Wysłany: 2006-06-28 07:55
że za Warszawą nie przepadasz to jeszcze mogę zrozumieć ale co masz do Dębca?? ja tam kilka wierszy stworzyłam i wcale nie mogę na Dębiec narzekać
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-28 08:03
Ale ja nie mam nic do Dębca...poprostu Grochów warszawski to była jedyna część miasta którą potrafiłem zdierżyć...a że przypominała Dębiec
Wysłany: 2006-06-28 19:52
no i takie wyjaśnienie to mi sie już bardziej podoba Astarot
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-07-03 20:59
Gdybym chciał,
To napisałbym kilka wierszy bedąc tu w warszawie.
Jednak nie chwytam myśli,
Jednak ich nie zatrzymuje.
Poprostu ulatują zeń mnie wraz z dymem papierosa.
Widze te słowa,
Chwytam je w palce niczym małą muszke
I bacznie się im przyglądam,
I wnikliwie nad nimi rozmyślam jednak ich nie utrzymuję
I ulatują dalej...w inne próbujace uchwycić je palce.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-08 08:44
Mieszkająć w warszawie prawie przez rok
przytłoczenie myśli
na krzyżówkach monumentu i brzydoty ukrywa się tylko beztalencie
zamkniety wór ze słowami
brak uczuć...bezgraniczna beznamietność
papier milczeniem okryty
nieistniejacy czas i miejsce
Wysłany: 2006-07-09 15:20
bez imienni poeci,
bez imienne wiersze.
Zamknięte w ramie daty dni stworzenia.
Myślisz, Horacy, że pokolenie zapamieta
numery alejek na cmentarzu gdzie spoczywać bedą
ci jak dla nas współcześni słowo twórcy?
Widzisz, mój Panie.
Dziś dla pergaminu nie ma szacunku
a i atrament zasycha oblepiając rdzą stalówke...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-12 22:43
Dworzec Centralny sztywny od tłumów
Pociągi wracają na swoje miejsca
Warszawa chowa się do podziemia
Na górze żyją tylko poeci
Niosą zaklęte słowa wytchnienia
Na codzień schodzą na dół popatrzeć
Jak się otwiera siódmy krąg piekła
I jak pożera swoim językiem
Frazy magiczne Wersy natchnione
O czym rozprawiać w złej namiętności
Jak stworzyć dzieło finezją cięte
Emocje biorą górę i puenty
Nie będzie nigdy w tym mieście obcym
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2006-07-13 14:21
I na cóż się pisarzu unosisz?
Nasz niemy Ikarze gdzies pośrodku ziemi niczyjej.
Pomykasz miedzy nami,
odejmując innym słowa od ust,
a wklejając do zachlapanego kawą zeszytu.
Nie śpisz, nie jesz, nie myślisz.
Niczym Orfeusz losu swemu rzucasz wyzwanie!
Niczym Syzyf wciąż toczysz ten marny bój...
Schodzisz za każdym razem do podziemi po Dantego nadzieję...
a wytaczasz głaz z czołem opuszczonym,
z twarzą umorusaną od nienawiści...
Baczysz biedny pod słońce,
z żalem w oczach do samego siebie.
Złożyłeś swe słowo na papierze Horacjański wysłanniku
złożyłes swą dusze na wiecznym pomniku.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-13 14:28
hehe, Kostuszku, czy przez ten moj siodmy krąg piekieł udzielił Ci się ten Dante ?
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2006-07-13 14:41
Tak, bardzo mi się podobała Twoja myśl w utworze i postanowiłem ja nieco bardziej ubarwić mitologią. Kontynuujemy moja droga, kontynuujemy :)
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-16 16:41
...pamiętam czasy kiedy forum poezji było takim jedynie z nazwy…była sobie w tedy trójca czyli Angaria, KostuCH i Ja =) Wtedy owe forum było malutkie delikatnie mówiąc i nawet nie wiecie jak się cieszę że rozrosło się do tego stopnia jak teraz…ot początku trójca się rozpadła a ja wykruszyłem się całkowicie ( brak motywacji i natchnienia ) ale teraz sam nie wiem dlaczego; a raczej skąd wszystko wróciło…=) Kiedy patrzę na te wszystkie posty to na myśl przychodzi mi już stary wniosek że poeta żyje w każdym z nas…nawet kiedy tego pozornie nie czujemy…ozdrawiam wszystkie poetyckie dusze na DP i tak trzymać…dalej ;]
Wysłany: 2006-07-23 13:49
Oczom nienawistnym zadać kłam
Łzy toczą się jedna za drugą
Na dachach świata głucha pustka
Gdzie rewolucja...nie ma jej tam
Poeto nie znajdziesz na szczycie świata nic prócz wiatru i słońca
A pod stopami zdaje się że nawet Bóg zasnął opuscił swe dzieci
Dziwnym zrządzeniem widziałem dach Warszawy
A marzeniem stało się zakrycie oczu ulotną poduszką nieba
Jeden krok...
A tam rój mrówek...beton...stal...
Tam nie ma Ikarów...dawno stopiły się skrzydła woskowe...
Przestrzeń bez odpowiedzi...
Wysłany: 2006-07-23 21:57
I nie odpowie...
Mamroczysz coś wietrze pod nosem setek Dedalów.
Gdzież twój Ikar sie zapodział?
Gdzie ciało jego w tym morzu betonu
bezwiednie na dno opadło...
Spójrz! Tam leży! I jeszcze tam!
I jeszcze gdzieś ich setek pare spoczywa
stąpając nogami po płynnym asfalcie,
a przeglądając się w lustrach z żelaza
nie odnajdują już swoich skrzydeł w odbiciu.
A Ty, Dedalu? Stojący tam na górze?
dlaczegoś za Ikarem nurka niczym myszołów nie dał
I tuż nad ziemią spadajacego go nie uchwycił?
Siedzisz na dachu głuchy jak pień na ten wrzask na dnie morza...
I nie odpowie...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-23 23:33
Ja nieco z innej beczki zapodam - wybaczcie ten dołujący ton...:
Niewiedza stała się beztroską
Niosła mnie lekko i błogość jej
Była jak zbawienie
Wiedza stała się cierpieniem
Słowa zraniły nieprzytomnie
W amoku biegłam przed siebie
Czy zatem nie lepiej nie znać prawdy?
Czy zatem nie łatwiej trwać w nieświadomości?
Niż kląć na czym świat stoi
Zaciskać z bólu powieki aż po łzy
Obwiniać siebie za własną głupotę
Patrzeć wzrokiem niewidzącym?
Zataczam się jak pijak na fali złych uczuć
Smutek. Żal. Bezradność. Rozczarowanie.
I tylko jedno jedyne pytanie:
Dlaczego?
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2006-07-24 01:15
No to kontynuuję dekadencki ton:
Jedną nogą w marzeniach
Drugą w rzeczywistości
Jedną w zauroczeniu
Drugą w nienawistności
Jedną w zamyśleniu
Drugą w zakłamaniu
Jedną w obojętności
Drugą w zakłopotaniu
Po lewej myśli bluźniercze
Po prawej bezradny marazm
Po lewej słowa co ranią
Po prawej milczenia skała
Po lewej uśmiech szyderczy
Po prawej łzy urojone
Rozdarta pomiędzy tym wszystkim
Wybieram jak zwykle - niewłaściwą stronę.
Wiem, drodzy moderatorzy, nie powinnam pisac posta po swoim posice, ale wybaczcie, o tej porze malo kto na DarkPlanet siedział...
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2006-07-24 08:47
A ja troche ponury:
Mały łyczek
Twoich pragnień
Dają inny obraz
Tamtych zdarzeń
Więc biorę broń
Śmierć i radość
Pociągam za spust
Szczęścia nigdy zadość
Wysłany: 2006-07-24 10:31
I tak...toniemy.
Toniemy powoli
w bagnie zlanego z natłoku myśli
z szumu szeptów
z huku krzyków.
Powykręcani wystajemy
niczym suche
martwe szkielety drzew
na ziemi cmentarnej.
Przytłoczeni kroplami łez
z nieba jak grom dziko opadającymi,
chylimy głowy co by pokorze swej uzasadnienie dać.
Pozwalamy wosku powoli na nas zastygać
zamykając nas w obrazie swojej karykatury...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-07-26 21:06
Mam do Ciebie taką sprawe Regisie. Czy masz jeszcze tą kartke na, której napisałem Ci krótki wiersz w Bazylu? Jeśli jesteś wstanie opdczytać co na niej jest to wyślij mi jej treś w prywatnej wiadomości. Chciałbym zobaczyć ile jest on wart.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-08-01 20:24
Heh, dostałem juz go od Astarota wiec nie ma problemu, dzięki.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-08-08 01:00
Dzisiejszy późnowieczorny deszcz nastroił mnie na napisanie czegoś...deszczowego?...
Najpierw spadła łza
Pojedyncze dziecko samotności
Niedorozwinięty płód ukryty w sercu
Roztargnienia? Melancholii?
Odsunęłam właz by zaczerpnąć tchu
Oddech był spokojny
Niewinny i rześki
Mieścił mi się w dłoni
Pulsował w pierwszych kroplach
Coraz szybciej biegły chmury
Nade mną jak sępy
Szamotał się wiatr
Szłam powoli wytartym szlakiem
Wzdłuż ulic szarych
Wzdłuż skrzyżowań smutnych
Mijały mnie drzewa
Płaczące liśćmi jak ćmy
Na fali świetlistej mgły
Na ławce przy koszu na śmieci
Siedział ktoś pod parasolem
Zasłaniał twarz
I patrzył na ziemię
Kałuża jadła już jego buty
Zaczęłam biec
Mokły stare mury
Z rynien spadały rzeki brzmień
Dudniły tysiące myśli w głowie
Gdzieś nawet schował się mój cień
A może patrzył na mnie z ukosa?
A może czekał?
Za rogiem tylko pusty dziedziniec
Brama przemoknięta od stóp do głów
Zamknęłam oczy -
to nie może być prawda -
Jestem tu.
Wróciłam z deszczu na bruk.
8 VIII 2006
Czy ktoś ma pomysł na tytuł? Błągam, tylko nie: "deszcz" :wink:
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"