Jeszcze kilka lat temu Cairo było uznawane za nadzieję nowej fali rocka progresywnego. Gdzieś w okresie 1998/1999 roku mieliśmy wysyp progmetalowych zespolików, które rzeczywiście miały coś ciekawego do zaoferowania, ale generalnie poruszały się w dosyć technicznym graniu. Troszkę inaczej było z Cairo.
Zespół wydał płytę, która stylistycznie nie wchodziła w modne
wówczas standardy. "Conflict And Dreams" to drugi i podobno najlepszy
album tej formacji. Muzykę zespołu najprościej określić mianem
połączenia Emerson, Lake & Palmer oraz Dream Theater. Na krążek
składa się sześć utworów, z czego cztery z nich przekraczają 10 minut.
Czego więc się można spodziewać ? Ano, jest tutaj cała masa fragmentów
instrumentalnych, okraszonych ślicznymi solówkami, dobrymi melodiami - generalnie muzycy pokazują, że są zarówno biegłymi muzykami, ale
potrafią też pisać coś miłego dla ucha.Nieco gorzej wygląda sytuacja, gdy pojawia się wokal. W tych momentach zespół nie wiedzieć czemu zaczyna grać w kółko 1-2 motywy, co nudzi się już po 20 sekundach. Jeśli chodzi o sam wokal, to do najciekawszych także on nie należy, nie radzi on sobie w mocniejszych, bardziej dynamicznych partiach. Dodatkowo mam nieodparte wrażenie, ze w momencie pojawienia się wokalu, zespołowi zaczyna brakować pomysłu na melodię i to co jest grane brzmi jakby było robione na siłę.
"Conflict And Dreams" to płyta dość nierówna. Widać wyraźnie, że zespół ma potencjał i grać potrafi, ale niestety nie potrafi zamaskować swoich słabych punktów. Próba połączenia głębokiej progresji z nieco bardziej chwytliwym graniem kończy się niepowodzeniem. Cairo nie oczarował mnie, ale tez nie zniesmaczył - nie jest to jednak poziom, który zachęciłby mnie do częstego powrotu do tego wydawnictwa.
Tracklista:
01. Angels And Rage
02. Corridors
03. Western Desert
04. Image
06. Then You Were Gone
06. Valley Of The Shadow
Wydawca: Magna Carta (1998)