Na łące pod drzewem...
Wyrywałem ze swych skrzydeł...
Ze swych skrzydeł resztki piór...
Lecz podleciała do mnie...
Do mnie czarnoskrzydłowa anielica...
Podała mi rękę...
Dłoń w która mogłem się wypłakać...
Podałem jej serce...
Podałem jej dusze...
Ona dała skrzydła...
I tylko z Nią chciałem latać...