Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Akercocke - Choronzon

Po dwóch albumach, mocno osadzonych w ekstremalnym klimacie, mało kto spodziewał się, że Akercocke stanie się jednym z ciekawszych zespołów na metalowej scenie. "Choronzon" jest bowiem albumem znacznie różniącym się od poprzedników. Formacja niby nadal porusza się w black/deathowych klimatach, ale tym razem muzyka nabrała innego charakteru. Zniknęły gdzieś ultrabrutalne riffy, monstrualny ciężar i dzikość. Akercocke jawi się jako wyrafinowany i rozwijajacy się zespół, tworzący muzykę coraz trudniejszą do zaszufladkowania.
"Choronzon" jest albumem bardziej progresywnym, rozbudowanym i zdecydowanie mniej bezpośrednim, niż krążki poprzednie. Więcej jest tutaj czystych wokali, muzycy zostawiają sobie pole do manewru i nie zamykają się w sztywnych strukturach. Zachowane zostały jednak elementy surowości, tak aby album brzmiał "naturalnie", w konwencji wypracowanej przez formację. Sporo jest wstawek z horrorów (monologi księży, itp.), muzyka jest mroczna, momentami bardzo niepokojąca. Poważnym felerem krążka są ok. 2-minutowe przerywniki, pojawiające się mniej wiecej co drugi kawałek - wprowadzające być może klimat, ale nie niosące ze sobą specjalnie wartościowej muzyki. Z tego powodu płyta brzmi dosyć niespójnie, wydaje się być przegadana, a po jej przesłuchaniu odczuwa się ogromny niedosyt.

To z pewnością mnóstwo nowych pomysłów i spory krok w rozwoju bardzo obiecującego zespołu. Gorzej z wykonaniem - pod tym względem album jest dużo słabszy niż "The Goat Of Mendes". Warto się zatem z "Choronzon" zapoznać, ale krążek raczej nie oczaruje słuchacza.

Wydawca: Earache Records (2003)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły