Piąty krążek genialnych Amerykanów to doskonały przykład jak za pomocą złej produkcji zespuć bardzo dobry muzycznie album. Nie wiem, czy ktoś oczekiwał, że zespół nagra lepszy album niż "Dead Heart In A Dead World", ale zatrudnienie innego producenta niż Andy Sneap nie wyszło zespołowi na dobre.
"Enemies Of Reality" posiada bowiem o wiele bardziej agresywną zawartość niż poprzednia płyta formacji. Momentami muzyka zespołu ociera się o death metal, bardziej chwytliwych partii jest jak na lekarstwo i jedynie wokal Dane'a - jak zwykle bardzo patetyczny i schizofreniczny odróżnia muzykę zespołu od tego jednego z najbrutalniejszych gatunków muzycznych. Tym razem kapela nagrała 9 stosunkowo krótkich, bardzo intensywnych utworów. Już otwierający płytę utwór tytułowy pokazuje, że muzyka zespołu jest niesłychanie ciężka, zbasowana i szalenie dynamiczna. Kolejne utwory są jedynie potwierdzeniem - "I Voyager" zawiera niesamowitą shreddową wstawkę w środku, a riff otwierający "Seed Awakening" należy do najlepszych metalowych riffów w historii. Znalazło się też miejsce na spokojniejsze numery jak balladowy "Tomorrow Turns Into Yesteday", bardzo eksperymentalny "Noumeon" pełen cudaśnych solówek oraz nieco słabszy od reszty "Who Decides". Zespół zaprezentował swoją biegłość instrumentalną, mamy mnóstwo genialnych solówek, ciekawych zmian rytmu oraz fenomenalnych partii sekcji rytmicznej.Od strony kompozycyjnej album także się prezentuje bardzo dobrze, choć brakuje przebojowych motywów. "Enemies Of Reality' nie jest ani tak monumentalne jak "Politics Of Ecstasy", ani tak poetyckie jak "Dreaming Neon Black", ani tak poukładane jak "Dead Heart In A Dead World". Jest za to zdecydowanie najbrutalniejszym krążkiem zespołu.
Oddzielną kwestię stanowi fatalne brzmienie - bardzo brudne, w którym instrumenty zlewają się w jedną całość i często trudno jest wyszczególnić instrumenty. Perkusja jest schowana w tle podobnie jak wokal, bas jest zbyt mocno nagłośniony, a gitary bardzo często są nieczytelne, przez co muzyka zespołu wiele traci.
Pomimo tego faktu, album zebrał bardzo pochlebne recenzje. Gdyby nie produkcja nie byłoby wątpliwości, że to jeden z lepszy krążków 2003 roku. Dwa lata potem ten sam album został ponownie zmasteringowany przez Andy'ego Sneapa, gdzie możemy zobaczyć (usłyszeć) jak brzmi ta płyta z czystym brzmieniem. W sumie jedynym mankamentem "nowego" brzmienia jest bardzo suche brzmienie perkusji. Ale jak wiadomo, liczy się to co zespół nagrał na samym początku. "Enemies Of Reality" jest albumem bardzo dobrym, któremu zarówno w warstwie instrumentalnej jak i kompozycyjnej niczego nie brakuje. Nevermore potrzebuje po prostu bardzo dobrego producenta, który uwypukli wszelkie walory zespołu.
Wydawca: Century Media Records (2003)