Rachel Hawkins była nauczycielką literatury i jak sama przyznaje, to właśnie kontakt z uczniami zainspirował ją do napisania „Dziewczyn z Hex Hall”. Autorka książki uważa nastolatków za najbardziej wymagających czytelników, a literaturę młodzieżową za jeden z najtrudniejszych gatunków. Dotychczas ukazały się dwie książki z cyklu, są to: “Dziewczyny z Hex Hall” i “Diable szkło”, ale autorka pracuje już nad trzecią częścią tej serii.
Główną bohaterką książki jest Sophie Mercer, która trzy lata przed wydarzeniami opisanymi w powieści odkryła, że ma tajemniczą, czarodziejską moc. Matka dziewczyny, choć sama pozbawiona niezwykłych zdolności, pytana potem, skąd wziął się ten dar, przyznaje, iż stało się to za sprawą ojca Sophie, który jest czarownikiem. Dziewczyna próbuje zapanować nad swoją mocą przez studiowanie tajemnych ksiąg. Bohaterka jest jednak zbyt silna i nie potrafi sobie z nią poradzić. Po kolejnej nieudanej próbie, dziewczyna trafia do szkoły dla elfów i osób obdarzonych niezwykłymi zdolnościami - Hekate Hall. Szkoła pod wieloma względami przypomina zupełnie zwyczajną szkołę i Sophie boryka się w niej z typowymi problemami. Jako nowa uczennica ma kłopot z przystosowaniem się do życia w nowych warunkach i jest świadkiem zupełnie ludzkich antagonizmów w nowym środowisku. Zarówno fabuła, jak i tło wydarzeń narzucają podobieństwa do serii książek o Harrym Potterze, jednak od razu na tym sie kończą. Książka jest przeznaczona raczej dla dziewcząt, a Sophie Marcer jest osobą bardzo pewną siebie, bywa bezczelna i nie tworzy w swoim życiu sztucznych problemów. Nie ma się jednak co oszukiwać, “Dziewczyny z Hex Hall” na zachodzie najprawdopodobniej sprzedał się, nie tyle dzięki silnym umiejętnościom pisarskim, ale raczej obecnej modzie na zjawiska paranormalne. Nie zmienia to jednak faktu, że fantastyczna bohaterka, która wzbudza sympatię, jej żwawy wewnętrzny dialog i jej zamiłowanie do sprośnych dowcipów, potrafią kompletnie zauroczyć czytelnika. Oczywiście jest to metafora jej wiary w siebie, ale i tak spodobało mi się to, że Sophie jest miłą, choć czasami wredną czarownicą. Na szczególną uwagę w książce zasługuje brak ojca w życiu Sophi. Cały kontakt z nim sprowadza się do przysyłanych od czasu do czasu kartek urodzinowych. Sytuacja ta zmienia się w “Diablym szkle”, gdzie spotkanie z ojcem staje się motywem przewodnim, tak samo zresztą ważnym, jak sama przeprowadzka. Aby nie zdradzać za bardzo fabuły, mogę tylko dodać, że druga część przynosi odpowiedzi na wiele pytań, które pojawiają się w części pierwszej, nie rozwiewa jednak wszystkich wątpliwości.
Pochwalić należy również Hawkins za jej dialog, który zbliżony jest do Jennifer Echols. Jest żwawy, opryskliwy i zręcznie przekazujący czytelnikom informacje o bohaterach. Jednym z najczęściej popełnianych przez pisarzy grzechów jest tworzenie dialogów specjalnie pod kątem przekazania czytelnikowi niezbędnych informacji, co często daje uczucie sztuczności i czyni dialog nienaturalnym. Istnieje wyraźna samoświadomość nastolatek, mają poczucie humoru, zręcznie potrafią docinać i dzięki temu autorka szybko ma czytelnika w kieszeni.
Jeśli chodzi o mitologię przedstawioną w książce, to nie jest ona szczególnie nowa, jest to raczej mix wszystkich rzeczy, które mieliśmy dotychczas okazję przeczytać. Howkins stworzyła żwawy debiut i przyzwoity sequel. Mam nadzieję, że wkrótce doczekam się kolejnych książek cyklu.