Płyty „Lex Talionis” i „Hail Victory” zostały wydane rok po roku, a mimo to Acheron zdołał upchnąć między nimi jeszcze EPkę „Satanic Victory”. W dodatku jest na niej sześć utworów, które, wprawdzie poprzedzielane intrami, ale dokładnie w tej samej kolejności otwierają właśnie następny album „Hail Victory”, więc zabieg wydania ich jako EPka wydaje się zupełnie bez sensu. Może początkowo były jakieś inne plany, tego nie wiem, jednak abstrahując od tego trzeba przyznać, że sam materiał jest godny, a nawet wręcz czcigodny i nie można mieć mu nic do zarzucenia.
Acheron to zespół z piekła rodem i można powiedzieć, że jest tego piekła kwintesencją. Każdy numer jest oddaniem hołdu Szatanowi i uwielbieniem dla jego królestwa. Teksty układają się w modlitwy, wzorowane na tych chrześcijańskich, tylko dokładnie odwrotnych. Przywołujemy więc pragnienie, żeby jako w piekle tak i na Ziemi, pławiąc się przy tym w grzechu i rozpuście. Wyrażone jest to niskim, wolnym i dostojnym wokalem, który deklamuje swoje bluźnierstwa głosem ryczącym, ale przy tym całkiem zrozumiałym. Tak, żeby wszystko zostało dosadnie powiedziane.
Podobnie niskie i wolne są gitary. Dźwięki niemalże kroczą poprzez ogień, wspomagane dudniącą niczym kowalski miech perkusją. Plugawo i rozlaźle wydobywają się z czeluści i rozlewają jak jakiś trujący opar. Czasem zrywają się w szybszym i skoczniejszym rytmie, zazwyczaj popartym solówką, by znów za chwilę zabulgotać gęsto i gorąco, jak rozżarzona do białości lawa.
A z tego strasznego zła Acheron potrafi jeszcze ułożyć fajne, wpadające w ucho kawałki z „Seven Deadly Sins” na czele. Są melodie gitarowe, są płynne wokalizy, wspomniane solówki, a także i basowe przygrywki. Podziemne korytarze niosą miarowe echo ohydnej i brudnej, ale naprawdę dobrej muzyki. „For thine is the kingdom of power and glory forever”.
Tracklista:
1. Unholy Praises
2. Seven Deadly Sins
3. Satanic Erotica
4. Prayer Of Hell
5. 666
6. God Is Dead
Ocena szkolna: 4+