Po serii bardziej eksperymantalnych albumów i kłopotach z wytwórtnią Earache, Napalm Death, już pod skrzydałkami Spitafire powrócił z nowym materiałem, który był powrotem do ekstremalnego grania . Trzeba jednak powiedzieć, że czas robi jednak swoje i to nie jest do końca granie w stylu "Harmony Corruption" czy nawet "Fear Emptiness Despair".
"Enemy Of The Music Business" to album wściekły jak diabli, na
którym muzycy dają upust swojemu niezadowoleniu ze współpracy z
Earache. W każdym momencie z tych dźwięków płynie złość, a głowa sama
się kiwa. Nie jest to tak urozmaicone granie jak wspomniany "Fear..."
ale za to dostaliśmy chyba najszybsza płytę w dorobku zespolu. Danny
Herrera po raz kolejny pokazuje, że jest najodpowiedniejszym muzykiem
na to stanowisko w Napalm Death. Reszta zespołu nie sili się na
komplikowanie życia słuchaczowi - proste, często mało selektywne riffy
nadają tej płycie dzikości i brudu, który w połączeniu z tymi tekstami
jest chyba wskazany. "Enemy Of The Music Business" jest więc bardzo udanym powrotem do grania ekstremalnej muzyki, a zarazem bardzo ważnym albumem dla samych muzyków - udowodnił on bowiem, że Napalm Death nie wyszedł z wprawy i nadal liczy się na metalowej scenie.
Tracklista:
01. The Taste The Poison
02. Next On The List
03. Constitutional Hell
04. Vermin
05. Volume Of Neglect
06. Thanks For Nothing
07. Can't Play Won't Pay
08. Blunt Against The Cutting Edge
09. Cure For The Common Complaint
10. Necessary Evil
11. C.S Part 2
12. Mechnics Of Deceit
13. What The Public Doesn't Want
14. Fracture In The Equation
Wydawca: Spitfire Records (2000)
zsamot : Piękna płyta. Ma perełki, które po prostu nie pozwalają nie wcisną r...