Wysłany: 2011-07-27 00:11
Anton Webern
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Chyba zboczyliśmy... Wysłany: 2011-07-27 00:20
[quote:831227cb1c="Durante"]Anton Webern
Do not quote - think for yourself
Chyba zboczyliśmy... Wysłany: 2011-07-27 14:21 Zmieniony: 2011-07-27 15:02
Szanowni Panowie - zaczynacie powoli się zapętlać w rozważaniach. Wasze wywody, choć ciekawe, gubią się w dziwnym popisie umiejętności oratorskich (nie do końca jeszcze opanowanych)
Jeśli chcecie wykreować się na forumowych mędrców, nawiązujących w swoich rozważaniach do filozofii i innych nauk, to słusznie byłoby wybrać mniej pompatyczny styl przekazywania informacji.
PS. 1 Na stosie was chyba nikt nie spali, aż tak źle z wami nie jest
PS. 2 - słowo "mędrzec" nie zostało broń boże użyte w kontekście obraźliwym (choć ciut ironicznie)
pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html
Wysłany: 2011-07-27 18:41
[quote:6620cf5834="Durante"] ekstrapolacja zasygnalizowana byłaby jakimkolwiek *operatorem generalizującym*, pejoratywność natomiast na pewno nim nie jest.[/quote:6620cf5834]
Oto i pan operator generalizującej koparki ekstrapolacji
[quote:6620cf5834="Durante"]Mniejsza o jakąś ćpunkę, [color=RED:6620cf5834]czy o kogokolwiek tak lichego[/color:6620cf5834], że potrzebuje sztucznych rajów by przeżywać się niebanalnie.[/quote:6620cf5834]
[quote:6620cf5834="Durante"] Model ogólny? Mam zamieścić w podpisie informację o moich relatywistycznych skłonnościach? [/quote:6620cf5834]
Relatywizm, relatywizmem, ale tkżoak i nihilistom przydarzy się ouogólniająca wpadka
[quote:6620cf5834="Durante"] Martyrologia tu nie ma nic do rzeczy, czy cokolwiek z tego, co wymieniłeś; chodzi o cały sos patosu artysty ginącego w oparach własnych narkotycznych uniesień, podłapywanych przez westchnienia do głębi czy tajemnych prawd tego pięknie konającego egzemplarza człowieka, przez złaknionych podniet admiratorów fascynujących, profundycznych światów, które noszą w sobie ci wyjątkowi; nawet jeśli to, o czym teraz mowa przejawia się w nostalgicznym westchnieniu.[/quote:6620cf5834]
Durante, ale ten pełen patosu martyrologiczny sos, nie artyści sobie ważą ( chyba że mamy do czynienia z takimi manipulatorami, jak Dali, czy Smutny Szatan ), lecz pani Krysia kucharka z Warszawskiej Pragi do spółki z panią Stenią będące wiecznie niesytymi, bez przerwy pragnącymi... nowych showbiznesowych plotuś i ploteczek.
[quote:6620cf5834="Durante"] I tak właśnie jest, że dla mnie intelekt jest najwyższą instancją w twórczości, zdolny autonomicznie zawrzeć swoją potęgę w tym, co wytwarza, bez rozkołysanych uczuciątek, owego "ciepełka z obory", bez alteracji przekłamujących autentyczność sił, które ktoś w sobie posiada i które może wykorzystywać. Bez blag i sentymentalnych omamień.
[/quote:6620cf5834]
Mylisz pojęcia. Jasne, że to intelekt odpowiada za całą twórczość artystyczną, ubierającą emocje, myśli( czy cokolwiek artysta chce wyrazić ) w formy, i to nie ulega wątpliwości. Chyba nikt nie stwierdzi: "wypalę jointa, będę super artystą". To tylko forma zabawy, odreagowywanie, radzenia sobie z cierpieniem ( nie doszukuj się tu etosu artysty cierpiącego ).
[quote:6620cf5834="Durante"] @szarl, kotku, [/quote:6620cf5834]
Zaczynam się bać ;>
[quote:6620cf5834="Lupp"] Jako rzekł Bertolt Brecht: "Człek jest bardziej skłonny ku dobru, niż złu, ale warunki nie sprzyjają mu" [/quote:6620cf5834]
Haha, doskonałe ;>!! Ustawię to sobie jako motto!
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-07-27 23:45
"Kogokolwiek" pojawiające się w trybie warunkowym nie należy utożsamiać z ogółem ćpających (wszak "niebanalne przeżywanie się" sygnalizuje poszukiwanie innego rodzaju doznań niż "niezła bania", czy coś takiego), jest różnica jakościowa między wciągającym białą wróżkę rycerzem ortalionu a kimś, kto jakoś tam spełnia się artystycznie. Jesteś mało wrażliwy hermeneutycznie i jakoś umykają Ci detale.
[quote:f52aae5015="szarl"]Durante, ale ten pełen patosu martyrologiczny sos, nie artyści sobie ważą ( chyba że mamy do czynienia z takimi manipulatorami, jak Dali, czy Smutny Szatan ), lecz pani Krysia kucharka z Warszawskiej Pragi do spółki z panią Stenią będące wiecznie niesytymi, bez przerwy pragnącymi... nowych showbiznesowych plotuś i ploteczek.[/quote:f52aae5015]
Oczywiście, to właśnie atakuję, ale w szerokim wymiarze jakichkolwiek wypowiedzi artystycznych, także tych od artystów czy tzw. intelektualistów o artystach, gdzie waloryzuje się określone aspekty procesów twórczych jak i cechy osobowości, które właśnie sprzężone są z sztucznymi rajami i gloryfikacją dysgregacji czy degeneracji w imię rzekomej oryginalności czy karkołomnego nowatorstwa. No i znowu: przecież spoza świata artystycznego nie tylko kucharki, przekupy czy szynkareczki o sztuce sądy wydają.
[quote:f52aae5015="szarl"]Mylisz pojęcia. Jasne, że to intelekt odpowiada za całą twórczość artystyczną, ubierającą emocje, myśli( czy cokolwiek artysta chce wyrazić ) w formy, i to nie ulega wątpliwości. Chyba nikt nie stwierdzi: "wypalę jointa, będę super artystą". To tylko forma zabawy, odreagowywanie, radzenia sobie z cierpieniem ( nie doszukuj się tu etosu artysty cierpiącego ).[/quote:f52aae5015]
Mówiąc o intelekcie chodziło mi o taką możliwość odbioru dzieła (w tym dziele zawarta, abstrahuję tu od kompetencji odbiorcy), które nie służy pieszczeniu sentymentalnych strun (jak to często muzyka jest wykorzystywana, zwłaszcza przez dużą ilość ludzi wychowaną jednak na radiowym czy telewizyjnym chłamie - i o sobie także mówię w tej chwili), a ujrzeniu formalnego kunsztu, przyswojenia sobie wzniosłości (w kantowskim sensie) przez przemyśliwanie wirtuozerii, także strukturalnej, słuchanego utworu. Do tego nie wystarczy proste opracowanie uczuciątek i zaklęcie ich w percypowalne intersubiektywnie formy. No, chodzi chociażby o muzykę atonalną, albo o różnicę między sonatą nr 32 op. 111 a sonatą patetyczną Beethovena. Nie twierdzę, że zapalenie jointa wiąże się z możliwością bycia artystą (wtf? xD), ale myślę o poważnych narkotykach; również nie chodzi o "artystę cierpiącego", a o karmienie dowolną formą estymy szkodliwych i iluzorycznych (nom) mitów artystów/artystycznych.
...
A Amy Winehouse nadal nie żyje. ;
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2011-07-28 00:45
[quote:70a376cc13="Durante"] Jesteś mało wrażliwy hermeneutycznie i jakoś umykają Ci detale. [/quote:70a376cc13]
Uwierz mi, że potrafię zarówno interpretować teksty, jak i pisać wieloznacznie. Natomiast, forum nie jest od popisów, tylko jasnego, w miarę eksplicytnego ( podłapałem to słówko od Ciebie ) wyrażania się.
[quote:70a376cc13="Durante"]No i znowu: przecież spoza świata artystycznego nie tylko kucharki, przekupy czy szynkareczki o sztuce sądy wydają.
[/quote:70a376cc13]
Oczywiście, może mało precyzyjnie się wyraziłem, ale wydawało mi się że złapiesz aluzję. Chodziło mi o to, że widzenie zachowań artysty, jako grającego na całym tym etosie i patosie, jest tylko interpretacją odbiorców, często dopasowującym zachowania do tegoż modelu.
[quote:70a376cc13="Durante"]A Amy Winehouse nadal nie żyje. ;< [/quote:70a376cc13]
Suponujesz, że może się zjezusować? A może tylko się ukrywa? Jak Elwis ;>
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-07-28 10:32 Zmieniony: 2011-07-28 10:34
[quote:85296ad312="Masterdeath"]Woooow - ale wątek ruszył z rozmachem niczym opowieść barda.
Ktoś na którejś stronie napisał, że artyści się nie przepracowują- nie zgodzę się z tym gdyż - trasy koncertowe plus nawał dziennikarzy wykańcza człowieka, poczytaj wywiady droga osobo która to pisałaś - jak padnięci są muzycy po olbrzymich trasach koncertowych a nawet jak chcą wypocząć to zwalają im się na łeb dziennikarze- także bycie gwiazdą ma swoje złe strony, poza tym żeby zostać gwiazdą nie raz trzeba się naprawdę napracować.[/quote:85296ad312]
Zgadza się - kto nie próbował nie bardzo ma wyobrażenie, jak wyczerpujący jest koncert/gra na scenie czy na planie filmowym. A tu jeszcze do kibelka nie można w spokoju pójść, bo zza szczotki do mycia toalet już paparazzo zerka :)
Re Witkacy i praca Wysłany: 2011-07-28 16:21
[quote:7954168cae="SanguineVenari"]
...A jak się ma to do Witkacego? Lubił sobie chłopina poeksperymentować, chociaż nie było to chyba jedynym motorem jego twórczości.[/quote:7954168cae]
Witkacy przyjął wobec narkotyków i używek postawę badacza i w tym stanie pozostał do końca."Narkotyki.Niemyte dusze" opisują dokładnie priorytety i wyniki eksperymentów. Wniosek główny był taki, że nic co stworzone pod wpływem nie było lepsze od tego na trzeźwo.
[quote:7954168cae="SanguineVenari"]...Oczywiście, że rozwijanie odmiennych stanów świadomości za pomocą psychodelików jest atrakcyjniejsze niż rozwijanie się intelektualnie...[/quote:7954168cae]
Rozwój intelektualny nie wyczerpuje alternatywy dla sztucznych rajów. Jest jeszcze ścieżka duchowa, o której tu jakoś głucho...
[quote:7954168cae="Masterdeath"]
Ktoś na którejś stronie napisał, że artyści się nie przepracowują- nie zgodzę się z tym gdyż - trasy koncertowe plus nawał dziennikarzy wykańcza człowieka, poczytaj wywiady droga osobo która to pisałaś - jak padnięci są muzycy po olbrzymich trasach koncertowych... - tak, że bycie gwiazdą ma swoje złe strony, poza tym żeby zostać gwiazdą nie raz trzeba się naprawdę napracować.[/quote:7954168cae]
Iluzja, że w profesji artystycznej można się nie przepracowywać i być na topie nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Krótko mówiąc, tzw.zwykły człowiek po kilku godzinach spędzonych w ćwiczeniówce perkusisty, gitarzysty, czy klawiszowca wyszedłby z płaczem...A te godziny mnożą się w całe lata.
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2011-07-28 16:58 Zmieniony: 2011-07-28 17:03
Co bynajmniej nie przemawia na ich korzyść; zawłaszczają przestrzeń twórczości.
Lupp, przybliż jak byś tu widział rozwój duchowy jako warunek wstępny twórczości/dzieła/kompozycji.
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Zadanie niemożliwe(prawie) Wysłany: 2011-07-28 19:24
[quote:76063e8e08="Durante"]
Lupp, przybliż jak byś tu widział rozwój duchowy jako warunek wstępny twórczości/dzieła/kompozycji.[/quote:76063e8e08]
Nie warunek, ale alternatywny środek poszerzający percepcję.
Temat o którym można w nieskończoność, a akurat pochłaniają mnie procesy twórcze :) , więc najkrócej zarysuję tak:
są trzy charakterystyczne okresy/punkty na osi czasu, w których możliwe jest tąpnięcie w dół i wtedy może(choć podkreślam: nie musi) zaistnieć potrzeba "dodatkowego zasilenia":
a.) tuż przed (koncertem, napisaniem utworu, tekstu etc.)
b.)podczas procesu twórczego
c.) tuż po
d.) codzienność rozumiana jako czas pomiędzy c i a
W każdym, indywidualnym przypadku skala problemu jest różna. Często, wbrew pozorom, natrudniejszy bywa czas c→a i tu zwykle praktyka duchowa jest najbardziej pomocna. Właściwie rozwijana daje twórcy coraz trwalszy podkład, który stopniowo obejmuje i pozostałe punkty na osi, stając się czymś w rodzaju dodatkowej turbiny pracującej w tle, z różnym, sterowanym w zależności od potrzeb natężeniem .
Ci, którzy rozwijają w sobie tę ścieżkę, osiągają stan, który można określić jako[color=YELLOW:76063e8e08] czystą świadomość(lub jak pięknie to określił Stachura - widzenie całej jaskrawości) bytu.[/color:76063e8e08]
Dodam, że bywali artyści, którzy na tyle głęboko i trwale w ten stan weszli, że konsekwentnie udali się ... w dalszą podróż (Albert Chmielowski, Albert Schweitzer, John Coltrane). Tyle w skrócie, więcej naprawdę nie mogę
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2011-07-28 21:46 Zmieniony: 2011-07-28 22:00
[quote:ebb9eecee2="Lupp"] Dodam, że bywali artyści, którzy na tyle głęboko i trwale w ten stan weszli, że konsekwentnie udali się ... w dalszą podróż (Albert Chmielowski, Albert Schweitzer, John Coltrane). [/quote:ebb9eecee2]
Tak, czytałem że Coltrane był mistykiem, ale na czym miało to w jego przypadku polegać, nie wiem. Miles pisał tylko, że zawsze był bardzo skupiony i poważny...
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”