Moja wychowawczyni mawiala "Urszulko Ty za duzo myslisz..." I wlasnie podczas tej czynnosci, ktora wykonuje nadwyraz czesto, zrodzila sie okrutna mysl, ktora kazala mi zwatpic w czlowieka i jego miejsce w swiecie. Zawsze bylam przekonana o naszej wyjatkowosci, ktora co prawda, jest niepodwazalna, aczkolwiek nie jest przez nas wykorzystywana w sposob godny czlowiekowi...
Chcialabym podzielic sie ta mysla, niestety jak narazie nie mam takowej mozliwosci, lecz gdy tylko bede wstanie to uczynic, napewno ja przedstawie swoj poglad (o ile nie ulegnie on zmianie, w co szczerze powatpiewam)...
Mam zbyt wielki natlok mysli i brak ujscia dla nich...