Dwa lata minęły od czasu wydania trochę kontrowersyjnego "Resonance". Teraz warszawska Antigama powraca z nowym, piątym już albumem, który w oczekiwaniach wielu zapewne miał zrekompensować wszelkie niedociągnięcia poprzedniego krążka. Nie wiem czy to się Warszawiakom udało, bo ja mam wiele wątpliwosci co do "Warning".
Zacznijmy od tego, że jest to album lepszy od "Resonance" - bardziej dynamiczny, energiczny, z lepszym brzmieniem, dobrze zagrany. I to byłoby tyle jeśli chodzi o ogólniki, gdyż wszelkie inne elementy budzą wątpliwości.Zacznijmy od zmiany na stanowisku gardłowego - nowy wokalista Patryk Zwoliński (znany choćby z Blindead) wprowadza bardziej death metalową niż grindcore'ową nutę w twórczość Antigamy. Jego growl jest czytelny, ale jak na mój gust nie dość dziki i agresywny. Niby ekipa z Mazowsza dalej stara się poruszać w grindcore'owych strukturach, ale wokale na pewno nie są w tym przypadku elementem działającym na korzyść tego wydawnictwa.
Kolejny zarzut jaki kieruję pod adresem "Warning" to jego zachowawczość. W zasadzie nie ma na tym albumie niczego, co byłoby w jakiś sposób odkrywcze. Antigama dalej próbuje tworzyć bardzo nowoczesny grindcore, oparty na odhumanizowanym instrumentarium, tu i ówdzie wrzucając bardziej rytmiczne i chwytliwe motywy.
Trochę też nie rozumiem ogólnych zachwytów nad umiejętnościami muzyków. O ile perkusista Krzysztof Bentkowski prezentuje fenomenalny poziom, serwując szerokie spektrum techniki gry, o tyle reszta ekipy prezentuje sie dosyć przeciętnie, nie wyróżniając się w zasadzie na tle obecnej sceny tego gatunku. Do tego, chciałbym zauważyć, że po 3-4 odsłuchach entuzjazm gwałtownie spada.
To co mnie też trochę smuci to fakt, że twórczość Antigamy ma coraz mniej wspólnego z grindcorem. Owszem - mamy tu krótkie numery oparte o blasty i ciężkie gitary, ale to wszystko jest zbyt sterylne, za mało dzikie i brudne, nie mające w sobie krzty niechlujstwa. W zasadzie to wspomniana nowoczesność zabija w Atigamie grindowego ducha.
Mam wrażenie, że na moją krytyczną ocenę wpływa także fakt, że z Antigamy bardzo szybko zrobiono super markę, zwłaszcza, gdy zachwycano się płytami "Discomfort" i "Zeroland". Mam wrażenie, że faktyczny poziom grupy zweryfikował poprzedni album, który został wydany przez duży label. Mając takie środki na pewno stać było tych muzyków na wiecej. Niestety - choć "Warning" jest albumem dobrym, to na pewno nie spełnia on rozbudzonych przez krytykę apetytów słuchaczy, a moich z całą pewnością.
Tracklista:
01. Disconnected
02. Jealousy
03. City
04. Another
05. Not True
06. War
07. Heartbeat
08. Preachers Pray
09. Sequenzia Dellamorte
10. You Have The Right To Remain Violent
11. Lost Skull
12. Nightmare
13. Paganini Meets Barbapapex
14. Empty Room
15. Orange Pills
16. Black Planet
Wydawca: Relapse Records (2009)
Harlequin : No cóż, Zeroland na zawsze będzie w moim sercu królował. Warni...
Madua : No cóż, Zeroland na zawsze będzie w moim sercu królował. Warni...
Harlequin : łagodne kryteria stosujesz :) u mnie 9-10 kwalifikuje sie na zakup. Dobry albu...