„Never gonna change our style, gonna play tonight for quite a while.” Ten cytat z “Manowarriors” właściwie obrazuje wszystko co można znaleźć na “The Lord Of Steel”. Walka za metal trwa i w tym temacie nic nie ma prawa się zmienić. Kto kocha Manowar ten polubi i tę płytę. Kto za nimi nie przepada, niech sobie daruje, bo nic ciekawego tu nie odkryje. Jak bowiem kończy się powyższa zwrotka: „In heavy metal we believe, if you don’t like it time to leave”.
Trzeba jednak przyznać, że Manowar nagrał wyjątkowo równy, spójny i zwarty album. Wprawdzie są ballady, ale nie ma kolęd, arii ani innego różnej maści piania i zawodzenia. Można nawet powiedzieć, że na „The Lord Of Steel” jest sto procent metalu w metalu. Co więcej nie brakuje tu świetnych przebojów.
Taki właśnie „Manowarriors”, a szczególnie następny „Born In A Grave” oraz dalej „Touch The Sky”, „Expendable” i wreszcie „El Gringo” to pokaźny zestaw zajebistych hitów. Muzyka oczywiście prosta, ale ciężka, z solówkami, dobrym graniem i jeszcze lepszym śpiewem. Eric prezentuje wyśmienitą formę, a jego wokalizy nadają tego wyjątkowego, manowarowego klimatu. Może trochę irytujące jest to, że te refreny pod koniec utworów powtarzają się w nieskończoność, no, ale taki to już jest urok tych piosenek.
Znakomitym numerem jest „Black List”. Wolny i spokojny, może nawet podchodzi trochę pod balladę, ale jest ciężki, z długim rozwinięciem i dużą ilością grania. Jest bardzo fajny klimat w tym utworze wprowadzany głównie przez wokal i tajemniczy tekst. Typowymi balladami są natomiast „Righteous Glory” i wieńczący płytę „The Kingdom Of Steel”. Pierwsza jeszcze nie jest najgorsza i da radę się w nią wczuć. Drugiej zdecydowanie lepiej jak by nie było. Jako przedostatni jest rycerski „Hail, Kill And Die”, w którym Manowar wspomina wszystkie swoje płyty, a także pojedyncze utwory. To byłoby idealne zakończenie, a tak zostaje jeszcze rzewna i długa balladka.
W książeczce natomiast, po ostatnim tekście, następuje jeszcze sześć stron podziękowań, pozdrowień, składów, autorów każdego dźwięku itp. Normalnie jak napisy po filmie. Okazuje się nawet, że każda piosenka jest komuś dedykowana, czasem jest to nawet po kilka osób. No, ale to już jest lektura nieobowiązkowa. Nieobowiązkowy jest w sumie cały „The Lord Of Steel”. Pozycja raczej tylko dla manomaniaków „If you don’t like it time to leave”.
Tracklista:
01. The Lord Of Steel
02. Manowarriors
03. Born In A Grave
04. Righteous Glory
05. Touch The Sky
06. Black List
07. Expendable
08. El Gringo
09. Annihilation
10. Hail, Kill And Die!
11. The Kingdom Of Steel
Wydawca: Magic Circle Music (2012)
Ocena szkolna: 5