Patrząc na okładkę płyty „Stigmata” można odnieść wrażenie, że będzie to jakaś baśniowa czy epicka podróż przez tolkienowskie landy. Na to wskazuje jeszcze intro „Entering”, ale szybko okazuje się, że Dominium serwuje poszatkowany i techniczny death metal, który bardziej mierzi niż ukazuje rozległe, górzyste przestrzenie.
Dużo jest tu takiego syntetycznego grania, gdzie riffy się urywają i cechują nagłą zmiennością. Akcja jest burzliwa i choć misternie zaprogramowana to sprawia wrażenie chaotycznej. Ogólnie ja takiego grania nie lubię, choć akurat Dominium bardzo fajnie potrafi wyjść poza ten schemat i rozpłynąć się w bardziej atmosferyczne granie. Dużą w tym role odgrywają klawisze, ale również i potrafiące zagrać płynniej i bardziej melodyjnie gitary. W ten sposób powstała muzyka ciekawa, łącząca w sobie technikę z głębią podkładów. Dużo tu instrumentalizmu, wariującej perkusji, basowych wygibańców, klawiszowych pejzaży. W ostatnim „Oziris” wkrada się nawet nutka orientalizmu w kobiecych dodatkach wokalnych i w ogóle ma on całe takie długie, progresywne zakończenie.
Niestety płytę psuje wokal i jest to element w dużej mierze ważący na całości. Ten kwik srającego kota czy też zarzynanego koguta jest bardzo rażący i zakłóca przyjemność słuchania muzyki. Szkoda, bo z innym śpiewem byłoby znacznie lepiej.
Tracklista:
1. Entering
2. MK-Ultra
3. Individual
4. Genesh
5. Crucification
6. Incanjamba
7. King Of Libido
8. War For A While
9. Oziris
Wydawca: Metal Mind Productions (2001)
Ocena szkolna: 4