Arbeit to indywidualny noise ambientowy projekt przodownika pracy Arbeitera, znanego ze swojego głównego tworu Hoarfrost. Wydana w 2013 roku „Budowle Socjalizmu Nasza Duma” to dość krótka, szczególnie jak na ambient, próbka jego możliwości, która, jak wynika z okładki, powstała już ładnych parę lat wcześniej. Płytę cechuje oryginalna koncepcja zanurzenia się, za pomocą ciężkich ambientowych dźwięków, w ponure czasy komunizmu, co, moim zdaniem, udało się bardzo dobrze.
Jak już wspomniałem jest to noise ambient, czyli z założenia coś bardzo uciążliwego i nieprzyjemnego. Tak też tu jest od samego początku. Płytę otwiera industrialna nawalanka, którą po chwili przesłania cała masa szumów, zgrzytów, pisków i uderzeń. Jeżeli chodzi o samą warstwę muzyczną to jestem jak najbardziej zadowolony. Dzieje się dużo, jest bogata różnorodność, no i przede wszystkim jest wytworzona atmosfera grozy, napięcia i przez cały czas towarzyszy nam przeświadczenie, że ten zwichrowany świat jest koszmarny, wypaczony i nieprzyjazny. Wciąż czuć tą przygniatającą socrealistyczną rzeczywistość ukazaną w wyjątkowo porażający sposób.
Istotą ukazania komunistycznych realiów są przegrane ze starych kronik filmowych teksty. „Słowo” zawiera początek słynnego przemówienia Władysława Gomułki, które wygłosił na placu Defilad 24 października 1956 roku, o historycznym zwrocie, którego dokonało VIII plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, tym samym lata zła, nieprawości i bolesnych rozczarowań spychając bezpowrotnie w przeszłość. Uważam, że to bardzo trafnie dobrany początek i fajnie to jest zrobione. Straszny był ten Gomułka, sam jego głos przyprawia o mdłości, a do tego jaka treść. Może się to teraz wydawać śmieszne, ale ludziom żyjącym w tamtych czasach do śmiechu z pewnością nie było. Na minięcie lat zła i nieprawości trzeba było bowiem poczekać jeszcze bardzo długo, choć oczywiście trzeba pamiętać, że te najgorsze, zbrodnicze, stalinowskie czasy, w tej skali, już faktycznie nie wróciły.
Najlepszy jest drugi numer „Fabryka”. Industrialny, dźwiękowy obraz wielkiej huty i narrator komentujący kolejne przekroczenia normy. Zaczyna się od 114% normy, dochodzi do 552, ale to nic, bo oni „Zamierzają przekroczyć 700% normy.” Jest w tym coś przerażającego i znowu bardzo dobrze skomponowane z warstwą dźwiękową. Podobnie zresztą jak w trzecim „Ulica” traktującym o braku towarów w sklepach, ale spokojnie: „Zajmie się nimi komisja specjalna”. W tym numerze przebija się też znana pieśń „Ukochany Kraj”.
Niestety poźniej pomysły się kończą. W „Relax” dobiegają tylko tak zwane niedwuznaczne odgłosy. Rozumiem, że w komunizmie ludzie też uprawiali stosunki seksualne, bo inaczej nas by nie było, ale co to ma wspólnego z resztą płyty? W „Sen” natomiast pojawiają się jeszcze jakieś głosy, ale są niewyraźne i nic z nich nie rozumiem, nie robią już też żadnego wrażenia. Muzyka cały czas pozostaje dobra, ale cała koncepcja gdzieś się rozmywa.
Ogólnie uważam, że „Budowle Socjalizmu Nasza Duma” to doskonały pomysł i świetne wykonanie, ale całość jest niedorobiona. Nie dość, że zbyt krótka, to jeszcze nie utrzymuje napięcia do końca. Jak tak sobie pomyślę to można było rozwinąć ten temat i stworzyć naprawdę fascynującą podróż po różnych zakamarkach wypaczonej komunistycznej rzeczywistości. Stalinowski terror, procesy polityczne, propaganda polityczna i wojskowa, zakłamana nauka i sztuka, patetycznie traktowane uroczystości, a nawet zawody sportowe dają ku temu całą masę możliwości. Oczywiście wymagałoby to dużego nakładu pracy, ale myślę, że wszelkie materiały ku temu są dostępne, a końcowy efekt byłby warty wysiłku. Tutaj prześlizgnięto się po temacie zostawiając spory niedosyt. Mimo to, to co jest na pewno i tak jest godne uwagi.
Tracklista:
1. Słowo
2. Fabryka
3. Ulica
4. Relax
5. Sen
Wydawca: Boangeres (2013)
Ocena szkolna: 4+