Po udanym demie „The Forgotten Arts” Lux Occulta pozostała w Pagan Records i rozbudowała swoja sztukę wydając pierwszą płytę „Forever Alone, Immortal”. Muzyka jest mroczniejsza i bardziej black metalowa, ale ta epicka dusza, podszyta pięknem fletu i wiolonczeli, pozostała, czyniąc w tej muzyce wyjątkową, nostalgiczną atmosferę.
I to są cechy, które szybko zaczęły charakteryzować Lux Occulta. Skrzekliwy, blackowy wokal, długie i raczej wolne gitarowe pasaże oraz mityczne i literackie teksty, tworzą całe opowieści ujęte w obszernych utworach. Napięcie narasta, to znowu zamiera w ukojnych, akustycznych dźwiękach wymienionych wyżej instrumentów oraz pianina. Czasem są to całe długie i rozległe fragmenty, które w różnym stopniu mieszają się z gitarami i wokalem. Przekaz jest taki rozpaczliwy, co najlepiej ukazuje ostatni "Bitter Taste Of Victory", gdzie przeraźliwy głos, aż jęczy w spazmatycznych konwulsjach na tle mrocznego gitarowego marszu. Dużo jest też sentymentalności, a czarny brud miesza się w nim z anielską delikatnością. Na pewno klimat jest podstawą tego przekazu i pewna zaklęta w nim baśniowość udziela się przy słuchaniu.
Numerów tylko sześć, lecz płyta jest długa i tak ciągnie się, może trochę sennie, ale na tyle płynnie i ciekawie, że potrafi zauroczyć i zupełnie nie dać poznać, że to tyle czasu już minęło. Ciężko się wręcz wyrwać z tego ciemnego i zagadkowego świata gdzie nagle okazuje się, że tańczymy sami swój pełen nienawiści taniec zwycięstwa. Silniejsi niż kiedykolwiek. Na zawsze samotni… nieśmiertelni…
Tracklista:
1. The Kingdom Is Mine (I Saw The Beginning)
2. Homodeus (Throne Of Fire)
3. Sweetest Stench Of The Dead (The Battlefield)
4. The Third Eye (Illuminatio)
5. Apokathastasis (Out Of Chaos)
6. Bitter Taste Of Victory
Wydawca: Pagan Records (1996)
Ocena szkolna: 4+