Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Newsted - Heavy Metal Music

W 2013 roku Jason Newsted wysłał światu dwa krótkie komunikaty: „Metal” i „Heavy Metal Music”. Ukryły się pod nimi nagrania jego najbardziej osobistego dzieła. Albumu ochrzczonego jego nazwiskiem, wprowadzonego na rynek przy zachowaniu kanonów promocyjnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a co najważniejsze sięgającego klasyki heavy metalu, której współcześnie w takiej formie można ze świecą szukać. Newsted sięgnął po patenty starej szkoły, bo choć jego premierowe dzieło wybrzmiewa z zachowaniem purystycznych standardów studyjnej współczesności to kompozycje nawiązują do okresu, w którym heavy metal nie był substancją do żucia, a solidnym strzałem w codzienność. Taki jest „Heavy Metal Music”.

Mini album wrzucony w styczniu do publicznego obiegu nie zilustrował pełnego pomysłu Newsteda na heavy metal. Sygnał był prosty, kompozycje ostre, a grafika której nie powstydziliby się sataniści wywodzący się z baśniowego Newcastle upon Tyne. O to chodziło. Głodny lud dostał heavy metalową przystawkę. Sycącą, ale równocześnie intrygującą. Więcej Jason! Czy tylko ja w ten sposób krzyczałem po zapoznaniu się z czterema utworami zapakowanymi do tracklisty „Metal”? Główne danie Newsteda już wtedy zapowiadało się zajebiście, ale niepokorny muzyk przytomnie nie odkrył wszystkich kart z twórczości nowego zespołu. Wiadomo było, że wśród towarzyszy broni usłyszmy gitarę Jessie Farnswortha i perkusję Jesusa Mendeza Jr. Wkrótce skład uzupełnił gitarzysta Mike Mushok. W sierpniu nastąpiło heavy metalowe uderzenie! Nie mam wątpliwości, że na swoje pięćdziesiąte urodziny Newsted osiągnął Mount Everest swoich muzycznych możliwości. To niewiarygodne, że mając pół wieku na karku, grając w przeszłości w takich legendach jak Metallica i Voivod, można nagrać tak znakomity album jakim jest „Heavy Metal Music”. To esencja heavy metalu. Daleko przed ostatnimi nagraniami wspominanych zespołów.

O ważności tego materiału świadczy kilka fundamentalnych kwestii. Zacząć wypada od najmniej dostrzeganej w mediach. Otóż wyraźnie zaakcentować chcę, domagam się i pragnę zdanie, które wyrwało mi serce: D’Amour in my heart to stay, up until my last day, too soon my friend taken away, adieu my friend taken away. To tylko fragment utworu zatytułowanego „Twisted Tail Of The Comet”. Najwspanialszego hołdu dla nieodżałowanego Piggy’ego z Voivod. Jednej z najbardziej wpływowych osobistości w metalu. Autora wielu znakomitych kompozycji, na których wzorowały się współczesne legendy heavy i thrash metalu. Newsted wspominanym utworem pokłonił się zmarłemu koledze. Nie tylko we wzruszających słowach, ale też w muzyce. Ten utwór to wariacja na temat Voivod z okresu, który najlepiej zapamiętał Newsted. Kogo stać na coś takiego we współczesnym show biznesie?! O klasie tego basisty, wokalisty i kompozytora świadczy też przekaz pozostałych utworów. W kilkunastu historiach przewagę wzięły tematy społeczne. Newsted w prostych słowach sprzeciwia się kłamstwu, nierównościom i obłudzie. Równocześnie pokłada wiarę w człowieku. Drzemiącą w nim siłę, która popycha go do podejmowania decyzji. Nie ma ludzi przegranych. Są tylko tacy, którzy nie potrafią się sprzeciwiać. Newsted daje ludziom prawo do sprzeciwu.

W ramy buntowniczego klimatu, zarazem wiary w ludzką zdolność organizowania się i reagowania, zostały umieszczone utwory aspirujące do klasyki heavy metalu. To kolejna kwestia świadcząca o sile „Heavy Metal Music”. Dosyć kompromisów. Szybko, ciężko i brudno, tak jak należy, wkręcają się na gitary i perkusję flagowe utwory Newsteda. Współczesny metal pod wpływem uderzenia kolejnych kompozycji przeżywał katharsis, choć biorąc pod uwagę charakter tego krążka można by raczej złośliwie napisać o lewatywie. Rzeczy zadziały się tu bowiem dynamicznie. Na polu chwały można wetknąć sztandary newstedowskiej ekspresji w stylu utworów ukrytych pod tytułami „Heroic Dose”, „Soldierhead” albo „King Of The Underdogs”. Killers, jak rzec można używając nomenklatury Iron Maiden. Album zwolnił w utworze zatytułowanym „Ampossible”, również  w romansujących z doom metalem „Nocturnus” i „Futureality”. To dobre fragmenty krążka. Tutaj łatwiej uchwycić rozmaitość zagrywek, riffów i solówek, które stanowią gitarowy kręgosłup albumu. Tymczasem perkusja została dobrze wyeksponowana w edycji rozszerzonej albumu. Myślę przede wszystkim o utworach zatytułowanych „Spidebiter” i „Godsnake”. Bez wątpienia Mendez Jr. ma w sobie coś z drummera groove metalowego.

Komentarze
rob1708 : swój chłop ,gra co lubi, szanuje go jako człowieka i muzyka . Solowa pł...
zsamot : Sugeruję, że Newsted mógłby znaleźć 20 lepszych pomysłów na...
oki : nikt kto wydaje swoją muzę nie gra jej dla siebie. A czy kolega sugeruje, że...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły