Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Fates Warning - FWX

Wydawaby się mogło, że era Faset Warning minęła bezpowrotnie. O twórcach takich krążków jak "Awaken The Guardian" czy "Perfect Symmetry" mówi się w zasadzie coraz mniej, a jakiekolwiek niusy z obozu zespołu nie elektryzują tak jak wieści od Dream Theater. Gdy jednak ukazuje się płyta, to zazwyczaj zbiera same dobre oceny.
Nie znam twórczości tej formacji na tyle dobrze, aby mieć całościowy ogląd ich twórczości, ale z przykrością musze stwierdzić, że "FWX" nie utrzymał poziomu wspomnianych wydawnictw, czy choćby poprzedniego albumu "Disconnected". Do tej pory ceniłem Fates Warning za to, że potrafi połączyć naprawdę świetne melodie, nawiązujące trochę do twórczości zespołów hardrockowych końca lat 80-ych z ambitnym progresywnym graniem nierzadko inspirowanym nowszymi dokonaniami Porcupine Tree czy Marillion.

Na "FWX" zabrakło mi przede wszystkim tego progresywnego pierwiastka, ale ile melodienie mają już takiego uroku. W zasadzie te 10 kompozycji tu zawartych ma bardzo piosenkowy charakter. Jedne z nich są lepsze, inne gorsze, ale wszystkie raczej się mieszczą w przedziale nijakości. Nawet najbardziej progresywny na krążku "Heal Me" wydaje się być "mało" progresywny. Tym co zwraca uwagę w szczególności, to mocno wysunięty wokal Ray'a Adlera i prominentna jego rola. W tle zaś słyszymy pozostałych instrumentalistów, instrumentalistów, z których najwięcej do powiedzenia ma perkusista Mark Zonder. Choć w zasadzie każdy instrument słychać dobrze, a i zdarzy się usłyszeć jakiś wyskok na pierwszy plan, to jednak w żadnym momencie nie przyćmiewają one piosenkowego charakteru utworów. Rozczarowaniem natomiast jest znikoma ilość solówek, a przecież nie od dziś wiadomo, ze Jim Matheos grac potrafi.

"FWX" niczym ciekawym nie ujmuje. Nie jest to zły album, ale też nie jest to album, którego warto przesłuchać więcej niż jeden raz. W sumie jeśli się go nie usłyszy to także krzywda się nie stanie - w końcu formacja nagrywała dużo lepsze krążki. Ja zapuszczę jednak sobie "Disconnected".

Wydawca: Metal Blade Records (2004)
Komentarze
Harlequin : Ja walczyc nie próbowałem. 2 odsłuchy swoje robią - melodii na siłe...
Ignor : Racja nie ma co porównywać do '' "Disconnected'' zrobiło sie regresywni...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły