Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Kreator - Coma Of Souls

Wspominając thrash metal, nie wiem czemu zawsze wymienia się jednym tchem Metallicę, Slayera, Megadeth i Anthrax, a Kreator jest niemal zawsze pomijany. Ja wiem, że Niemcy to niezbyt popularny i lubiany naród w Polsce, ale mają kilka naprawdę dobrych kapel, a Kreator do nich na pewno się zalicza. Na łamach działu recenzje postanowiłem zaprezentować album "Coma Of Souls", wymieniany obok "Extreme Aggression" jako szczytowe osiągnięcie zespołu.
Z całym jednak szacunkiem do "Extreme Aggression", ale moim zdaniem "Coma Of Souls" jest dziełem o klasę lepszym! Zniknęła gdzieś ta typowo thrashowa maniera, a kawałki stały się bardziej wyrafinowane. Już otwierający płytę "When The Sun Burns Red" rozwiewa nasze wątpliwości. Akustyczne intro, a potem huraganowe riffy podparte nieszablonową grą Ventora na perkusji i do tego ten jadowity wokal Petrozzy. Kawałek jest rozbudowany, dużo się w nim dzieje, no i te fantastyczne pojedynki solowe Petrozzy i Gosdzika - cudeńko. Czasem można odnieść wrażenie, że blisko jest Kreatorowi do death metalu. Im dalej album brnie, tym jest ciekawiej. Bardzo dobry i solidy thrash w numerze tytułowym, krótki, przebojowy "People Of The Lie" z krótką, ale zawierającą chyba wszystko solówką, jeszcze krótsze, ultraszybkie "World Beyond" i dobijamy do cudeńka w postaci "Terror Zone" - chyba najbardziej znanego numeru zespołu. Po raz kolejny wydawać by się mogło, że będzie to ballada, a tutaj dostajemy mocarny thrash, pełen dramatyzmu i świetnego instrumentarium. Pojedynki giatrowe zapierają dech w piersiach! Na dokładkę dostajemy "Agents Of Brutality" ze czyściutkim, jak nigdzie wykostkowanym riffem - aż ciarki po plechach przechodzą. No i po raz kolejny fantastyczne solo. "Material World Paranoia" to trochę wolniejszy numer, w kawałek wdarł się mały chochlik produkcyjny, jako, że w pewnym momencie słyszymy jakby głos Petrozzy  niosło echo. "Twisted Urges" to kolejny szybki, krótki thrasher, ale już "Hidden Dictator" to klasa sama w sobie. Utwór jest raczej wolny, ale przepiękne solo powoduje, że słuchacz jest w siódmym niebie! Na zakończenie mamy kroczące "Mental Slavery" - dobre zakończenie płyty.

Według mojej subiektywnej oceny "Coma Of Souls" jest najlepszym działem starej fali thrash metalu, przewyższając biegłością instrumentalną dokonania klasyków gatunku. Nie wyczuwa się w muzyce Kreatora tej niemieckiej sztywności jaka cechuje choćby dokonania Sodom czy Destruction. Do tej pory powstało bardzo niewiele albumów, które od strony gitarowej robią takie wrażenie jak "Coma Of Souls". Nawet przymknąłbym oko na fakt, że płyta nie jest rewelacyjnie wyprodukowana, że zarówno Metallica jak i Megadeth czy Slayer mają lepszą sekcję rytmiczną, ale to właśnie Kreator napisał najlepsze thrashowe utwory - z jednaj strony proste, bezpośrednie, a z drugiej pełne smaczków i muzycznych ornamentów. Naprawdę album z klasą i w pełni zasłużony klasyk.

Wydawca: Noise Records (1990)
Komentarze
DEMONEMOON : No własnie przewaliły sie przez chate EXTREME... i COMA...i powiem ze...
stanki : Tak... Niemcy - autostrady,samochody,i sporo świetnych kapel matalowych -...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły