Z mrocznych zakamarków południa Europy, gdzie na skalistych zboczach, pod ciemnym sklepieniem, odbywają się bluźniercze obrzędy, dociera do nas plugawy podmuch zgniłego black metalu w postaci wydanego przez Odium Records „Behold The Son Of Plagues” – debiutanckiego albumu Akrotheism. Przepełniona nienawiścią lawina niszczących dźwięków przewala się czyniąc bezlitosna deprawację. Większość powinna trzymać się od tego z daleka, ale jak ktoś pragnie paść na kolana i wyssać honor i chwałę z pewnego zgniłego, lecz świętego krocza to droga wolna. Ja zapraszam.
„Behold The Son Of Plagues” to muzyka, której zdecydowanie należy słuchać w samotności i po ciemku, a do tego im głośniej tym lepiej. Dopiero wtedy można wtopić się w to misterium, chłonąć je. Można wejść w świat niegodziwych rytuałów i dać się ponieść płynącym falom ekstremalnej, czarnej sztuki. Akrotheism jest zespołem, którego twórczość uplasowałbym wśród takich nazw jak Dark Funeral, Ragnarok, Enthroned, jak również Hecate Entroned. Z jednej strony jest to bardzo szybka i wściekła dawka black metalu, z drugiej całkiem melodyjna. Gitary kołyszą długimi pasażami, które są podparte opętaną perkusją z dużą ilością talerzy i przede wszystkim pędzącymi na łeb na szyję podwójnymi stopami. Nie mówię, że cały czas bo są tu i różne zwolnienia, ale normą jest raczej dźwiękowa nawałnica.
W tym wszystkim wokal jest taki oddalony. Chory skrzek czasem przechodzi w głębszy growling, ale ogólnie tworzy raczej tło i spełnia role kolejnego instrumentu. Treść można sobie przeczytać we wkładce bo bardzo trudno jest wyłapać słowa, nawet śledząc je z tekstem. Przekaz jak nie trudno się domyślić jest w całości nakierowany na wyszydzaniu i okazywaniu pogardy pewnej żałosnej i słabej religii w pewnym miejscu określonej jako „Everlasting mechanizm of cerebral darkness.”
Wydaje mi się, że do takiej muzyki pasowałoby choć trochę klawisza, jednak Akrotheism nie korzysta z tego instrumentu. Znajdują się tu jednak różne dodatkowe wstawki jak średniowieczne klasztorne modły w „Behold The Son Of Plagues”, tytułowe biczowanie w „Flagellum Made Katharsis”, po którym zaczyna się chyba najbardziej wyrazisty i taki rockowy numer, czy futurystyczne odgłosy i kobiece psalmy w „Salt Of Grace” i „Send Us To Swines”. Na koniec krótki cover Ved Buens Ende zrobiony we własnym stylu.
Płyta jest długa, ale warta uwagi w całości. Jak się już wpadnie w ten smolisty kocioł to ciężko się z niego wydostać. Nic tylko nurzać się w nim z masochistyczną rozkoszą i obryzgiwać przypadkowe, niewinne dusze. „Commiting a salvific suicide, you mongrel swines and suppurative pigs.”
Tracklista:
01. Sepsis Ex Nihilo
02. Antimatter as I
03. Hanged in the Shaft of the Abyss
04. Behold the Son of Plagues
05. Subhuman's Anabaptism
06. Flagellum Made Catharsis
07. Salt of Grace
08. Wine of Blasphemies
09. Send Us to Swines
10. To Swarm Deserted Away (Ved Buens Ende Cover)
Wydawca: Odium Records: (2014)
Ocena szkolna: 4
lord_setherial : Bardzo ciekawa recenzja,szczególnie fragment: " Nic tylko nurzać się w n...