Prawie już północ, a czarna przewraca się z boku na bok nie mogąc zasnąć.
Czuje wyraźny niepokój, ale sama nie wie dlaczego. Próbuje jeszcze raz się wyciszyć, wtula się w miękką poduszkę poddając się błogości. Wtedy słyszy szuranie. W pierwszej chwili myśli, iż jej się wydaje, ale ponownie coś zaszurało. Otwiera szeroko zmęczone oczy i spogląda w kierunku skąd dochodzi dźwięk. Szur, szur, szur, szur - słychać za ścianą. Szur, szur, szur - po chwili dźwięk dobiega zza szafy.
- What the fuck? - szepce czarna, nie bardzo przerażona, bo wie czego może się spodziewać.
- Nie śpisz? - zza szafy dobiegło łkanie
- Irichtiam, co ty odpierdalasz do cholery? Musisz mnie straszyć? - denerwuje się czarna, ale zaraz ogarnia ją zmartwienie stanem przyjaciela.
- Stało się... stało się... - płacze schowany w cieniu szafy.
- Co się stało? O czym ty mówisz? - czarna opatula swoje nagie ciało kołdrą , pełna złych przeczuć.
- Stało się... musiało się stać...- powtarza cicho głos zza szafy, nie mogąc się uspokoić.
- Chodź tu do mnie, prawie cię nie słyszę - niecierpliwi się czarna.
- Nie... nie mogę, on mnie znalazł... znalazł mnie...- zza szafy wyłaniają się palce dłoni, ale szybko znikają spowrotem w cieniu.
- Kto cię znalazł? O czym ty mówisz? - czarna dalej nie rozumie.
- On mnie znalazł... znalazł mnie sukinsyn... -
- Tu nikogo nie ma... nie masz się czego bać... - czarna otula się kołdrą i powoli podchodzi do szafy.
- Nie ma, ale będzie... - głos łka dalej
- Jak to? Ściga cię? - czarna siada obok szafy, aby lepiej słyszeć.
- Ścigał mnie ponad dwadzieścia lat... teraz wreszcie dopadł...-
- On? - czarna czuje jak ogarnia ją zimny pot. Wie już o kogo chodzi.
- On... przeklęty... zniszczy mnie... koniec ze mną! - głos zacharczał przeraźliwie.
- To nie możliwe. Jak to się stało? - czarna zaciska dłonie na drzwiach szafy, poczym jej ręka powoli przesuwa się po drewnianej tafli w stronę cienia.
- Jak? Przeklęta technologia... Ukrył się w ciele zdolnej i pięknej istoty... i teraz ona mnie znalazła...-
- Możesz przecież uciec...- czarna znajduje wreszcie po omacku zimną dłoń przyjaciela i delikatnie wyłania ją z mroku.
- Ile można uciekać? Jestem stary... powinienem odpowiedzieć w końcu za swe czyny... - po chwili zza szafy wyłania się biała zmęczona twarz z przepełnionymi cierpieniem czarnymi oczami. Ich spojrzenia spotykają się.
- Nie pozwolę ci... Nie po to ukrywałam się ponad trzydzieści lat...- czarna nie może dłużej powstrzymywać łez.
- A jeśli zemści się na tobie? -
- Niech spróbuje... - czarna uśmiecha się przez łzy.
- Ja zabiłem... -
- A jeśli ja? - przerywa czarna - To już nie istotne. To przeszłość, było już, stało się. Może on też nie pamięta. Przyszło ci to do głowy? Ma nowe życie, nowe wspomnienia. Nawet nowe osoby do kochania i nienawidzenia.
- To by było zbyt proste... i zbyt piękne... -
- A jeśli możliwe? - czarna przytula przyjaciela uśmiechając się, pełna nadziei, że jednak wszystko będzie dobrze.
- Obyś miała rację, siostrzyczko - uspokoił się wreszcie.
- Tylko już zostaw lepiej ten internet... -
Czuje wyraźny niepokój, ale sama nie wie dlaczego. Próbuje jeszcze raz się wyciszyć, wtula się w miękką poduszkę poddając się błogości. Wtedy słyszy szuranie. W pierwszej chwili myśli, iż jej się wydaje, ale ponownie coś zaszurało. Otwiera szeroko zmęczone oczy i spogląda w kierunku skąd dochodzi dźwięk. Szur, szur, szur, szur - słychać za ścianą. Szur, szur, szur - po chwili dźwięk dobiega zza szafy.
- What the fuck? - szepce czarna, nie bardzo przerażona, bo wie czego może się spodziewać.
- Nie śpisz? - zza szafy dobiegło łkanie
- Irichtiam, co ty odpierdalasz do cholery? Musisz mnie straszyć? - denerwuje się czarna, ale zaraz ogarnia ją zmartwienie stanem przyjaciela.
- Stało się... stało się... - płacze schowany w cieniu szafy.
- Co się stało? O czym ty mówisz? - czarna opatula swoje nagie ciało kołdrą , pełna złych przeczuć.
- Stało się... musiało się stać...- powtarza cicho głos zza szafy, nie mogąc się uspokoić.
- Chodź tu do mnie, prawie cię nie słyszę - niecierpliwi się czarna.
- Nie... nie mogę, on mnie znalazł... znalazł mnie...- zza szafy wyłaniają się palce dłoni, ale szybko znikają spowrotem w cieniu.
- Kto cię znalazł? O czym ty mówisz? - czarna dalej nie rozumie.
- On mnie znalazł... znalazł mnie sukinsyn... -
- Tu nikogo nie ma... nie masz się czego bać... - czarna otula się kołdrą i powoli podchodzi do szafy.
- Nie ma, ale będzie... - głos łka dalej
- Jak to? Ściga cię? - czarna siada obok szafy, aby lepiej słyszeć.
- Ścigał mnie ponad dwadzieścia lat... teraz wreszcie dopadł...-
- On? - czarna czuje jak ogarnia ją zimny pot. Wie już o kogo chodzi.
- On... przeklęty... zniszczy mnie... koniec ze mną! - głos zacharczał przeraźliwie.
- To nie możliwe. Jak to się stało? - czarna zaciska dłonie na drzwiach szafy, poczym jej ręka powoli przesuwa się po drewnianej tafli w stronę cienia.
- Jak? Przeklęta technologia... Ukrył się w ciele zdolnej i pięknej istoty... i teraz ona mnie znalazła...-
- Możesz przecież uciec...- czarna znajduje wreszcie po omacku zimną dłoń przyjaciela i delikatnie wyłania ją z mroku.
- Ile można uciekać? Jestem stary... powinienem odpowiedzieć w końcu za swe czyny... - po chwili zza szafy wyłania się biała zmęczona twarz z przepełnionymi cierpieniem czarnymi oczami. Ich spojrzenia spotykają się.
- Nie pozwolę ci... Nie po to ukrywałam się ponad trzydzieści lat...- czarna nie może dłużej powstrzymywać łez.
- A jeśli zemści się na tobie? -
- Niech spróbuje... - czarna uśmiecha się przez łzy.
- Ja zabiłem... -
- A jeśli ja? - przerywa czarna - To już nie istotne. To przeszłość, było już, stało się. Może on też nie pamięta. Przyszło ci to do głowy? Ma nowe życie, nowe wspomnienia. Nawet nowe osoby do kochania i nienawidzenia.
- To by było zbyt proste... i zbyt piękne... -
- A jeśli możliwe? - czarna przytula przyjaciela uśmiechając się, pełna nadziei, że jednak wszystko będzie dobrze.
- Obyś miała rację, siostrzyczko - uspokoił się wreszcie.
- Tylko już zostaw lepiej ten internet... -
Stary_Zgred : "- Tylko już zostaw lepiej ten internet... -" - kobito, kiedy przeczytałam te fra...