
Brzmienie "I" posiada bowiem jeden duży feler - perkusja. Brzmienie werbla jest okropnie płaskie, jakby ktoś miarowo pukał w karton. Gitary nie mają pogłosu, co w efekcie brzmi nieciekawie, kiedy na tle motorycznego, wytłumionego riffu rozbrzmiewa fatalnie brzmiący werbel. Głos wokalisty jest jednowymiarowy i w tej kwestii także mamy brak urozmaicenia. Meshuggah ma także to do siebie, że potrafią przez dłuższy okres grać jeden motyw n okrągło. Tutaj tych motywów jest dużo, ale nie przenikają one siebie, tzn. po trzech minutach grania jednego motywu, zespół gra następny. Taki jest już urok Meshuggah i można to lubić lub nie.
Niemniej jednak "I" bezdyskusyjnie zawiera dużo dobrej muzyki, świetnie wykonanej, oryginalnej jak diabli, poruszającej rejony dostępne tylko dla nich samych. Nie bez przyczyny mówi się, że "I" to najlepsza EPka w historii metalu. Na pewno jest to wydawnictwo, które przywraca wiarę w możliwości i kreatywność zespołu, potwierdzające, że Szwedzi jeszcze się liczą na metalowej scenie.
Wydawca: Fractured Transmitter (2004)