Lata 90. na polskim rynku muzycznym to przede wszystkim wydawnictwa kasetowe. Raczkujący biznes fonograficzny na pewno nie był sprzymierzeńcem niszowych formacji, o których wydawnictwa teraz melomani się zabijają. Wrocławski Thy Worshiper bez wątpienia należał do tych podziemnych formacji, które co prawda nie zdążyły szerzej zaistnieć na ówczesnym rynku muzycznym, ale dorobek muzyczny sprawił, ze przez te kilkanaście lat wierni fani się od nich nie odwrócili. Teraz grupa powraca na scenę, czego zwiastunem jest materiał "Opowieść Jednej Nocy". O tym, że Thy Worshiper przygotował twór niekoniecznie na jedną noc opowie lider formacji - Marcin Gąsiorowski.
DP: Cześć Marcin, po sześciu latach muzycznej ciszy Thy Worshiper powraca na scenę ze swoim trzecim krążkiem, którego tytuł będzie brzmiał „Opowieść Jednej Nocy”. Zdradź proszę czytelnikom serwisu DarkPlanet jak długo pracowaliście nad tym krążkiem i co jest konceptem tego wydawnictwa?TW: Na razie nagraliśmy materiał promocyjny pod tym tytułem. Jeśli już ktoś zdecydowałby się na wydanie naszej nowej płyty, to chcielibyśmy na nią dograć jeszcze 2-3 utwory, a pozbyć się jednego z obecnych na promo. Nad nowym materiałem pracowaliśmy ze 2 lata. Najpierw jako zespół musieliśmy się zgrać i poczuć pewnie. A w przypadku naszej, dość skomplikowanej aranżacyjnie muzyki nie było to proste. A „Opowieść” można odbierać jako historię o wydarzeniach do których doszło na Kresach II Rzeczypospolitej w czasie II Wojny Światowej. Znanych w literaturze jako Rzeź Wołyńska. Można, ale nie trzeba.
DP: Jesteś jedynym „oryginalnym” członkiem zespołu. Czy w związku z tym jesteś teraz jedyną osobą w Thy Worshiper, która pisze ogólny zarys utworów oraz ich teksty, czy też mamy do czynienia z pracą zespołową, gdzie każdy z muzyków wnosi jakieś swoje pomysły? Jak to wyglądało w przypadku „Opowieści Jednej Nocy”?
TW: To najbardziej zespołowa płyta w historii Thy Worshiper. Generalnie każdy z muzyków odcisnął na niej swoje piętno. Faktem jest, że ogólne ramy utworów przygotowujemy wspólnie z Darkiem. Poznałem go w Irlandii, okazał się fanem Thy Worshipera jeszcze z czasów demówek. W dodatku jest bardzo uzdolnionym gitarzystą. Stąd świetnie czuje o co chodzi w muzyce tego zespołu. Później z podstawową konstrukcją utworu przychodzimy na próbę i zaczyna się jazda bez trzymanki. Generalnie wszyscy członkowie zespołu to ludzie ambitni i chcą dograć jak najlepsze partie. Trzeba ich tylko kontrolować, żeby muzyka miała odpowiedni charakter, a utwór nie był chaotyczny. Teksty to już moja działka.
DP: Czy jako lider zespołu zdarza Ci się wracać do starych pomysłów, których nie wykorzystałeś na poprzednich płytach? Thy Worshiper dość rzadko raczy fanów kolejnymi wydawnictwami. Czy traktujesz wiec swoja formację hobbystycznie i nagrywasz płytę tylko wtedy gdy dopieścisz swoje pomysły?
TW: Na „Opowieści” chyba tylko 2 pierwsze części tytułowego utworu pochodzą z moich starszych pomysłów. Oczywiście zostały mocno przearanżowane. Chciałbym jeszcze wziąć na tapetę kilka z nich, ale jakoś brakuje czasu. W obecnym składzie mam to szczęście, że jak tylko zaczynamy coś grać, to po jakimś czasie robi się z tego naprawdę dobry utwór. Z Darkiem spotykamy się z raz w tygodniu, żeby pograć i praktycznie za każdym razem wychodzi nam zarys kompozycji. I niestety także te pomysły muszą poczekać na swój czas. Do tej pory nie mieliśmy nawet czasu zająć się „klasycznymi” utworami Thy Worshiper. Na razie przygotowaliśmy tylko 2 utwory z „Popiołu”, w trochę zmienionych wersjach.
Też ubolewam, że tak rzadko wydajemy płyty. Pomysłów miałbym na następne trzy, niestety potrzeba czasu żeby utwór zrobić w 6 osobowym składzie. W dodatku to trzecia płyta TW z trzecim, kompletnie innym składem. Mam nadzieję, że tera wszystko będzie się układało lepiej niż w przeszłości. Jeśli nic się nie zmieni, to jestem pewny, że jeszcze w tym roku nagramy następną płytę. Materiał już mamy.
A TW jest hobby, bo przecież nic na nim nie zarabiamy. Wręcz odwrotnie, trzeba wpakować w to własne pieniądze.
DP: Czego od strony muzycznej możemy się spodziewać po nowej płycie? Gdzie szukaliście inspiracji? Będzie to powrót do korzeni i granie w stylu „Popiołu” czy też raczej należy oczekiwać jakiejś logicznej kontynuacji „Signum”?
TW: Wydaje mi się, że trzecia odsłona TW będzie trzecią kolejną twarzą tego zespołu. Nowym utworom bliżej pewnie do Popiołu niż do Signum. Poprzednia płyta była bardzo metalowa. Sporo blastów, grania na 2 stopy, zarzynanie gitary. Teraz nasza muzyka jest zdecydowanie bardziej przestrzenna. Przede wszystkim w składzie mamy Grabaża na bongosach i Tomka na bezprogowym basie. Nie są to typowo metalowe instrumenty, a w ostatecznych miksach jeszcze podkreśliliśmy ich brzmienie. Jeśli ktoś się obawia, ze ucierpiał na tym klimat, to proszę się nie martwić. To co zawsze było słyszalne w naszej muzyce, czyli etniczny charakter utworów, pewna posępność i smutek, teraz jeszcze bardziej zdominowały ten materiał.
Jeśli chodzi o inspiracje muzyczne to wymieniłbym folkowe zespoły takie jak: Yat Kha, Huun Hur Tu, Garmarna czy Hedningarna. Niestety jeśli chodzi o metal, to coraz mniej płyt mógłbym określić jako inspirujące, w ostatnich czasach wrażenie na mnie zrobiły tylko Enslaved „Verterbrae” i ostatni Deathspell Omega. Ale to nie jest muzyka jaką chcielibyśmy grać.
DP: Gitarzysta zespołu, Darek Kubala zdradził na łamach naszego serwisu, że macie już gotowe ośmioutworowe promo i chcecie w ciągu kolejnych dwóch miesięcy dograć trzy utwory, aby uzupełnić cały materiał. Czy wiecie już kto wyda ten album i jaki będzie jego nakład? Kiedy w ogóle można spodziewać się nowego wydawnictwa?
TW: Niestety nic jeszcze nie wiemy. Jutro dopiero odbieramy okładki i zaczynamy wysyłać materiał do wytwórni. Mam tylko nadzieję, że muzyka dotrze do jak największej ilości ludzi. Teraz nagrywamy następny utwór i w ciągu następnego miesiąca chcielibyśmy zrobić do niego teledysk. Myślę, że jak wszystko pójdzie po naszej myśli, to wyjdzie to zajebiście.
DP: Opowiedz nam trochę o tym jak wyglądał proces nagraniowy „Opowieści…”.
TW: W sumie to nagrywanie rozpoczęliśmy rok temu. Już w studiu niektóre utwory przearanżowaliśmy, niektórych się pozbyliśmy. Na szczęście znaleźliśmy dobrego człowieka z własnym studiem. Nazywa się Johnatan i od lat nagrywał w różnych irlandzkich studiach. Oprócz typowo irlandzkich przypadłości typu lenistwo, czy luźne podchodzenie do terminów trudno mu coś zarzucić. Atmosfera w studiu była też dość luźna, bo Johnatan zaczyna i kończy dzień z jointem w ustach. A jako, że chcieliśmy się z nim dogadać, to nie mogliśmy odmówić... Stąd też na sporo pomysłów wpadliśmy już w studio.
DP: Z wydaniem nowej płyty wiążą się zapewne plany koncertowe. Jak one wyglądają w przypadku Thy Worshiper? Ile koncertów planujecie i kogo chcielibyście widzieć w roli supportu? Zamierzacie promować płytę za granicą?
TW: Dla nas teraz zagranicą jest Polska ;-) Na razie planujemy kilka koncertów w okolicy czerwca. Wiadomo na pewno, że odbędzie się jeden, w Wałbrzychu w Noc Kupały, 24 czerwca. Zagrają z nami Leśne Licho, Morhana i Litvintroll. Może dojdą do skutku jeszcze dwa gigi: we Wrocławiu i Rzeszowie. A może jeszcze kilka innych? Na razie rozmawiamy. Supportem może być każda dobra grupa, najlepiej żeby poruszała się w stylu zahaczającym o nasz. Za granicą, czyli w Irlandii, gdzie wszyscy mieszkamy już zaczęliśmy promocję. Zagraliśmy już kilka razy, m.in. z Cattle Decapitation. Dziwnie się grało z death grindowcami na jednej scenie...
DP: Nie da się ukryć, że Thy Worshiper jest w kręgach undergroundowych znaczącą legendą. Jak z perspektywy lat oceniasz wczesne materiały grupy – pierwsze dymówki i debiutancki „Popiół” ?
TW: Popiołu posłuchałem dopiero niedawno po kilku latach, jak zaczęliśmy przygotowywać z niego utwory na próbach. Lubię tę płytę, choć słychać, ze nie byliśmy wtedy najlepszymi muzykami ;-) Tyle, że na materiale tym czuć autentyczność i zaangażowanie. W dodatku zawsze mieliśmy wizję naszej muzyki i to też jest wyczuwalne. Kompozycje były dobre, po lekkim retuszu dają radę nawet dzisiaj.
DP: Nie jest tajemnicą, że bardzo ciężko jest zdobyć wczesne wydawnictwa Thy Worshiper, zważywszy, że ukazały się one tylko w formie kasetowej. Nie rozważałeś możliwości reedycji wczesnych dymówek i popiołu w wersji winylowej lub kompaktowej? Czy w ogóle istnieje szansa, aby te materiału były dostępne w sprzedaży w takiej formie?
TW: Jakbym znalazł oryginalne materiały to pewnie wydalibyśmy je. Nie wiem co się z nimi stało. Jak będę we Wrocławiu, to spróbuję poszukać chłopaków z pierwszego składu. Nie miałem z nimi kontaktu od lat. Może oni je posiadają? Nie widziałbym problemów z ponownym wydaniem tych materiałów.
DP: W internecie można znaleźć do ściągnięcia linki z waszym nigdy nie opublikowanym materiałem demo z 2000 roku. Co to za materiał, dlaczego nigdy nie został wydany i jak się do niego ustosunkowujesz?
TW: Materiał ten nagrałem samodzielnie z pomocą Bartka Jabłonki, gitarzysty TW z czasów Popiołu. Był nagrywany w domu, stąd nie ma najlepszego brzmienia. Z drugiej strony znalazło się tam kilka fajnych kompozycji, które moglibyśmy wziąć na tapetę. Nagrałem go bardziej dla siebie, stąd nawet nie rozsyłałem nikomu. Kilku znajomych otrzymało go i pewnie ktoś wrzucił do internetu.
DP: Nie pozostaje nam więc nic innego jak czekać na nowy krążek i trasę koncertową. Tymczasem na zakończenie naszej rozmowy proszę Cię o kilka słów do czytelników naszego serwisu.
TW: Pozdrawiam wszystkich tych, którzy pamiętają i szanują jeszcze Thy Worshiper. Jeśli wciąż lubicie „pogańskie” klimaty, ale podane w trochę innej formie, posłuchajcie naszego nowego materiału. Trzeba dać mu trochę czasu, ale Ci którzy lubią TW wiedzą, że ta muzyka nie wchodzi od razu... Za to później trudno wygonić ją z głowy.
DP: Dziękuję za rozmowę.
TW: Dzięki i do zobaczenia.
Z Marcinem Gąsiorowskim rozmawiał Gniewomir Solarek (Harlequin)
zsamot : Miły wywiad z rozsądnym Człowiekiem. miła odmiana po blubrach. n...
oki : nonono całkiem ciekawy wywiad - na jednej scenie z Cattle Decapitation hm