Wysłany: 2006-08-30 16:24
praca, praca i jeszcze raz praca - wieczorem pada się na pysk i nie ma czasu na myślenie...
Wysłany: 2006-08-30 16:31
Noone kochana, CZEKOLADA :D
Duża ilość słodyczy, wesoła muzyka no i przyjaciel w ostateczności :D
Re: Idę się wieszać... Czyli jak radzicie sobie z deprechą? Wysłany: 2006-08-30 16:34
[quote:7b147632da="noone81"]Ma ktoś jakiś skuteczy sposób na deprechę i smuty niekoniecznie związane z pogodą? Wszelkie sugestie odnośnie różnych 'dołów' przyjmę :)
Oczywiście metoda "zalać doła, to wypłyniesz" nie jest rozwiązaniem uniwersalnym :)[/quote:7b147632da]
Ale dla ścisłości zanim coś napiszę : masz na myśli deprechę czyli - dołek, chandrę? Czy prawdziwą depresję, bo to zupełnie dwie rózne rzeczy i inaczej odpowiem na Twoje pytanie. 8)
I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.
Wysłany: 2006-08-30 16:46
Noone81, zdaje się ze jest juz podobny temat na forum "poczucie nieograniczonej bezsilnosci i smutku" czy cos w tym stylu 8) Może tam poszukaj odpowiedzi, bo się już ludziska tam porozpisywali wcześniej.
Mimo wszystko uważam, że wygadanie się komuś przy paru piwach to skuteczne remedium :D
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Re: Idę się wieszać... Czyli jak radzicie sobie z deprechą? Wysłany: 2006-08-30 16:47
[quote:a45df73baf="noone81"][quote:a45df73baf="Foxy"]Ale dla ścisłości zanim coś napiszę : masz na myśli deprechę czyli - dołek, chandrę? Czy prawdziwą depresję, bo to zupełnie dwie rózne rzeczy i inaczej odpowiem na Twoje pytanie. 8)[/quote:a45df73baf]
Foxy, moja droga. Z taką DEPRECHĄ to ja do specjalisty idę. Mam na myśli dołek.
Czekolada odpada, bo nie jadam słodyczy :)
Pogadanki z przyjaciółmi prawie zawsze kończą się piciem, a nie o to chodzi.
MUZYKA!! Dobra rzecz. Tylko sąsiad po policję za często dzwoni [/quote:a45df73baf]
Właśnie - dla prawdzisie cierpiących polecam dobrego, sprawdzonego i poleconego przez kogoś psychiatrę. Uwierzcie mi, że to najlepsze wyjście dla osoby, która zaczyna się niepokojąco zachowywać. Prawdziwie potrzebujący - nigdy nie woła o pomoc, a pomoc zwykle przychodzi zbyt późno.
A na małe dołki? Polecam jakąś pasję. Coś co pozwoli nam oderwać się od świata. Ja zwykle robię zdjęcia, albo rysuję. Proces kreacji działa oczyszczająco na umysł i duszę.
I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.
Wysłany: 2006-08-30 17:17
taaak, ja tak samo, albo STARAM sie pisac jakies rymowanki czy biale... moja poezja jest koszmarna, ale przynajmniej mi przynosi ulge. ewentualnie zlapac za gitare i powyc... herbatka i obserowanie tego co sie dzieje za oknem... muzyka;/,,, ja mam tendencje ze wlaczam czesto muzyke ktora pasuje do mojego nastroju
wiec poki mi wesolo to fajnie. srednio..tez pol biedy. ale jesli mam porzadnego dola, to przy muzyce ktora mowi o tym o czym mysle nie przestane plakac...
Wysłany: 2006-08-30 17:18
Muzyka + Dobra książka, lub rozmowa zbliską osobą…..lub jak Jagienek bardzo trafnie „owiedziała” CZEKOLADA:]
Wysłany: 2006-08-30 17:27
Czekolada+czipsy i dobra komedia albo perfidny film do wyryczenia sie pozniej juz nie masz wieczorem sily i idziesz spac. rano po placzu wstajesz w lepszym humorze i z lepsza cera[ ja tak mam przynajmniej:P]
swego czasu lamalam kredki, ewentualnie wywalalam wszystkie ciuchy z szaf i skladala spowrotem.
ja stwierdzam wszem i wobec, ze dolka lepiej chyba przejsc samemu nic juz setny raz slusyszec od znajomych/przyaciol, ze bedzie dobrze, ze jestes super i w ogole nic cie nie pokona. sami sobie to musimy uswiadomic przy hektolitrach alko% lub tonach cukrowanych specyfikow:P
zla niedobra okrutna straszna msciwa zimna suka.dla niektorych mila, ale trzeba sobie zasluzyc;> nie ma cudowniejszej Ksiezniczki pod sloncem.
Wysłany: 2006-08-30 17:30
ja plakalam, plakalam, zapadala noc i nie bardzo zasypialam... az w koncu ktos inteligentny kazal mi wylaczyc ten soundtrack z filmu ktory ogladalam zeby zapomniec... bo przez niego nie przestane plakac... no i jakos w koncu pozna noca zasnelam...
Wysłany: 2006-08-30 17:37
[b:6598e4cd05]SzmaragdowaNoc[/b:6598e4cd05] napisała:
[quote:6598e4cd05]Noone kochana, CZEKOLADA[/quote:6598e4cd05]
Nie pomaga - próbowałem. Najlepiej ... hmmm.... pogadac z przyjacielem, wypić kawę (naukowo udowodniono, że rozzweselająco działa), browarek w rozsądnej ilości :)
.
Wysłany: 2006-08-30 17:45
[quote:8d17d6d260="noone81"][quote:8d17d6d260="Pathological_Galilea"]ja stwierdzam wszem i wobec, ze dolka lepiej chyba przejsc samemu nic juz setny raz slusyszec od znajomych/przyaciol, ze bedzie dobrze, ze jestes super i w ogole nic cie nie pokona. sami sobie to musimy uswiadomic przy hektolitrach alko% lub tonach cukrowanych specyfikow:P[/quote:8d17d6d260]
No tak... Jak można mówić "będzie lepiej" jeśli ktoś umarł?? Jak bedzie lepiej? Zmartwychwstanie?? [/quote:8d17d6d260]
wtedy mowili: jeszcze bedziemy szczesliwi. jeszcze bedzie dobrze... z tego co pamietam
Wysłany: 2006-08-30 18:29
jak ja Cię rozumiem, Noone! nie wiem czemu, ale tak jakoś czuję...
Wysłany: 2006-08-30 18:53
pamięć to przekleństwo! a przypominać może wszystko, sytuacja, zapach, smak jakiejś potrawy, piosenka...
najgorsze jest to, że w takiej sytuacji desperacko szuka się pocieszenia, ale nikt nie jest w stanie nam pomóc, bo nikt nie wie, co się czuje w takiej sytuacji (nawet jeśli przeżył podobną, to mógł ją zupełnie inaczej odczuwać)...
Wysłany: 2006-08-30 21:24
ja właśnie siedzę w dresie, wpierdalam popcorn popijając colą, siedzę na kompie i zastanawiam się jaki film włączy, by sobie humor poprawić...
...chyba mi nie wyjdzie...
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2006-08-30 22:23
Frija, na mnie zawsze działa "Akademia policyjna 1" :D
.
Wysłany: 2006-08-30 23:10
Sposób na depresję, przeczekać, wykrzyczeć się jeśli taka potrzeba, powalić pięściami w powietrze czy iść z [rzyjaciółmi na spacer. Puścić jakąś optymistyczną muzyke, chodź czasem się jej nie chce słuchać...Albo powspominać miłe chwile.Mi pomaga...
Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^
Wysłany: 2006-08-31 06:57
[quote:f147152d9f="noone81"]
No tak... Jak można mówić "będzie lepiej" jeśli ktoś umarł?? Jak bedzie lepiej? Zmartwychwstanie?? [/quote:f147152d9f]
Idź nad grób i nakrzycz na właściciela, że przez niego jest Ci teraz źle.
To głupie, ale działa...
Młodzieży! Czymże Wam dane jest ciąć się w tych jakże nieszczęsnych czasach? O żyletki ciężko, dziadkowa brzytwa zardzewiała, a jednorazówką nie dość głęboko! Jeśli jednak Wam się uda (może widelcem?) to pamiętajcie: wzdłuż żył, a nie w poprzek! Wzdłuż!
Re: Idę się wieszać... Czyli jak radzicie sobie z deprechą? Wysłany: 2006-08-31 20:41
[quote:f1c319b0c1="noone81"]Ma ktoś jakiś skuteczy sposób na deprechę i smuty niekoniecznie związane z pogodą? Wszelkie sugestie odnośnie różnych 'dołów' przyjmę :)
Oczywiście metoda "zalać doła, to wypłyniesz" nie jest rozwiązaniem uniwersalnym :)[/quote:f1c319b0c1]
Ja staram się zajmować czymś innym, tak żeby mało myśleć i nie o tym co mnie dołuje. Najczęściej wśród ludzi jest ok, ale jak jestem sama to już jest gorzej. Tak więc wtedy robię terapie muzyczną.... Są też różne etapy moich dołów. Najczęściej jest tak że najpierw jestem zła, muszę włączyć jakąś ostrą muzykę, później jest mi cholernie przykro, źle, czasem są łzy, a późniejmam w dupie (tzw. znieczulica). Jednak czasem sobie poprostu nie radze... Wtedy czekam aż rany się trochę zaleczą, ale blizny i tak zostają, a leczenie trochę trwa. O problemach lubię gadać, choć czasem nie ma z kim :? :cry: a w ekstremalnych warunkach zamykam się w sobie i nie da się mnie otworzyć nawet łomem.... Różnie bywa.
Wysłany: 2006-09-02 11:25
nie za bardzo sobie radzę, co zresztą chyba część wie...
In Nomine Noctis
Wysłany: 2006-09-02 13:03
noone81ma rację drogi bracie =) Tutaj masz przyjaciół nigdy o tym nie zapominaj. Jeżeli masz jakiś problem to wal. Wysłuchamy…od tego jest końcu rodzina :]