Ogólnie jednak opisane są bezlitosne rządy szatana i sił ciemności oraz profanacja wszystkiego co święte. Wszystko w czarno-srebrnych barwach, jest oryginalne i robi dobre wrażenie. Moja kopia ma numer 225.

Pogrom 1147 powstał w 2001 i czterech lat potrzebował na wydanie swojego pierwszego albumu. W tym czasie wydali dwa dema i EPkę. "Black Metal Complete" jest dość przeciętnym wydawnictwem i oprócz nazwy i okładki niczym szczególnym się nie wyróżnia. Właściwie można powiedzieć, że ma wszystko czego można oczekiwać od podziemia gatunku, ale podane jest to w nazbyt pospolitej formie. Gitary zlewają się ze sobą i czasem ciężko wyłapać jakieś linie melodyczne. Są jednak piwniczne, łańcuchowe riffy prowadzące te utwory i nadające im odpowiednio czarnego charakteru. Jedna, nienajlepszej jakości solówka niewiele tu juz wnosi. Bębny są schowane i mało słyszalne i tylko blachy ciągle cykają. Wrzaskliwy wokal również jest oddalony. Muzyka jest intensywna i chłopaki cisną ostro z tym obrzydliwym black metalem. Ogólnie jest to do posłuchania, ale ciężko o jakieś głębsze wrażenia po przesłuchaniu całości. Mija i tyle.

Większość materiału ma swoje stałe, dość szybkie tempo. Dwa ostatnie kawałki są jednak zrobione trochę inaczej. "Burning Crosses" to taka torpeda, wnosi rockowego pazura i przewala się jak nawałnica. Natomiast "Satanik Turbulency Of War" jest powolny i się ciągnie z mozołem. Taki trochę mardukowy.

W sumie nie mam co złego napisać o tej płycie, ale nie mam też i co dobrego. Zarówno instrumentarium,  jak i kompozycje budzą niedosyt, ale i nie przynoszą wstydu.

Tracklista:

1. Corporation Satan   

2. Instant Blasphemy  

3. Souldemolition  

4. Unleash Hell   

5. Unholy Mutilation

6. Burning Crosses

7. Satanic Turbulency Of War

Wydawca: Old Temple (2005)

Ocena szkolna: 3

Komentarze
CrommCruaich : Recenzja z 2015, a ja dziś dopiero pierwszy raz tego słucham :)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły