Wysłany: 2007-06-27 07:49
[quote:59ab411d81="eIcILipse"]Widzę, że w wątku wypowiadają się głównie panie.. I to w jaki sposób piszecie o związkach toksycznych jest typowo kobiecym myśleniem: trwam bo nikogo nie znajdę (niska samoocena itp. ) , przykład manipulacji .. A ciekawi mnie jak to wszystko widzą panowie , kim dla nich jest kobieta toksyczna ( implikująca taki związek ).Przykładowo: biorąc pod uwagę naturalne cechy przywódcze mężczyzny, czy to właśnie związek w którym głównie rządzi kobieta nie jest ukrycie niszczący i krzywdzący ??? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieją pary, które w ten sposób funkcjonują i mają się świetnie, ale wydaje mi się, że panowie odnajdujący szczęście w tego typu relacjach -nieliczni[/quote:59ab411d81]
Mam nadzieję, że tutaj nie biją :wink: toksyczny związek ? Fakt, że często jest tak, że osoba dominująca nie do końca liczy się ze zdaniem tej drugiej osoby, traci do niej respekt, gdyż nie potrafi zamanifestować własnego zdania. Poza tym - toksycznym będzie wszystko to co dzieje się wbrew twoim oczekiwaniom - ty oczekujesz czegos, a tego nie dostajesz - narasta twoja irytacja. Szukając kogoś (o ile szukasz :wink: ) mamy w głowie jakiś obraz, jaki ten partner powinien być. Najpierw pojawia się rozczarowanie, jeśli jest inny niż myśleliśmy, a kiedy próbujemy zmieniać podejście do niego - odczytuje intencje często w odwrotny sposób. Zasadniczy jednak problem związków to "ograniczenie swobody i prywatności przez partnera" - zbytnie ingerowanie w jego życie, nieumiejętne określenie przez partnerów granicy, gdzie jest zycie moje, twoje, a gdzie nasze - bez tego nie będzie zaufania - czyli związek będzie bez sensu.
.
Wysłany: 2007-06-27 07:53
[quote:191d80c05e="Harlequin"]
Fakt, że często jest tak, że osoba dominująca nie do końca liczy się ze zdaniem tej drugiej osoby, traci do niej respekt, gdyż nie potrafi zamanifestować własnego zdania.
[/quote:191d80c05e]
[color=red:191d80c05e]ale taka sytuacja to chyba między nastolatkami?uległość,nawet ta"życiowa" , a nie "łóżkowa" nie jest synonimem bycia mimozą bez umiejętności wyrażania swoich poglądów/potrzeb[/color:191d80c05e]
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-27 08:08
Czy ja wiem, czy tylko u nastolastków ... :? Jeśli ktoś ma uległy charakter i będzie pozwalał partnerowi niemal na wszystko czego zapragnie, "rozpieszczał" go, to niestety może go przyzwyczaić do zasady "co chcesz - to masz" - to nie jest zbyt zdrowe na dłuższą mete.
.
Wysłany: 2007-06-27 08:24
[color=red:da22a96e5c]wygląda na to,że ja mam inne rozumienie pojęcia uległości i dla mnie model, który tak mianujesz jest słabą osobowością, bez umiejętności stawiania granic, a nie osobą uległą
zresztą-umówmy się-pojęcie uległości jest dla mnie bardziej związane z nurtem bdsm , niż aspektem "rozkładu sił " w związku[/color:da22a96e5c]
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-27 08:30
Dla mnie słaba osobowość = uległość .... Co to jest nurt bdsm :?:
.
Wysłany: 2007-06-27 08:41
[color=red:9e3a94d256]nazwałam bdsm nurtem,gdyż dla sporej grupy osób ten styl dotyczy nie tylko sfery erotycznej,ale i emocjonalnej i codziennej,dla wielu to lifestyle i nikt ze związanych z tym nurtem nie uważa uległości za słabość-tylko za jedenz modeli zachowań prowadzących do satysfakcji
zresztą,natura ludzka nie jest jednobiegunowa[/color:9e3a94d256]
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-27 09:58
[color=red:aa63a419c1]Każdy lubi co innego mnie np. satysfakcjonuje święty spokój z kimś kto docenia to jaka jestem... bo ja lubię od czasu do czasu się pokłócić ale w granicach rozsądku Sang Ty dobrze wiesz ale mam tendencyjne "nic na siłe - nie podoba się to spi...j" jakoś znudziło mi się walczenie - ileż można? życia nie starczy żeby tym "jołopom" coś wytłumaczyć bez względu na to, czy to tłumaczona, stwierdzona, wszechobecna toksyczność na ktorą niektórzy się decydują z racji swego charakteru czy też nudny, tendencyjny i jakże przeze mnie upragniony święty spokój - tylko trafiam wciąż na jakiś osłów FATUM? czy po prostu nie może być jednak nudno :> [/color:aa63a419c1]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-27 12:34
[color=red:ea027cacaf]już niedługo Cię trochę rozweselę moja Droga
moja kocica tęskni za Twoimi mokrymi lokami na poduszce
tak tak,oficjalnie rozsiewam plotę-sypiam z Kuszą :twisted: :twisted: :twisted: [/color:ea027cacaf] :twisted:
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-27 12:39
[color=red:a766438341]no i się wydało... teraz to już Wszyscy się dowiedzą czemu rezygnuje z "przyjemności" oferowanych przez płeć przeciwną... poza tym... to nie tylko mokre loki na poduszce... ale Sang... nie zdradzaj wszystkiego miejmy tę odrobinę "działań" tylko dla siebie z toksycznością w tle rzecz jasna i świętym spokojem do pary [/color:a766438341]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-27 13:49
Związek toksyczny to związek na siłę, w którym obie strony wykańczają się nawzajem. Ot, definicja :D
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2007-06-27 16:12
Ponieważ znów przechodzę na poważny ton, napiszę tak: każdy związek jest w jakiś sposób toksyczny - i to za naszą sprawą, moi drodzy. Zwłaszcza związki, które się rozpadły, pamięta się dość niefajnie, wracając do nich pod tym kątem. Cała rzecz w tym, żeby CHCIEĆ pamiętać z nich to, co dobre, a nie to, co ..uja warte. Mnie się z moimi byłymi udaje - bo, chociaż za każdym razem niełatwo było się pozbierać po rozstaniu, szanujemy się i lubimy. Myślę nawet, że nie uda się założyć kolejnego 'normalnego' związku z całym tym bagażem żalu i pretensji. Przecież za to, co się stało, odpowiedzailne były (lub są - w zwiazku, który jest) OBIE STRONY. Próbujcie gadać z byłymi, nie mówiąc już o obecnych i wszystko powinno być ok :wink:
Ale kompromis to truuuuuuuudna sztuka. Cholernie trudna :roll:
Wysłany: 2007-06-27 17:09
Ja tam ze wszystkimi byłymi gadam OK :D Z niektórymi często piję nawet :P 8) :twisted:
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2007-06-27 18:04
Przez ok 4 lata zylam w toksycznym związku.. Nawet najwiekszemu wrogowi nie życzę takiego faceta... Trudno bylo sie uwolnić ale w końcu sie udalo... Jedyny plus tego zwiazku to taki ze jestem bogatsza i mądrzejsza o pewnego rodzaju doświadczenia i wyciagnełam wnioski na przyszłość... Niektórych błędów juz nigdy nie popełnię, mimo ze czlowiek uczy sie na błędach całe życie...
Let's have a Black Celebration...
Wysłany: 2007-06-27 20:46
[quote:8ce82e233f="kontragekon"]Ponieważ znów przechodzę na poważny ton, napiszę tak: każdy związek jest w jakiś sposób toksyczny - i to za naszą sprawą, moi drodzy.
Ale kompromis to truuuuuuuudna sztuka. Cholernie trudna :roll:[/quote:8ce82e233f]
[color=orange:8ce82e233f] I to jest -moim zdaniem-cała i niepodważalna prawda życiowa w tym temacie... tacy ludzie, więc i taki los nas wszystkich...[/color:8ce82e233f]
Mon Mari...666 [img:dd992acbb5]http://img2.epuls.pl/images/smilies/mood_vampire_big.gif[/img:dd992acbb5] ...^V^
Wysłany: 2007-07-01 18:56
Frija ujęła bardzo dobrze pojęcie toksyczności.Niszczenie 2człowieka od środka...Od toksycznych ludzi należy trzymać sie z daleka.Czasem nie ma wyjścia & trzeba sie wycofać & niekoniecznie mi tu chodzi o związek.Ale bywa & tak ze trudno sie uwolnić od takiej osoby,aż dostaje sie takiego psychicznego kopa & następuje moment w którym człowiek uświadamia sobie że jednak trzeba sie usunąć,nawet jeśli można stracić bardzo wiele... :? Taki ruch zapewne jest bardzo trudny ale później może tylko zacząć procentować lepszym samopoczuciem & ulgą...
Nasze życie jest tym czym czynią je nasze myśli...
Wysłany: 2007-07-01 22:57
mówisz o szanowaniu siebie czy tej 2osoby?Czasem ludzie są naiwni & sie dają,ale przyjdzie pora że człowiek sie budzi & już nie nastawia 2policzka...Szkoda że trzeba tego doświadczyć żeby to pojąć.Czasem wystarczy jakies zdarzenie żeby pojąć że takie zatruwanie życia nie jest dobre,że to tylko mamienie oczu & całego wnętrza.Mówisz ze kop jest powrotem?Bo chyba Cie nie zrozumiałam...
Nasze życie jest tym czym czynią je nasze myśli...
Wysłany: 2007-07-02 00:47
no teraz czaje już...Cóż morał taki że trzeba być twardą bith wtedy życie będzie łatwiejsze...
Nasze życie jest tym czym czynią je nasze myśli...
Wysłany: 2007-07-02 07:49
niestety problem polega też na tym że gdy ktoś już raz dostanie kopa (albo co gorsza więcej razy) to nawet gdy pojawi się ktoś zupełnie inny to ta "pokopana" osoba opatrzy na tego gogoś przez pryzmat ludzi którzy ją kopali. przez to nie potrafi tej osobie zaufać i blokuje sie na nią. znam z autopsji też bylem kopany wielokrotnie i też to miałem i znam kilka takich osób.
inna sprawa że takie doświadczenia wywołują później różnego rodzaju reakcje obronne typu: nieufność, niedostępność i "stwardosuczenie" u kobiet lub zeskurwielenie u facetów. Jedynym na to lekarstwiem jest tylko i wyłącznie trafienie na kogoś odpowiedniego. niestety wypracowana nieufność bardzo czesto powoduje blok u osoby "pokopanej" przez co sama nie daje sobie szansy na NORMALNY związek :?
enjoy the violence
Wysłany: 2007-07-02 10:59
Jak człowiek jest omamiony przez kogoś kto jest tokszyczny to nie zawsze jest w stanie logicznie myśleć.Nie zawsze wszystko da sie ując w słowa & wytłumaczyć ale z Markiem sie zgodze.Coraz więcej braku zaufania w dzisiejszych czasach...ale fakt trzeba trafić na odpowiednią osobe dzięki której zapomni sie o wszystkim & przestanie sie zamykać na cały świat.
Nasze życie jest tym czym czynią je nasze myśli...
Wysłany: 2007-07-02 11:05
cóż, trzeba umieć zaryzykować i komuś zaufać... bez ryzyka nie ma życia
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"