Vader przyzwyczaił fanów, że nie muszą długo oczekiwać na nowości z ich obozu i tak też było po „De Profundis”. Najpierw ukazała się wspólna reedycja „Necrolust” i „Morbid Reich” pod nazwą „Reborn In Chaos”, a następnie fantastyczna płyta z coverami „Future Of The Past”. Tak więc było czego słuchać przez dwa lata, które oddzielały drugi i trzeci pełny album Vader.
„Black To The Blind” ukazało się w październiku 1997 roku w zmienionym nieco składzie osobowym. Po sześciu latach zespół opuścił China, który później współtworzył Nyia. Na jego miejsce pojawił się młody gitarzysta Mauser, którego można było wcześniej poznać w Christ Agony, miał też już swój własny zespół Dies Irae. Myślę, że po swoim debiucie w Vader i pierwszych koncertach, nikt nie mógł na niego narzekać. Jego pozysk to nie jedyne powiązanie „Black To The Blind” z Christ Agony, gdyż dwa kawałki wokalnie urozmaica Cezar. Na „Future Of The Past” dał tak dobrą zmianę w „Flag Of Hate”, że postanowiono pójść za ciosem i ubarwić w ten sposób „True Names” i „Beast Raping”.
„Black To The Blind” od samego początku jest kwintesencją tego co najlepsze i najszlachetniejsze w death metalu. Niesamowita precyzja, czystość dźwięku, zabójcze riffy, jadowite solówki, ciężar i melodyka. Ale „Heading For Internal Darkness”, choć jest bardzo fajnym i chwytliwym numerem, nie rozwija jeszcze tych nieziemskich prędkości jakie można usłyszeć w większości następnych utworów. To co się dzieje już od „Innermost Ambience” to jest absolutna ponaddźwiękowa apokalipsa, destrukcyjna maszyneria, siekająca i szatkująca z iście diabelską zawziętością. Docent jest niepokonany, a jego perkusyjne tornada i nawałnice wykonywane są z zegarmistrzowską perfekcją. Dźwięk jest krystaliczny i bez problemu można podążać za tym gitarowym szaleństwem. Do tego, jak zwykle, świetny wokal, no i oczywiście wspaniałe kompozycje.
Jako trzeci pojawia się „Carnal”, który szybko stał się szlagierem koncertowym i jednym z najbardziej rozpoznawalnych kawałków Vader. Zbudowany jest na bazie kontrastu. Najpierw deklamowany wokal na tle uspokojonych dźwięków, aby zaraz przywalić zawrotną prędkością i gwałtownością.
Ciężko z tak spójnej i doskonałej całości wyrwać jakieś fragmenty, mówiąc o tym, że są lepsze albo jeszcze lepsze. Tu wszystko jest totalne. Mimo to są pewne punkty bardziej charakterystyczne jak choćby zajebisty „True Names” z wyśmienitym refrenem, masakryczne szybki „Fetus God”, zaczynający się wkręcającym basem „The Red Passage” czy wybitnie koncertowy „Distant Dream”. Przy takich riffach nawet samemu w domu chce się unieść ręce i krzyczeć hej, hej. No, a na koniec wybitny rarytas w postaci wspaniałego utworu tytułowego: „Black to the blind is She Above and black to the blind we seem to be.”
Jak zawsze Vader przywiązał też wagę do oprawy swojego dzieła. Wszystkie teksty mają adnotacje wyjaśniające o czym są i skąd się wzięły zawarte w nich pojęcia. Odsyłają do filozofów, prekursorów okultyzmu, mówią o stanach wyższej świadomości.
Vader po raz kolejny wspiął się na muzyczne wyżyny udowadniając, że jest jednym z największych zespołów metalowych i potwierdzając swoją death metalową supremację. „Black To The Blind” jest dziełem kompletnym, genialnym. Trwa tylko niecałe dwadzieścia dziewięć minut, ale takiej boskości się nie krytykuje. "Black To The Blind” to jest absolut, „Reign In Blood” death metalu.
Tracklista:
01. Heading for Internal Darkness
02. The Innermost Ambience
03. Carnal
04. Fractal Light
05. True Names
06. Beast Raping
07. Foetus God
08. The Red Passage
09. Distant Dream
10. Black to the Blind
Wydawca: System Shock (1997)
Ocena szkolna: 6
zsamot : Po prostu magia, no i genialny koncert ;) Koszulkę z trasy mam do dziś....