Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

miłość za wszelką cenę?. Strona: 3

Wysłany: 2008-10-13 15:45 Zmieniony: 2008-10-13 21:07

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Dlaczego nie można być z tym ukochanym? Pozostaje on w innym związku? Na jakiej zasadzie to działa? Jakie są okoliczności? Proszę autorkę tematu o uzupełnienie szczegółów.
Wydaje mi się, że jeżeli się kogoś kocha to przede wszystkim chce się jego szczęścia (własne szczęście/brak cierpienia schodzi wtedy na dalszy plan). Jeśli on/ona kocha kogoś innego należy mu pozwolić odejść. Spokojnie, bez wyrzutów i niepotrzebnych gorzkich słów, które rodzą się w wyniku piętrzących się emocji. Nie można nikogo zatrzymać przy sobie na siłę, a związek w którym angażuje się tylko jedna strona wkrótce staje się uciążliwy. Utrzymanie związku dlatego jest rzeczą trudną, że polega na obustronnym wkładzie, a przecież do angażowania się nikogo zmusić nie można. Musi to wypływać z potrzeby serca. Winą za cierpienie po rozpadzie związku także nie należy obarczać partnera ( chyba, że ewidentnie przegiął, lub był nazbyt śmiały w swoich obietnicach, w które sam nie wierzył ) - wchodząc z kimś w związek niestety trzeba się z tym liczyć i brać pod uwagę rozczarowanie, gorzkie łzy - czy jak tam kto przechodzi rozstanie.
Doświadczenia poprzednich związków sprawiają, że uczymy się współżycia z drugim człowiekiem (nie mam tutaj oczywiście na myśli współżycia seksualnego, bo to tylko jeden z wielu elementów). Z drugiej jednak strony człowiek wielokrotnie zraniony i rozczarowany czuje lęk przed ponownym wejściem w związek, który automatycznie kojarzyć mu się może z kolejnym zawodem.
Dopiero teraz przejrzałam pobieżnie temat. Otóż jak to mówią - nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki, już Heraklit o tym wiedział. Ale niech sobie wie :D Stałam kiedyś przed wyborem powtórnego wejścia w związek z tym samym facetem - ludzie mówili "nie", ja jednak postąpiłam inaczej. Mimo, że rozstanie było winą faceta (nie usprawiedliwiam się, wina nie zawsze leży po środku, a w szczegóły nie chcę się wdawać). Miło było i powtórnie się skończyło. Nie żałuję. Myślę, że w takich przypadkach nie ma reguły, ale próbować zawsze warto. Rozstania są często pochopną decyzją podejmowaną pod wpływem emocji a także innych czynników; np. uporu jednego ( co gorsza czasem nawet obojga! ) partnerów. Jeżeli oboje doszliście do tego samego wniosku i nie jest on wynikiem niedojrzałego myślenia "smutno mi samej", "fajna dupa z niej była" - to jak najbardziej. Jesteście teraz bogatsi o nowe doświadczenia, a czynniki związkotwórcze takie jak poznanie siebie, swoich preferencji i oczekiwań - macie już za sobą, więc "pierwsze koty za płoty.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2008-10-13 15:55

za dużo czytania :P


.


Wysłany: 2008-10-13 21:30

A ja przeczytałam, doceniam i się zgadzam.


If you don't live for something, You'll die for nothing.


Wysłany: 2008-10-13 21:41

yes :wink: Wampgirl zgadzam się również z tobą :)

[img:92cff8739a]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:92cff8739a]


Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...


Wysłany: 2008-10-14 15:40

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Dziękuję za uwagę. Przez jakiś czas myślałam, że to altruistyczne podejście - cierpienie za cenę czyjegoś szczęścia. Ale doszłam do wniosku, że nie do końca. Próba odebrania komuś szczęścia ( odwlekanie rozstania ) wcale nie sprawi, że będziemy czuć się lepiej. Pogodzenie się z wyborem partnera jednak i przyjęcie to bez awantur i wyrzutów może sprawi, że będzie nas uważał za zrównoważonych i dojrzałych, będzie wiedział, że wiele dla nas znaczył.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2008-10-15 11:58

Anji (Bicz)
Anji
Posty: 26
Tomaszów Mazowiecki/Warszawa

Rudziku życzę Ci szczęścia, ale za koleżanką Wampgirl powtórzę powiedzenie "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Rzecz jasna różni są ludzie i nawet wyglądające z pozoru na takie same sytuacje mogą mieć zupełnie inne zakończenie. Dla przestrogi napiszę Ci jednak moją starą historię, trochę podobną do Twojej.
Rzecz działa się 4 lata temu. Też dopero co przeprowadziłam się do innego miasta (poszłam na studia). W swoim rodzinnym mieście zawsze było wokół mnie pełno przyjaciół, a tu- pustka. Po jakimś czasie, zaczęłam kręcić z chłopakiem ode mnie z roku, akurat zerwała z nim dziewczyna. Nasze relacje stawały się coraz bliższe, aż zaczęłiśmy być razem, choć z początku nazywaliśmy to tylko przyjaźnią, ale rzecz jasna nazywanie nazywaniem a skończyło się inaczej. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że on wśród znajomych nazywa mnie kochanką, a także wiele innych rzeczy. Cóż musiało się skończyć. Jednak rozłąka nie trwała długo, nie potrafiliśmy bez siebie wytrzymać. Dlatego nasze drogi znów się zeszły. Ale było już tylko gorzej. Tamta była dziewczyna (przypominam że zaczęliśmy coś dopiero, jak się z nim rozstała) stwierdziła, że jej go odebrałam. Jaka była na mnie nagonka w Warszawie to sobie nie wyobrażasz. Prawda jest taka, że on oszukiwał nas obie, a kiedy ktoś z jej znajomych mówił o mnie źle (nawet mnie nie znając), on rzadko stawał w mojej obronie. Chciałam to skończyć, ale tak bardzo bałam się być znów sama w tym mieście, że wolałam ciągnąć coś bez przyszłości, przeczuwając, że on robi na dwa fronty. Jednak to on zapoznał mnie z nowymi ludźmi i oni stanęli za mną. Choć rozłąka z nim była trudna, strasznie się jej bałam. Wyszła mi na dobre. Po kilku dniach poczułam taką ulgę, jak nigdy. To był toksyczny związek. On później próbował wrócić, ale ja miałam na tyle siły, by powiedzieć "nigdy". Różnica pomiędzy Twoją, a moją historią polega na tym, że to było z mojej strony tylko zauroczenie, a nie prawdziwa miłość. Obecnie od 3 lat jestem szczęśliwie zakochana w człowieku, który mnie szanuje.
Wydaje mi się, że ten chłopak postąpił wobec Ciebie nie w porządku. Dlaczego tylko Ty masz się starać, partnerstwo polega na tym, że starają się obie strony. Z tego co piszesz wygląda, że jemu nie zależy tak jak Tobie. Oczywiście Wasza historia może zakończyć się inaczej i jeśli się prawdziwie kochacie, to pewnie będzie "hapy end", ale nie rób nic na siłę. Bo wydaje mi się, że przede wszystkim to sama siebie próbujesz przekonać, że tak będzie lepiej, bo zwyczajnie boisz się w pojedynkę stanąć twarzą w twarz z życiem. wierz mi, że nadal studiuję, nadal mieszkam w Warszawie, ale teraz jest mi dużo lepiej. Koniec czegoś, zawsze wiąże się z początkiem czegoś nowego- niekoniecznie gorszego. Najważniejsze to być silnym... Ale będę trzymać kciuki


Zgłębiać siebie tak, żeby nie zapominać przy tym o innych, ale też, żeby dzięki temu móc zgłębiać ich...


Wysłany: 2008-10-15 19:01

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Sprostuję: to Heraklit, nie ja stwierdził, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, (bo ta rzeka się zmienia - a zatrzymanie czasu jest niemożliwe.) Nie twierdzę, że się z tym zgadzam. Ja spróbowałam i nie żałuję.
Rozstanie nie jest niczym miłym. Proponuję porozmawiać spokojnie z partnerem, zobaczyć jak sytuacja wygląda z jego strony i spokojnie coś postanowić. Warto spróbować zrozumieć motywy kierujące drugim człowiekiem. Pochopne decyzje to droga donikąd. Czasem jednak odwlekanie tego w nieskończoność i lęk przed samotnością - do niczego nie prowadzi. Trzeba stawić sprawie czoła i wchodząc w nowy związek - liczyć się z tym, że może się skończyć, nie oczekiwać na początek zbyt wiele, nie ulegać chwilowym zauroczeniom sypiąc górnolotnymi deklaracjami, lecz poważnie zastanowić się nad własnymi uczuciami i czy słowa partnera mają pokrycie w rzeczywistości.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2008-10-15 20:23

" miłość za wszelką cenę? " hmm... myślę sobie że takowej ceny nie ma ...ale rozumiem że to był pretekst do dyskusji :)

[img:2592736215]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:2592736215]


Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...


Wysłany: 2008-10-16 11:50

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Tylko Drogi Hardkill - ta cena czasem kogoś przerasta i sprawia, że raczej nie jest w stanie jej zapłacić.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


... Wysłany: 2008-12-15 14:18

ak się na dłuższą metę nie da, alebo się z kimś jest albo nie.
Taka relacja jest bardzo krzywdząca, bo Ty dajesz mu swoją miłość (i ciało) a on co ci może dać?
Układ gdzie jedna strona tylko daje, a druga tylko bierze, nigdy dobrze się nie kończy.

Takie jest przynajmniej moje zdanie. Jesli jest inaczej, niech mnie ktoś oświeci.



Wysłany: 2008-12-15 18:13

*** Może łudziłam się, że jeśli ktoś coś zaczyna to nie po to aby to skończyć. Głupia, naiwna... Tyle ****

Z całą pewnością nie jesteś głupia czy naiwna po prostu jak się domyślam kochałaś...znam to z własnego doświadczenia i doskonale wiem jak się teraz czujesz ,pozdrawiam :wink:

[img:5f15a1d73b]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:5f15a1d73b]


Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...


Wysłany: 2008-12-15 19:51

BehemotKot (Bicz)
BehemotKot
Posty: 32
głowa Wolanda

Amantes amentes jak to mawiali Rzymianie :twisted:
Miłość za wszelką cenę ma znamiona bardziej obsesji niż miłości. Mój szef się zgodzi bo też dostał kopa z tego powodu :D


Dobry Kot - martwy Kot


Wysłany: 2008-12-15 20:00

Drathir (Diabolista)
Drathir
Posty: 133
Lublin/radom(rzadko ;p)/czasami krako...

gdy spotykamy sie z uczuciem, nie mozna jednoznacznie stwierdzic "glupi czy naiwny"...niestety jest ono czesto niezalezne od nas...i czesto, jak bardzo bysmy sie nie starali, nic nie poiradzimy...oddamy sie temu uczuciu cali, niezwazajac na konsekwencje, a czesto nawet nie myslac racjonalnie...opanowuje nas do reszty, plami kazda mysli i kazdy pojedynczy oddech...sam staralem sie uciec w swiat obojetnosci(najpierw nieswidomie, pozniej calkowicie przekonany o tym co robie, iz jest to dobre rozwiazanie)...ale b latwo moj swiat sie zburzyl...nie da sie tego uczucia zamknac czy okielznac, tak latwo...co najwyzej na chwile przycmic...ale wroci z wieksza sila...oczywiscie mozemy walczyc i z czasem wygramy...ale tylkoc zas jest skutecznym "detoxem"

zgodze sie z Toba,
"Byłam singlem i każdy kto nim kiedykolwiek dłuższy czas był, chyba wie jak bardzo jest się wtedy podatnym i czułym na każdy gest, dotyk, czy co raz bliższą obecność drugiej osoby obok siebie"
tak, nawet najmniejszy wiatr potrafi rozpalic cos co nazbyt czesto nie powinno sie nawet tlic...i nie potrafimy tego kontrolowac

" A teraz próbuje mnie przybić swoim zachowaniem i demonstracją jak bardzo ją kocha."

hmmm...moze chce w ten sposob, pomoc to nie najlepsze slowo, ale nie przychodzi mi lepsze do glowy w tej chwili...pomoc Ci zagoic rany...a moze chce sam sobie pokazac cos


CARPE NOCTEM***do everything what you want...but please, don't look into my eyes...*** fata viam invenient***"Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza"***"a pitiful person, allowing her soul to be manipulated with an illusion called love"


Wysłany: 2008-12-15 20:06

Miłość jest pewną formą poświęcenia ze strony obojga partnerów dla ich wspólnego dobra.
Miłość z punktu widzenia psychiatrii to choroba umysłowa.
Miłość, cytując z "Adwokata Diabła", to uczucie jednoznaczne ze zjedzeniem tabliczki czekolady :twisted:
Miłość, forma uczucia właściwego tylko dla istot rozwiniętych, dana przez Boga.
Jakbyśmy jej nie określili jedno jest pewne: ma swoją cenę. Ceną to jest częściowe lub całkowite zatracenie się dla drugiej osoby. Aby można było mówić o miłości człowiek=człowiek obie strony muszą poświęcić taką część siebie aby wspólnie osiągnąć szczęście.
Miłość nie zna kompromisów; W miłości jak na wojnie, nie ma zasad, wszystkie chwyty dozwolone. Miłości nie można kupić.
Czy warto ją uzyskać za wszelką cenę? Chyba nie. Nie można kogoś zmusić do kochania. Dla osoby którą się kocha można stawać się w pewien sposób atrakcyjny, poprzez ukazanie tego co jesteśmy w stanie poświęcić dla drugiego człowieka i skłonić go do podobnych wyrzeczeń względem siebie :wink:


Dum Deus calculat, mundus fit.


Wysłany: 2008-12-16 21:22

eh... ta miłość...

[img:7c7b7714db]http://www.crashonline.org.uk/17/images/frnklogo.gif[/img:7c7b7714db]


FRANKIE GOES TO HOLLWOOD




[img:7c7b7714db]http://www.danceking.ca/images/DK-Logo-Neg.JPG[/img:7c7b7714db]

Frankie Goes To Hollywood - The Power Of Love

http://pl.youtube.com/watch?v=LdnAbtIF3YM&feature=related

[img:7c7b7714db]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:7c7b7714db]


Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...


Wysłany: 2008-12-16 22:29

[quote:24464f0555="Woland"]Miłości nie można kupić.[/quote:24464f0555]
Jak to nie - wystarczy sobie kupić psa.


Życie ssie.


Wysłany: 2008-12-16 22:37

BehemotKot (Bicz)
BehemotKot
Posty: 32
głowa Wolanda

Ta?? Ciekawe :P Chciałbym zobaczyć Ciebie w czasie sexu z tym psem :D :D


Dobry Kot - martwy Kot


Wysłany: 2008-12-16 22:44

[quote:0b533f6ceb="BehemotKot"]Ta?? Ciekawe :P Chciałbym zobaczyć Ciebie w czasie sexu z tym psem :D :D[/quote:0b533f6ceb]


A czy miłość musi być od razu powiązana z sexem?
Istnieje jeszcze miłość platoniczna. Uważacie że jest ona wogóle możliwa?



Wysłany: 2008-12-16 23:00

BehemotKot (Bicz)
BehemotKot
Posty: 32
głowa Wolanda

[quote:81d3db1439="Hipotermia"]
A czy miłość musi być od razu powiązana z sexem?[/quote:81d3db1439]
Nie, chociaż to drugie powinno być następstwem pierwszego. Kolega rzucił absurdalny komentarz, a ja mu absurdalnie odpowiedziałem :P
[quote:81d3db1439="Hipotermia"]
Istnieje jeszcze miłość platoniczna. Uważacie że jest ona wogóle możliwa?[/quote:81d3db1439]
W relacjach człowiek - człowiek tak, ale człowiek zwierzę chyba nie. Nawet Platon nie brał tego pod uwagę :lol:


Dobry Kot - martwy Kot


Wysłany: 2008-12-17 00:14

Nie pamiętam już Platona, ale miłość platoniczna była chyba miłością do idei Piękna odbijającej się w ukochanej osobie - gdyby założyć, że zwierzę może również uczestniczyć w tej idei (a wydaje mi się, że nic nie stoi na przeszkodzie), to chyba nie ma przeciwwskazań dla miłości platonicznej względem zwierząt :)

Przepraszam za offtop, nie mogłem się powstrzymać przed przemyśleniem tematu


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło