Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Hellvoid - Eyes Of The Lucifer

Hellvoid, Eyes Of The Lucifer, Gloomy Wizard, doom metal, rock, stoner rock, sludge metal

Po dwóch latach mamy drugą EPkę Hellvoid. Pierwsza zrobiła na mnie spore wrażenie, z drugą jest trochę inaczej, bo człowiek ma już jakieś wyobrażenie i pewnych rzeczy się spodziewa. I rzeczywiście o zaskoczeniu tym razem nie mogło być mowy, bo „Eyes Of The Lucifer” jest stylistycznie bardzo podobne do „Gloomy Wizard”. Basowy doom znów przygniata swoim ciężarem, ale i przebłyskuje rockową finezją.

Jaką rolę odgrywa gitara basowa w ociężałych doom i sludge metalowych walcach chyba nie trzeba tłumaczyć. Ten, ukryty zazwyczaj, instrument potrafi mieć iście katastroficzne i druzgoczące odcienie. Można więc sobie wyobrazić, że basy są dwa i to w dodatku nieskrępowane riffami gitary elektrycznej. Oba nakręcają i uzupełniają się nawzajem czyniąc nie tylko niszczące tło, ale i melodię, a nawet solówki. Wiadomo, że te basowe linie melodyczne zawsze będą trochę kanciaste i takie gruboskórne, ale trzeba przyznać, że panowie z Hellvoid i tak radzą sobie całkiem zgrabnie. Ich gitary basowe nie tylko wybijają rytmiczne harmonie, ale i wyczyniają różne inne cuda. W ten sposób odkrywają nieznane pokłady muzycznych możliwości, będąc nie tylko odkrywczym, ale i oryginalnym.

Oprócz basów i perkusji mamy jeszcze wokal, który również jest mocnym punktem zespołu. Zachrypnięty, stonerowy śpiew płynnie przekształca się w potwornie ryczący grooveowy growling. W odpowiednich miejscach nadaje to mocy, a w innych melodyjności, bo, choć pewien ponury klimat towarzyszy Hellvoid przez cały czas, to dużo tu różnorodności. Ciężki doom ujawnia się głównie w „Doomsday” i instrumentalnych „Voidborn” oraz „Horns Of The Horse Nebula Empire”. Natomiast „Superhaze” to super rockowa petarda z fajną, brzdąkającą melodią, stonerowym śpiewem i klimatem. Ciężki i z ryczącym wokalem jest numer tytułowy, gdzie w punktach kulminacyjnych również jest eksplozja energii. Dla mnie są to dwa najlepsze kawałki na płycie.

O tej wolniejszej i bardziej rozciągniętej reszcie nie można jednak mieć gorszego mniemania, gdyż nie brakuje tu ani mroku, ani dobrej i wkręcającej gry na instrumentach. Dodając do tego ciekawą i niepospolitą konwencję mamy sporej wagi ciekawostkę. Mam nadzieję, że trzeciej EPki nie będzie, a następna będzie płyta.

Tracklista:

1. Intro
2. Earth & Cosmosis
3. Doomsday
4. Voidborn
5. Black Sky
6. Eyes Of The Lucifer
7. Horns Of The Horse Nebula Empire
8. Superhaze

Wydawca: Hellvoid (2017)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły