Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Suicide Commando - Mindstrip

Suicide Commando, Mindstrip, aggrotech, harsh electro, electro-industrial

Po latach poddanych pod dyktando nieco walcowatych, z całą pewnością jednostajnych rytmów wiernych niemieckiej szkole EBM, Suicide Commando wraz z nastaniem nowego wieku wskakuje na nowy poziom agresji. Pierwszy krążek wydany pod flagą Dependent Records, ukazuje zmienione oblicze zespołu, który odtąd aż po dziś dzień pozostaje wierny stylistyce harsh electro nie zapominając o swych korzeniach. Album zatytułowany "Mindstrip" nie tylko okazuje się strzałem w dziesiątkę ale jest także kamieniem milowym na drodze do czołówki mainstream'u aggrotech.


Od zawsze "harshowaty" wokal Van Roya na "Mindstrip" odnajduje wreszcie godne dla siebie tło muzyczne. 10 zawartych tutaj kompozycji opartych na wyraźnie szybszym bicie to konstrukcje o wiele bardziej rozbudowane i różnorodne niż dokonania szefa SC z lat 90. Pojawiające się od czasu do czasu sample wokalne, zmienna linia melodyczna bardziej "kwaśne" i masywne biciwo podszyte industrialnym potokiem zgrzytów zespolone tu w jedną zbalansowaną całość, brzmią po prostu świetnie.
Van Roy nie zamierza owijać w bawełnę – począwszy od "Jesus Wept" prezentuje swoje nowe oblicze, równocześnie na samym wstępie dając krążkowi niesamowitego powera. Nie zbyt lżejszy "Hellraiser" jest solidną kontynuacją obranego kursu który nie traci na prędkości aż do nawiązującego do tytułu "Mindstripper". Jednak mimo to kawałek ten razem z "Run" brzmi o wiele ciekawiej niż niejeden utwór z dawnych lat, a to za sprawą o wiele ciekawszych rozwiązań przy wypełnianiu przestrzeni muzycznej. Po krótkim przystanku powracamy do początkowych prędkości by bez znużenia odbyć muzyczną podróż do końca.
Zmiana wytwórni w przypadku projektu Suicide Commando przyniosła niezwykle pozytywne zmiany. "Mindstrip" wydany jako kolejny, po serii albumów dla Off Beat, tym razem jednak w nowych barwach przynosi niezwykły powiew świeżości dla kogoś kto dokonania SC starał się śledzić chronologicznie. Stanowi także kropkę nad "I" w stylistycznej ewolucji Van Roya, nie broniąc mu rozwijania się w nowym środowisku muzycznym, co też artysta wykorzystał przy okazji następnego albumu.
Tracklista:
01. Jesus Wept02. Hellraiser (Psychopath 01 Version)03. Body Count Proced04. Raise Your God05. Mind Strpper06. Run07. Comatose Delusion (Over Shot Two)08. Blood in Face09. Love Breeds Suicide10. Slaves
Wydawca: Dependent Records (2000)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły