Po „Rotten Perish” z Messiah rozstali się dotychczasowy basista i wokalista, więc na, wydanym dwa lata później, „Underground” zagrał Oliver Kohl, a zaśpiewał Christofer Johnsson z Therion, co było nie lada niespodzianką. Sam jednak parał się jeszcze wokalem i pozostałościami death metalu w swoim zespole, a pewne fragmenty, szczególnie w „Revelation Of Fire” i „One Thousand Pallid Deaths”, bardzo przypominają to co miało się znaleźć na nadchodzącym „Lepaca Kliffoth”.
Sam „Underground” również jest takim death metalem nie w stu procentach. Jest w nim trochę thrashu, a nawet odrobina hardcorea o czym dobitnie świadczy choćby „Living In A Lie”. I tak jak ta muzyka jest wypośrodkowana stylistycznie, tak nie do końca przekonuje pod względem instrumentalnym i kompozycyjnym. Niby utwory są wyraziste i mają swoje odrębne fabuły, a jednak właściwie żaden jakoś nie potrafi wzbudzić większych emocji. Nie ma, ani wkręcającej gry gitarowej, ani porywających wokaliz, a to co jest raczej sprawia wrażenie średniego.
Również teksty rozstrzelone są na cztery strony świata. Od średniowiecznej obrony wioski przed chrześcijańskimi najeźdźcami, wątki antyreligijne, przez bardziej piekielne i krwawe wizje, aż do farsy o Jezusie pedofilu, który mówiąc „Let the children come to me” miał na myśli zupełnie co innego niż się powszechnie uważa, za co ukrzyżowali go wkurwieni rodzice. W sumie strasznie to głupie i znów nie wywiera odpowiedniego wrażenia. Sam ten numer jest stylizowany na jakieś techno i aż wydaje się jakby był w nim bit, a później następuje coś w rodzaju szybkiego hardcorea.
Najważniejszym przesłaniem jest jednak kawałek tytułowy, który, oprócz samego tekstu, ma jeszcze wyjaśnienie jego treści. Jest to wyśmianie zespołów uważających się za prawowitych spadkobierców lat osiemdziesiątych, choć wówczas mieli po kilka lat. Teraz twierdzą, że są jedynymi prawdziwymi, innym wytykając trendy, choć tak naprawdę sami tworzą kolejny. Jest to oczywiście skierowane przede wszystkim do, święcącego wówczas szczytową popularność, nurtu black metalowego. Jednak jak zaznacza zespół numer jest parodią i nie należy odbierać go zbyt poważnie.
Abstrahując zupełnie od słuszności tego poglądu (bo w przypadku jednych będzie on słuszny, a w przypadku innych nie), uważam, że „Underground” jest płytą nijaką, której brakuje tożsamości i walorów muzycznych, a do tego jeszcze ma beznadziejną okładkę. Niby grają ten metal w sumie przyzwoicie, ale ja jakoś nigdy nie mogłem się do niej przekonać.
Tracklista:
01. Battle In The Ancient North
02. Revelation Of Fire
03. Underground
04. Epitaph
05. The Way Of The Strong
06. Living In A Lie
07. Screams Of Frustration
08. The Ballad Of Jesus
09. Dark Lust
10. One Thousand Pallid Deaths
11. The End
Wydawca: Noise Records (1994)
Ocena szkolna: 4-