Przy okazji słuchania sobie tegorocznego "Diminishing Between Worlds" przypomniałem sobie, że gdzieś tam zalega mi pierwsza płyta tej amerykańskiej formacji. Tak jak przy pierwszym odsłuchu tak i teraz miałem bardzo podobne odczucia - dlatego przycisk "skip" był bardzo przydatny.
Początki tego zespołu były cieżkie, a debiutancki "…Ad Time
Begins" to nic innego jak brutalny amerykański death metal w stylu
mojego ukochanego Deeds Of Flesh. W zasadzie jedynym wyróżnikiem
Decrepit Birth jest obecność całkiem sporej ilości przejść perkusyjnych
w wykonaniu Tima Yeunga. Niestety wszystkie kawałki brzmią identycznie,
identycznie nieciekawie, a do tego brzmienie również pozostawia sporo
do życzenia. Zamiast wyziewu brutalności, mamy okrutnie nisko strojone
gitary i kartonikowy werbel. Określenie "pitu-pitu" świetnie pasuje do
tej płyty.Kto sugeruje się najnowszym dziełem Amerykanów, to śpieszę uprzedzić, że debiut zawierał zupełnie inną muzykę, która nie była ani oryginalna, ani nie brzmiała dobrze. Płytę można polecić tylko fanom tego typu grania, choć wydaje mi się, że jest kilka ciekawszych zespołów w tym nurcie.
Tracklista:
01. Prelude To The Apocalypse
02. Condemned To Nothingness
03. Thought Beyond Infinity
04. The Infestation
05. Rebirth Of Consciousness
06. Shroud Of Impurity
07. Concepting The Era
08. Of Genocide
09. ...And Time Begins
Wydawca: Unique Leader Records (2003)