Co by nie mówić o twórczości Comy - czy się ją lubi czy nie - debiut "Pierwsze Wyjście Z Mroku" był objawieniem na polskiej scenie rockowej. Nic więc dziwnego, że z napięciem wyczekiwano kolejnego krążka. Kiedy jednak album wyszedł opinie szybko popadły w skrajności.
Po krótkim intro dostaliśmy ponad 16-minutowy
utwór tytułowy - trzeba dodać utwór naprawdę świetny - pełen patosu i
dramaturgii. Wydawać by się mogło, że będziemy mieli do czynienia z
muzyką prawie progresywną. Kolejne utwory rozwiewają jednak tę
nadzieję. "Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków" przynosi bowiem zwyczajne rockowe granie
okraszone fantastycznym rockowym głosem Piotra Roguckiego i dobrymi
tekstami. Gdy się jednak zastanowić i wsłuchać, to sama warstwa
muzyczna pozostawia sporo do życzenia - przede wszystkim wytłumione
gitary i blaszane brzmienie werbla wskazują, że zamysłem było uderzenie
w szerszą publikę, tak, aby ów rockowy pazur był bardziej strawny dla
fanów bardziej mainstreamowej muzyki. Kolejną rzeczą, która irytuje to
ogromna ilość powtórzeń i sztuczne rozwlekanie utworów. Często też
formacja ucieka od rockowych dźwięków na rzecz bardziej wygładzonych
melodii - niestety taki zabieg sprawia, że słuchacz dość szybko się
męczy i zwyczajnie nudzi.Następca "Pierwszego Wyjścia Z Mroku" nie utrzymał poziomu moim zdaniem. Oprócz utworu tytułowego reszta prezentuje się dość przeciętnie, a miejscami nawet słabo. "Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków" to w gruncie rzeczy muzycznie mało interesujący album, którego jedynymi atutami są teksty i głos wokalisty. Jeśli komuś to wystarczy to OK, ale sądzę, że dobra rockowa płyta powinna oferować dużo więcej.
Tracklista:
01. Intro
02. Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków
03. Święta
04. Wojna
05. W Ogrodzie
06. System
07. Listopad
08. Nie Ma Joozka
09. Tonacja (Sygnał Z Piekła)
10. Ostrość Na Nieskończoność
11. Daleka Droga Do Domu
12. Schizofrenia
13. Daleka Droga Do Domu (Radio Edit)
Wydawca: Sony BMG (2006)