Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Opowieść księżyca

Nadejdzie noc, gdy jasny sierp księżyca przywiedzie go do niej. Tak odległe dotychczas, nagle ich serca zjednoczą się i ani jedno słowo nie zburzy niemego zrozumienia. Dłoń, na codzień silna, pewna i obojętnie precyzyjna, zadrży na jej policzku. Oczy, zazwyczaj rozumne i stanowcze, odpowiedzą uległym pragnieniem. Rozchylone wargi przybliżą się, złaknione kojącego zniecierpliwienie nektaru.

'Nie, jeszcze nie teraz.'
Ujmie kruchą sylwetkę, jakby mgiełkę, która przybrała cielesną postać tylko na kilka umykających bezlitośnie minut. Z największą ostrożnością, jakby bojąc się, że niebiański byt straci swą lekką fizyczną otoczkę przy najdrobniejszym nacisku, podniesie nimfę, by astralne stopy nie dotykały już zimnej, twardej podłogi. Jak królową - jest nią przecież w tej chwili - zaniesie ją do jej komnaty. Pościel zaszeleści, gdy złoży na niej zwiewne ciało. Uklęknie pochylony nad nią, nie ważąc się na żaden czyn wbrew jej woli. Przyzwalający uśmiech ostatecznie obudzi ziemskie pragnienie, podpożądkowane sercu.
Drżąca dłoń znów na jej policzku. Wiotkie ręce na jego karku. Gładzą delikatnie, drażniąco. Jego umysł płynie przez moment na łagodnej fali przyjemności, by zaraz wrócić z jeszcze większą jasnością. Nie odrywając wzroku od jej niewinnie uległego spojrzenia, zbliża się powoli. Dłonie nieśmiało penetrują miękką skórę. Usta rozchylają się.
'Jeszcze moment.'
Całuje policzek. Muska powiekę. Jej brwi ściągają się lekko, rozchylone usta i zmrużone oczy naglą niecierpliwie. Opuszkiem palca przekonuje się, jak miękkie są różowe płatki. Muska je. Bada językiem. Wreszcie poddaje się namiętności. Złączeni ustami, zdawać by się mogło, nierozerwalnie, oplotą się ramionami, jakby bojąc się, że ktoś może chcieć ich rozdzielić.
Wtuli się mocno, pragnąc poczuć na sobie każdy centymetr jego ciała. Odpowie na ten uścisk ostrożnie, bacząc stale, by nieuważną siłą i trudnym do poskromienia pragnieniem bliskości nie sprawić bólu delikatnemu aniołowi.
Czułe dłonie, mimo nieukojonego pragnienia, długo będą miarkować rozkosz, cierpliwie penetrując zakamarki ukochanego ciała. Nieśmiało zsunie jedwabny szlafrok. Łaskawy księżyc pomoże mu dostrzec w ciemności jej piękno. Teraz jeszcze delikatniej, jeszcze ostrożniej będzie pieścić, badać powoli i dokładnie każdy najmniejszy zakamarek, wstydliwie omijając najczulsze miejsca. Usta posłusznie podążą za dłońmi.
Przyjmując jego pieszczoty jak dar najwspanialszy, zdejmie z niego ubranie. Noc częściowo ukryje przed nią zniewalającą sylwetkę. Lecz ona nie patrzy. Dotyka. Tak jak on wcześniej, powoli i dokładnie bada palcami cudownie męskie ciało, czując przy tym jak jego pierś unosi się i opada gwałtownie. W końcu jego dłonie dosięgną miękkiego biustu, a uszu dobiegnie słodko tłumiony jęk.
Jakby drocząc się, będzie się bawić, gładzić, ściskać leciutko, całować, lizać. A ona, wijąc się, podda się jego zachciance. Gdy przerwie na chwilę, by pozwolić jej odetchnąć, poczuje na torsie frywolne palce. Jest równie wrażliwy jak ona.
Jeszcze kilka chwil minie, nim poczują, że dostatecznie poznali swoje ciała. Jego dłoń spocznie na podbrzuszu, a usta naznaczą wewnętrzne strony ud i pachwiny. Ręka, niby przypadkiem, ześlizgnie się na jej łono. Delikatna nimfa jęknie i wypręży się. Ostrożnie rozchyli płatki, napawając się ich dotykiem, aż w końcu zatopi usta w kwiecie, który kwitnie tylko dla niego. Ona zdoła jedynie wpleść dłonie w jego włosy, pomrukiwać i jęczeć słodko, oddając się rozkoszy. Gdy znów usiądzie nad nią, ona uniesie się i jakby oddając pokłon temu, który jest niepodzielnym panem jej ciała i serca, pochyli się przed nim. Ujmie w dłonie najwrażliwszą część jego ciała i złoży na nim pełen czułości pocałunek. Odda mu całą rozkosz, jaką jej podarował.
W końcu połozy dłoń na jego torsie i łagodnym gestem nakaże, by się położył, a on spełni jej rozkaz. Klęknie nad nim, a dłonie splecie z jego dłońmi. Drżąc cała, pozwoli, by zatopił się w jej wnętrzu i posiadł ją. Pochyli się, by dosięgnąć jego ust. Potrójnie złączeni - dłońmi, ustami i ciałem - po chwili osiągną niewerbalne sedno jedności. Dłonie zacisną się w niemym "kocham cię", rozluźniające się ciała wyszepczą bezsłownie "zostań już na zawsze".
Ostatnim pocałunkiem przypieczętują przysięgę, której treść zna tylko on, ona i księżyc...

Komentarze
Borderline : az zaczełam bujac w opbłokach... swietne- subtelne, ale zarazem pikantn...
kalasznikowa : Rozchyli płatki? No błagam ... To nie opowieść księżyca, bo bard...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły