Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Maudlin Of The Well - Bath

Dwa lata kazał nam zespół czekać na kolejne wydawnictwo, a w zasadzie wydawnictwa. Tak się bowiem złożyło, że "Bath" i "Leaving Your Body Map" ukazały się jednocześnie jako oddzielne albumy. Zespół nawet zrobił żart i na okładce "Bath" widnieje pustynna ścieżka z drogowskazami, natomiast na drugim krążku mamy wannę.
Pierwszy z dwójki wydanych w tym samym okresie albumów - tzw. "żółty album" jest chyba tym lepszym. W porównaniu do debiutu utwory stały się bardziej wyraziste i urozmaicone. Od pierwszych dźwięków "Shedding Quilpoth" opartych na przecudnych frażoletach wiemy, że będziemy obcować z czymś niezwykłym - i faktycznie kolejne utwory to potwierdzają.

Zniknęła gdzieś ta deathmetalowa riffownia - utwory nabrały bardzo dziwnych struktur, riffy są bardzo zróżnicowane, ale nie posiadają już takiego ciężaru. Zespół w dalszym ciągu czaruje techniką i aranżacjami - obok partii agresywnych pojawiają się bardzo spokojne i wyciszające - a wszystko zrobione jest bardzo płynnie. "Bath" epatuje specyficznym nastrojem.

Ciężko jest traktować ten album kompleksowo, gdyż utwory są zbyt różnorodne, aby móc odnosić je do siebie - każdy z nich ma swój klimat i żyje własnym życiem. Na szczególną uwagę zasługuje "The Ferryman" ze wstępem granym na organach kościelnych - utwór ten pełen jest kontrastów podobnie zresztą jak i reszta albumu. To właśnie słowo "kontrast" jest czymś kluczowym dla tego albumu, zespół lawiruje pomiędzy nastrojami, czaruje instrumentarium, zaskakuje. Zdarzają się momenty, że muzyka robi się trochę mniej ciekawa, ale jest tego naprawdę bardzo niewiele. Brzmienie płyty uległo polepszeniu w porównaniu do debiutu - dalej co prawda jest surowe, ale instrumenty mają większą głębię.

"Bath" jest krążkiem dla odważnych, dla tych, którzy kochają oryginalność i mają cierpliwość. Nie jest to muzyka wyrazista tak bardzo jak dokonania czołowych przedstawicieli progresywnego metalu i awangardy, ale niedoświadczenia czegoś niezwykłego, nawet jeśli nie będziemy tego nucić pod nosem. Nie ma co bowiem ukrywać, że Maudlin Of The Well nie tworzy muzyki chwytliwej, melodyjnej, opartej na jakimś konkretnym rytmie. To jest raczej muzyka emocji - dlatego też jest to jeden z najlepszych krążków jakie w życiu słyszałem.

Wydawca: Dark Symphonies (2001)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły