Nie powiem, że czekałem na „Coma Of Souls”, bo jeszcze troszkę byłem za młody, ale gdy już poznałem „Extreme Aggression” to naturalną koleją rzeczy było sięgnięcie po następne, najnowsze dzieło Kreator, tym bardziej, że w początkowym okresie mojej fascynacji metalem, czyli na poczatku lat dziewięćdziesiątych, jego okładka była bardzo popularna na bluzach, koszulkach i naszywkach. Popularny był również sam Kreator. Nic dziwnego skoro udało im się powtórzyć własny sukces i nagrać płytę wielką, w zupełności dorównującą poprzedniej. Wiele osób powie, że nawet lepszą, mniejsza z tym. Uznajmy po prostu, że obie są tak samo wybitne.
W międzyczasie nastapił głośny transfer Franka Blackfire’a z Sodom. No, przerzucić się z „Agent Orange” na „Coma Of Souls” to jak przejść z Realu do Barcelony. Reszta składu pozostała bez zmian i już rok po „Extreme Aggression” można było podziwiać kolejną wyżynę thrash metalu. Podobnie jak poprzednia, płyta zaczyna się od wysokiego „aaaaaaaa” i następuje jeden z najlepszych na niej numerów. „When The Sun Burns Red” to utwór o zabójczych anomaliach pogodowych, których sprawcą jest dokonujący autodestrukcji człowiek: „Haistorms, tornadoes, cold spells, untimely frosts…”. Doskonały jest refren: „Faces the end of time…” i fantastyczne są grzmoty, podczas i po części solówkowej, idealnie wkomponowane i zgrywające się z gitarowymi riffami.
Wspominając o najlepszych numerach, doprawdy ciężko coś pominąć, ale pokuszę się o wyróżnienie jeszcze „People Of The Lie” o ideologicznych kłamcach i „Material World Paranoia” o zniewalającej człowieka sile wielkich korporacji. Uwielbiam je ze względu na bardzo chwytliwe refreny. Mille znów jest niesamowity. Drze się przeraźliwie, a mimo to wydobywa z siebie dźwięki płynne i melodyjne, które wręcz można by nazwać śpiewem. I to nie tylko w wymienionych przeze mnie utworach, ale cały czas. Zresztą wystarczy posłuchać takich „World Beyond” albo „Hidden Dictator”. Po prostu poezja.
Gitarowo to jest majstersztyk i tutaj żadne wyróżnienia nie są możliwe. „Coma Of Souls” jest instrumentalnym arcydziełem, które rozkłada na łopatki w każdym swoim momencie. Swoje bardzo udanie wplecione przejścia ma również perkusja. Razem daje to kolejny monument i nieprzemijalną esencję świetności thrash metalu. Dwadzieścia osiem lat od wydania nie straciło nic ze swojej mocy. Za następnych dwadzieścia osiem będzie można powiedzieć dokładnie to samo.
Tracklista:
01. When The Sun Burns Red
02. Coma Of Souls
03. People Of The Lie
04. World Beyond
05. Terror Zone
06. Agents Of Brutality
07. Material World Paranoia
08. Twisted Urges
09. Hidden Dictator
10. Mental Slavery
Wydawca: Noise Records (1990)
Ocena szkolna: 6