"All Dead Here..." to póki co ostatni album Morgul. Szczyt popularnosci zespołu przypadł na wydany w 2001 roku "Sketch Of Supposed Murderer", który to zaprezentował nieco inne oblicze formacji. Muzyka stała się bardziej wygładzona, pojawiło się jeszcze więcej melodii, trochę więcej symfonicznych dźwięków, muzyka stała się bardziej selektywna i chyba nieco prostsza.
"All Dead Here..." pokazuje dalszy rozwój formacji w tym kierunku. No właśnie - rozwój czy regres, bo słuchając tych siedmiu kawałków (nie licząc intra i outra) mam nieodparte wrażenie, że to drugie. Morgul bardzo odchudził swoje kompozycje - można smiało zapomnieć o rozbudowanych formach znanych z "The Horror Grandeur". Norwegowie nagrali po prosty album z melodyjnym black metalem, gdzie każdy instrument jest selektywny, gdzie riffów bliżej do heavy niż do black metalu, gdzie wokale ograniczają sie do jednowymiarowego skrzeku. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to ,że te utwory są naprawd edo siebie bardzo podobne, oparte na podobnych riffach, utrzymanych w podobnym tempie.Wiedząc na co stać Jacka D. Rippera, jestem srodze rozczarowany "All Dead Here...", które nie dorównuje nawet wspomnianemu "Sketch Of Supposed Murderer". Z dobrej, dość oryginalnej kapeli Morgul stał się jedną z wielu kapel, która uległa modzie na bardzo nowoczesne brzmienie zabijajac tym samym swój styl.
Tracklista:
01. Intro
02. The Mask Of Sanity
03. The Need To Kill
04. All Dead Here
05. Sanctus Perversum
06. Hategrinder
07. Shackled
08. Empty
09. Outro
Wydawca: Season Of Mist (2005)