Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Carrion - Lotnisko Sadków, Radom (30.09.2007)

Moja koncertowa przygoda z Carrionem zaczęła się od występu tej młodej radomskiej kapeli w warszawskim klubie ClubRock. Niemal od razu gały mi z orbit wylazły - pięciu chłopaków na malutkiej scenie dostało jakiegoś niesamowitego powera i po kilku minutach grania w knajpie zrobił się niezły kocioł. I tak już zostało do ostatniego numeru...
Kiedy więc usłyszałam, że Carrion ma zagrać pierwszego września w swoim rodzinnym mieście, przy okazji pokazów lotniczych International Air Show, wiedziałam, że imprezy tej żadną miarą opuścić nie mogę! Pech jednak chciał, że podczas zapierających dech w piersiach akrobacji doszło do katastrofy, w której śmierć poniosło dwóch pilotów. Nikogo nie zdziwiło, że pozostałe atrakcje w obliczu zaistniałej tragedii, zostały odwołane.

Ale nic to. Niespełna miesiąc później miasto postanowiło zorganizować koncert, niejako w hołdzie tragicznie zmarłym pilotom. W słoneczną niedzielę, trzydziestego września, skierowałam swe kroki na wojskowe lotnisko Sadków, gdzie wystąpić mieli Renesans, Ich Troje, Carrion i IRA.

Już na wejściu czekało pierwsze zaskoczenie, zabarwione poczuciem lekkiej żenady: dwie sceny, ustawione jedna obok drugiej. W jednej chwili stało się jasne, że organizatorzy postanowili w ten żenujący sposób podkreślić, kto tu jest gwiazdą, a kto ma stulić uszy i cieszyć się, że w ogóle został zaproszony. Może właśnie dlatego tym większe było moje zdziwienie, kiedy tuż po koncercie lokalnej kapeli Renesans, zapowiedziano wejście Ich Troje. Trzeba przyznać, że Carrion solidnie ugruntował już swoją pozycję na polskim rynku muzycznym, skoro supportuje go taka wielka, błyszcząca gwiazda, jak Wiśniewski i spółka. Dwie godziny fajerwerków, rewii mody, w której srebro i kicz grały pierwsze skrzypce, oraz łez wzruszenia (ja także bardzo się tym wszystkim wzruszyłam, do dziś nie mogę się pozbierać). Uff, zaiste ciężkie to było przeżycie.

Kres duchowych i estetycznych męk nastąpił około ósmej, kiedy to na małej scenie pojawiło się pięciu gości, a przybycie to spotkało się z głośnymi brawami ze strony zgromadzonej tam publiczności. Na ten występ czekało wielu młodych ludzi, w tym długoletni członkowie Fan Clubu kapeli. Zaczęło się od solidnego kopa – utworu "Betel", który momentalnie podgrzał atmosferę. W ślad za nim, nie dając ani chwili oddechu, pospieszył singlowy "Zapach Szarości". Nie zabrakło, oczywiście, "Trzech Słów", ballady "Trudno Uwierzyć" (która 29. września opanowała drugie miejsce na liście Antyradia - Turbo Topie) oraz pełnego niebywałej energii kawałka "Nibyraj". Całość dopełniły covery: "Wonderful Life" (pierwotnie w wykonaniu Blacka) oraz "Enjoy The Silence" (z repertuaru Depeche Mode). Mimo głośnych okrzyków publiczności, domagającej się znacznie więcej, skończyło się na jednym zaledwie bisie, na który Carrion wybrał utwór "Marid".

Należy żałować, że występ tej młodej, radomskiej kapeli, trwał tylko niepełną godzinę, pozostało bowiem uczucie niedosytu. Godzina ta jednak upłynęła pod znakiem dobrej zabawy i pozytywnie naładowanych szaleństw pod sceną.

Imprezę zamknął koncert IRY, jak zwykle bardzo ciepło przyjętej przez rodzimą publiczność.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły