W październiku ubiegłego roku powrócił Black Altar z EPką „Suicidal Salvation”. Wyłamująca się z czarno białej konwencji okładka, mimo wszystko nie pozostawia złudzeń, że łatwo nie będzie, a muzyka zawarta na krążku do przyjemnych nie należy. Potwierdzają to także wewnętrzne grafiki. Jak strasznie musi być na świecie żeby ratować się podrzynając sobie gardło można przekonać się wciskając play.
Bezkompromisowy black metal zalewa słuchacza od samego początku, no może nie licząc krótkiego wstępu do pierwszego numeru. Muzyka jest bardzo brutalna, ale brzmienie jest czyste, co powoduje, że całość jest wyrazista i doskonale słyszalna. Gitary prezentują ostre riffy, a perkusja w odpowiedni sposób potrafi je wzmocnić swoją baterią. Bardzo podobają mi się orkiestralne aranżacje w drugim utworze tytułowym. Nadają dodatkowej przestrzeni i wzbogacają przekaz. Do tego jest tu bardzo fajny efekt elektroniczny świetnie wkomponowany w riff gitarowy. Zajebisty numer, chyba najlepszy na płycie.
Mniejsze wrażenie robi na mnie klawiszowa kompozycja, która widnieje jako trzecia i przedziela na pół pozostałe cztery black metalowe tornada. Niby sam pomysł jest dobry. Kosmiczna podróż się rozkręca i ukazuje tajemnicze dźwięki odległych zaświatów. Wydaje mi się jednak, że ten materiał jest za krótki żeby serwować w nim jeszcze ambientowe treści. Mam wrażenie, że to po prostu nie pasuje. Jak już jest EPka to powinno to być w całości niszczące jebnięcie. No, ale są to już tylko moje skromne dywagacje i oczywiście autorzy mogą uważać inaczej.
Dalej mamy za to dwa wręcz blackowe hiciory. Podkład, który towarzyszy słowom „The mistery of life and death” w "Pulse Ov The Universe" jest total. W dodatku gitary są niesamowite. Ostatni numer ze swoim refrenem „Six, six, six mega beast! United evil pure devil!” (mogę coś przekręcać bo nie ma tekstów) też jest kozakiem. W ogóle Black Altar jest zespołem, który potrafi komponować zwarte utwory, które mają swoją tożsamość. Tutaj każdy kawałek jest inny i z łatwością można je rozpoznawać.
Niewątpliwie „Suicidal Salvation” potwierdza wysoką pozycje Black Altar. Uważam, że jest to bardzo dobry materiał, lecz mimo to ośmielę się trochę pomarudzić. Otóż pięć lat od ostatniej płyty przydałoby się coś więcej. To taka moja uwaga, choć oczywiście nie znam okoliczności towarzyszących wydaniu tej płyty. Jest tu napisane, że została nagrana w 2010 więc dlaczego czekała aż trzy lata na swoją fizyczną wersję? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że po drodze był jeszcze split z zacnymi zagranicznymi grupami. Pewnie to też spowodowało rozdrobnienie materiału. Trochę szkoda, bo ja tam zawsze wolę wgłębić się w pełny album. Nie ma jednak co zbytnio narzekać tylko łapać się za nową EPkę Black Altar w oczekiwaniu na następną płytę.
Tracklista:
1. The Sentence
2. Suicidal Salvation
3. Journey to the Astral Realm (instrumental)
4. Pulse ov the Universe
5. 666 MegaBeast
Wydawca: Darker Than Black Records (2013)
Ocena szkolna: 4+
lord_setherial : Takie pierdolnięcie w Black Metalu to ja wręcz uwielbiam. Shadow po raz ko...