
Po „Epidemie” z Turbo odeszli Andrzej Łysów i Grzegorz Kupczyk, którzy założyli CETI. Na miejscu tego pierwszego pojawił się Lemmy Demolator czyli Tomasz Olszewski, zespół natomiast zrezygnował z zatrudnienia nowego wokalisty, którego obowiązki wziął na siebie Litza. Wprawdzie nie jest on takim śpiewakiem jak Grzegorz, ale w tym momencie miało to mniejsze znaczenie, a wymagania wokalne stały się zupełnie inne. Turbo bowiem nie było już takim samym zespołem, a jego muzyka bardzo się zmieniła.
Ciężki thrash metal, a może nawet i trochę death metalu to wizytówka „Dead End”. I to nie fragmentarycznie, ale cały czas. Turbo zaskoczyło mocą i instrumentalnym sznytem. Gitary są mięsiste i gęste, riffy gniotące, a solówki ostre. Muzyki jest dużo i stoi ona na bardzo wysokim poziomie. Trzydzieści lat po powstaniu tego albumu zdecydowanie miło jest go posłuchać. Po kolei lecą całe pasaże kombinacyjnej, sekwencyjnej gry, doprawionej solidną pracą basu i perkusji, a takie kawałki jak „Annihilate” czy „Evolution” po prostu zabijają. „The Raven” na początku i w późniejszych fragmentach jest wolniejszy oraz bardziej melodyjny, ale za to jak rusza z kopyta i wchodzi solówka to jest masakra. Solówki i cała gra gitar świetnie prezentuje się też w „Dead End”, gdzie jazda jest na prawdę konkretna.
Wokale Litzy nie wypadają aż tak okazale, ale też trzeba przyznać, że dają radę. Są takie zdarte i nieco niechlujne, jak to w ówczesnym thrash było powszechnie stosowane. Może nie ma tu przebojów, ale takie numery jak „Everyone”, Barbaric Justice” czy „Enola Gay” mają chwytliwe refreny i wpadają w ucho.
Podobnie jak pierwsze dzieła Acid Drinkers, album został wydany przez angielską Under One Flag i to na winylu, kasecie i CD, ale tylko na wersji kompaktowej znajdują się dwa dodatkowe utwory „Mortuary” i „Prophetic Sound”. Nie znam kulisów takiej decyzji, ale nie są to na pewno odpady ze studia, bo oba są bardzo dobre i nie tylko nie odstają od reszty, ale wręcz uważam je za jedne z lepszych na płycie. Ta rozszerzona tracklista pojawiała się też na wznowieniach Metal Mind Production wydanych w 1999 roku wraz z następną płytą „One Way”.
„Dead End” jest także bardzo katastroficzna pod względem lirycznym. Teksty traktują o niesprawiedliwości, śmierci i wojnie, szczególnie tej nuklearnej, której świat, może już trochę mniej niż wcześniej, ale wciąż jednak się obawiał: „We’re waiting for nuclear war!”. To z „Evolution”. O niszczycielskich skutkach nuklearnej zagłady można zaś usłyszeć wcześniej w „Enola Gay”.
Takie podejście bije już zresztą z okładki, której autorem jest Jerzy Kurczak (również podobnie jak na pierwszych płytach Acid Drinkers) oraz samego tytułu „Dead End”. „Hatred, aggression, crying – dead end. Here come dead end…”
Tracklista:
01. Introduction
02. Everyone
03. Barbaric Justice
04. Blind Alley
05. Annihilate
06. Enola Gay
07. Evolution
08. The Raven
09. Dead End
10. Mortuary
11. Prophetic Sound
Wydawca: Under One Flag (1990)
Ocena szkolna: 5-