Związek toksyczny Wysłany: 2007-06-16 03:40
byliście w takim? byliście z kimś, kogo nienawidzicie, ale baliście się samotności? obie strony świadome swych ułomności wiedzą, że tylko razem mogą być, bo inni nie zechcą z nimi dzielić życia... gdy ludzi łączy strach, to nie może to być zdrowa relacja... i to uczucie, że się wszystko w życiu spieprzyło, a ona jest jedynym, na co człowieka stać... i mimo wszystko pewnym oparciem, bo choć czasem nienawidzę jej z potworną siłą, to jednak ona daje mi ciepło zimną nocą... i jest piękna, że aż trudno uwierzyć, iż w tak pięknym ciele jest istota zionąca nienawiścią i plująca jadem...
"well I jumped into the river too many times to make it home"
Re: związek toksyczny Wysłany: 2007-06-16 13:49
[quote:44b8059ed0="Slasher_McKagan"]wiedzą, że tylko razem mogą być, bo inni nie zechcą z nimi dzielić życia... [/quote:44b8059ed0]
chyba tutaj trafiłeś w sedno sprawy. nazywa się to niską samooceną, często niczym nie popartą...
należę do osób, które sie nie przywiązują do niczego i nikogo. jeśli coś mi przeszkadza w takim stopniu, że cierpię i nienawidzę tej drugiej osoby za coś, mówię pas...
nie widzę sensu trwać w związku o niezdrowych emocjach, w którym raz jest cudownie a za pięć minut najchętniej wydrapalibyśmy sobie oczy, bo mamy siebie dosyć, bo któreś z nas jest chorobliwie zazdrosne itd
wychodzę z założenia, że młoda jestem, mam jeszcze czas... zabrzmi to egoistycznie ale szkoda mi życia, żeby niszczyć je z kimś kto sprawia, że szczęście jest ułudą, bo zaraz wszystko się burzy...
[url=http://www.lastfm.pl/user/bloodflower_87/?chartstyle=purple] [img:c7f7fdac9a]http://imagegen.last.fm/purple/recenttracks/4/bloodflower_87.gif[/img:c7f7fdac9a][/url]
Wysłany: 2007-06-16 14:00
Slasher_McKagan napisał(a):
wiedzą, że tylko razem mogą być, bo inni nie zechcą z nimi dzielić życia...
jakoś nie rozumiem tego zdania, jeśli chodzi o toksyczność i takie związki. dla mnie, to zupełnie co innego. chora zazdrość, niemożność zrobienia niczego samemu, ciągłe poczucie, że jest się kimś gorszym, bo druga osoba ci to wmawia. a jednocześnie właśnie kochanie tej osoby i dlatego człowiek nie chce jej stracić, wierzy, że może jednak będzie lepiej...
ale pocieszam... wszystko kiedyś przechodzi, trzeba tylko podjąć ostateczną decyzję, a po czasie(nie mówię, że krótkim), wszystko powraca do normy...
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2007-06-16 14:34
niedawno skonczylam taki toksyczny zwiazek tyle ze byłam z chlopakiem z ktorym przez pewien czas bylam szczesliwa, lecz niestety potem zaczelo sie cos psuc. Cierpialam ale nie chcialam tego skonczyc gdyż balam sie samotnosci... ale dzieki obliskim osoba zrozumialam ze tak nie da sie zyc, ze jesli teraz mnie ktos nie szanuje to potem tez tak bedzie. No i teraz probuje zapomniec o nim mam nadzieje ze dam rade....
... jestem treścią obrazu i tłem ....
Wysłany: 2007-06-16 14:47
[color=red:0adbd96b98]aj i temat na tle dzisiejszych niusów...
a mi tam się wydaje, że ta toksyczność to za każdym razem wynika z czegoś innego - bo inni są ludzie i ich relacje... u jednych to zazdrość, u innych - uzależnienie od siebie, jeszcze u innych chęć zwrócenia na siebie uwagi, żeby sobie i komuś coś udowodnić... i można by tak wymieniać bez końca - tylko szkoda, że przez to można kogoś skrzywdzić...
osobiście mogę wiele znieść i wznieś się na wyżyny cierpliwości wobec dziwności zachowań osoby na której mniej lub bardziej mi zależy, czy to w relacji koleżeńskiej, przyjacielskiej czy jeszcze bliższej ale jednego czego nie potrafię wytrzymać to kłamstwa i obłudy! jeśli ktoś nie potrafi być szczery to lepiej niech spada na drzewo! a jeśli ktoś wobec kogo ja jestem ok, podkłada mi świnie - to niech nie liczy na to, że będę to znosić bez końca...
tak to niestety jest... nie można mieć wszystkiego i w takiej formie jakby się chciało - więc czasem warto dla własniego świętego spokoju zrezygnować z czegoś co nie odpowiada nam do końca, i tylko mamy nadzieję, że kiedyś będzie inaczej... eee... to raczej niemożliwe
wszystkim żyjącym w toksycznych związkach - radzę: UCIEKAJCIE! bo na tym świecie są też inni... warto się tylko czasem dobrze rozejrzeć [/color:0adbd96b98]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-16 17:11
[color=red:fa6f771c43][u:fa6f771c43]Mr Dasstin[/u:fa6f771c43]
Wymaganie od siebie i od innych - nie jest złe, a wręcz wskazane a bycie szczerym jest tylko na plus - jeśli ktoś nie potrafi tego docenić... no to... coś chyba z tą osobą jest nieHALO!...
kuszka[/color:fa6f771c43]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-17 10:02
Rzeczywiscie szczerosc w zwiazku jest najwazniejsza ale nie kazdy rozumie jej znaczenie. Moj byly chlopak wymagal, zebym zawsze byla z nim szczera i kiedy ja bylam z nim szczera i mowilam mu ze rani mnie swoim zachowaniem to bylo juz zle twierdzil ze sobie cos wkrecam i ze jest dobrze choc wcale nie było, wiec ze szczeroscia trzeba uwazac....
... jestem treścią obrazu i tłem ....
Wysłany: 2007-06-18 11:37
Heh brak slow...panie Slasher...nawet zwierzeta maja wybor...moga uciec albo odfrunac
a czlowiek jest jeszcze bogaty w jedna rzecz, ktora odroznia i ubogaca go w swiecie zwierzat - ROZUM
On pozwala mu podejmowac racjonalne i dobre decyzje...
"Miłość, sen i śmierć nadchodzą pomału; Schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj" A.C. Swinburne
Wysłany: 2007-06-18 17:42
[quote:5ee7884711="Dasstin"]To wlasnie przez ROZUM czlowiek dokonuje blednych wyborow :)[/quote:5ee7884711]
No, ale niektórzy mimo tej świadomości przekładają ROZUM nad UCZUCIAMI
[size=7:5ee7884711]wiem, że się czepiam, ale uwielbiam to...[/size:5ee7884711] :twisted:
Krytyka jest czymś pośrednim pomiędzy plotką, denuncjacją a reklamą.
Wysłany: 2007-06-18 20:02
[color=red:a2a1167b48]dokładnie...
bycie z kimś z rozsądku w obawie przed samotnością lub też akcja związkowa z cyklu "bo nikogo innego sobie nie znajdę" jest ekm... cokolwiek nieHALO świadcząca o kimś kto w takim związku trwa - po co się męczyć i narzekać? i być zwyczajnie nieszczęśliwym - bo to się na to przekłada prędzej czy później... bez sęsó!
samotność też jest nieHALO - ale nic na siłę!! [/color:a2a1167b48]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-18 20:25
ja tu czegoś nie rozumiem... jeśli ktoś chce z kimś być tylko dlatego, że nie znajdzie kogoś innego, to to nie jest toksyczne!! toksyczność w związku polega na tym, że druga osoba wyniszcza cię psychicznie, kochasz ją najmnocniej jak tylko możesz, ale czujesz się źle, ciągle słyszysz, że coś zrobiłeś źle, że jesteś beznadziejny i tak się czujesz, chociaż kochasz... to jest toksyczność...zatruwanie prawdziwej miłości partnera psychicznym maltretowaniem, że tak już się wyrażę w ostrych słowach...
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2007-06-19 09:04
heh totalnie nie rozumiem waszego podejscia, przynajmniej co po niektorych...twierdzicie, ze "rozum" nie jest istotny w zwiazku...no gratuluje podejscia....masa jest takich co ida na zywiol i kieruja sie tzw "uczuciem"...na efekty nie trzeba dlugo czekac....a rozum jest po to , tak mi sie wydaje, zeby widzac, ze cos nie gra probowac to rozwizac, a jesli sie nie daje uciekac od kogos takiego "gdzie pieprz rosnie"
"Miłość, sen i śmierć nadchodzą pomału; Schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj" A.C. Swinburne
Wysłany: 2007-06-19 10:50
...być jak światło dla drugiego człowieka, które pomaga znajeźć drogę ale nie oslepiać i nie pozostawiać go w cieniu własnej osoby...
To smutne że są takie związki w których jedna osoba sie stara a druga wykorzystuje jej uczucia.
Nie wiem skąd biora się te osoby, które wykorzystuja i po co to robią? Dla wygody? BO czują się lepsi?
:roll:
Nie ma żadnego znaczenia, kim albo czym jesteśmy. I tak zawsze jest Ktoś, kto patrzy na nas z góry.
Wysłany: 2007-06-19 11:21
[color=red:396f2f6454]bo tacy już są... niektórym bardzo łatwo przychodzi krzywdzenie innych... czasem jest to wynik frustracji - bo kiedyś sami chcieli dać komuś gwiazdkę z nieba a ktoś miał to w du...e - to co najlepiej zrobić? ano... jak ktoś jest dobry, miły, uśmiechnięty - szczery w tym że taki jest, najlepiej spróbować poczuć się lepiej kosztem właśnie takiej osoby... to smutne, przykre - ale niestety tak właśnie jest... i dlatego lepiej uciekać jak najdalej od takich osób - bo nie ma sensu nawet próbować zrozumieć dlaczego tak postępują... tacy ludzie nie zmienią się bo my tego chcemy, pragniemy, oczekujemy... a już napewno, nie docenią tego, że ktoś może wnieść w ich życie coś dobrego... jak to mawia mój "ókohany" - [u:396f2f6454]życie[/u:396f2f6454] sad but true... [/color:396f2f6454]
pozamieniałam się z amebą na rozum.
Wysłany: 2007-06-19 20:05
Cóż, ja dłuższy czas byłam w związku, który po paru miesiącach nadawał się tylko do zerwania, ale ja trwałam. Jednak nie wynikało to z tego, że bałam się samotności czy myślałam, że nikt inny nie zechce ze mną być (bo nawet jeśli, to jestem stworzonkiem dość samotniczym i brak faceta nie jest dla mnie tragedią). Wynikało to jednak z pewnej manipulacji psychicznej, w którą dałam się wciągnąć.
Otóż ów pan obwiniał mnie, że to, co w naszym związku złe, to moja wina. No to sobie myślałam, że jak będę się starała zmienić swoje zachowanie, będę się poświęcać, ustępować itd., to on to doceni i będzie lepiej. Bzdura - im więcej robiłam, tym mniej on zauważał, w końcu jego oskarżenia stały się wręcz absurdalne, do tego wszystkiego dochodziło raz na jakiś czas "buu, nie odchodź, ja będę inny" i tak się ciągnęła szopka, dopóki (w końcu!) nie stwierdziłam, że dosyć tego dobrego i po prostu sobie poszłam, i to była pięęękna decyzja i do dzisiaj się za nią nagradzam dobrym słowem pod własnym adresem :lol: .
Teraz wiem tyle: w związkach trzeba zachować rozsądek. Nie należy bezkrytycznie spełniać żądań partnera. Trzeba się szanować, również pod względem mentalnym. Inaczej jest się nieszczęśliwym, a wtedy związek staje się kulą u tyłka, i tyle.
Wysłany: 2007-06-26 22:02
[color=red:967913ea7d]nie interesują mnie związki inne , niż toksyczne
być może znajdą się w kręgu moich zainteresowań jakoś koło 60-tki[/color:967913ea7d]
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-26 22:22
Czyli chyba wszyscy uważacie, że jest możliwe istnienie związku dwojga różnych ludzi bez toksyczności czy choćby patologii??
Hmm...
Mon Mari...666 [img:dd992acbb5]http://img2.epuls.pl/images/smilies/mood_vampire_big.gif[/img:dd992acbb5] ...^V^
Wysłany: 2007-06-26 22:58
[color=red:8e1abaa6e0]mam wrażenie,że powinnaś zastosować inną kolejność-bez patologii,czy choćby toksyczności
ja sobie nie wyobrażam [/color:8e1abaa6e0]:twisted:
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."
Wysłany: 2007-06-27 02:19
Widzę, że w wątku wypowiadają się głównie panie.. I to w jaki sposób piszecie o związkach toksycznych jest typowo kobiecym myśleniem: trwam bo nikogo nie znajdę (niska samoocena itp. ) , przykład manipulacji .. A ciekawi mnie jak to wszystko widzą panowie , kim dla nich jest kobieta toksyczna ( implikująca taki związek ).Przykładowo: biorąc pod uwagę naturalne cechy przywódcze mężczyzny, czy to właśnie związek w którym głównie rządzi kobieta nie jest ukrycie niszczący i krzywdzący ??? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieją pary, które w ten sposób funkcjonują i mają się świetnie, ale wydaje mi się, że panowie odnajdujący szczęście w tego typu relacjach -nieliczni
Facet z moich marzeń pieści tak, że przestałam szukać ziemskich kochanków. ;D
Wysłany: 2007-06-27 07:47
[quote:897485ef77="Indra"]
Między dwiema osobami powstają schematyczne sytuacje konfliktów - typowe dla nich, specyficzne podniety a wzajemna wiedza o sobie może równie dobrze rozwijać jak i zatruwać związek zarazem nie prowadząc do jego rozpadu.[/quote:897485ef77]
[color=red:897485ef77]rownież taką wersję miałam na myśli
jednakowoż ja lubię sytuacje trudne, głębokie ,niebezpieczne związki oparte na walce o dominację i "dyskretnej troski trzeba mi"[/color:897485ef77]
"Cóż - rzekł Mefisto - zbyt piękna - zbyt piękna aby ja potępić..."