Niemiecka formacja Kadavar - mistrzowie retrorockowego grania zapraszają w hippisowską podróż do lat 70. Na pokład wehikułu czasu wsiądą amerykańscy zfuzzowani skaterzy z The Shrine i wąsaci oldschoolowcy z szwedzkiego Horisont. Terminy i miejsca odlotu: 11 grudnia Gdańsk, B90; 12 grudnia Warszawa, Progresja; 13 grudnia Kraków, Fabryka. Wilk, tygrys i smok – takie ksywki noszą trzej panowie ukrywający się za nazwą Kadavar. Nazwą, która narodziła się w 2010 roku w Berlinie za sprawą Christopha Lindemanna (Lupusa, czyli wilka) i jego imiennika Bartelta (Tigera, czyli tygrysa).
Był jeszcze trzeci pan o ksywce Mammoth, (mamut, Philip Lippitz). Mamuty, jak wiadomo, wyginęły. Pan Mamut z Niemiec żyje i ma się dobrze, ale z Kadavar odszedł w 2013 roku, robiąc tym samym miejsce dla Dragona (Smoka), czyli Simona Bouteloupa. W świecie rocka i metalu od wielu lat modne są podróże w czasie. Przede wszystkim do lat 60., 70. Gdy „zioło” było niczym chleb powszedni, dzień bez zakrzywionej świadomości był dniem straconym, a na scenach królowały rock psychodeliczny, podlany psychodelią i bluesem hard rock. Takie podróże, z dodatkowym pasażerami w postaci stonera i doomu, Kadavar sobie upodobał i na nie nas zabrał już dwukrotnie, na płytach „Kadavar”, po której zafascynował się nimi Nuclear Blast, i nagranym właśnie dla nich albumem „Abra Kadavar”. Świetne riffy, kapitalny klimat, znakomity warsztat, plus parę hitów, jak choćby „Doomsday Machine”. W chwili, gdy publikujemy tę informację, Niemcy są na zaawansowanym etapie prac nad trzecią płytą.
THE SHRINE (USA) rock psychodeliczny, punk, stoner:
Pochodzą z Venice w Kalifornii, czyli miasteczka, w którym legendarni The Doors raczyli się dragami na plaży i w którym różne wariactwa wyrabiał Hank Moody, bohater serialu „Californication”. The Shrine powstali w 2008 roku. Jak ktoś to barwnie opisał, ich muzyka jest jakby Black Sabbath wpadli po paru drinkach na koncert Circle Jerks, zachwycili się nimi, wpadli do pierwszej lepszej sali prób, wzięli instrumenty, ale z powodów dla nich niewyjaśnionych grali kawałki Thin Lizzy z Keithem Moonem za perkusją. Przekładając to z polskiego na nasze: panowie uwielbiają ciężkie i mocne riffy, jest też w nich punkowo hardcore'owy sznyt, lecz nie stronią również od melodyjnego hard rocka. Na koncie mają dwie duże płyty, „Primitive Blast” i „Bless Off”. Ich zawartość pięknie podsumował jeden z amerykańskich recenzentów: jest na nich muzyka, która stanowi idealny podkład do wszelkiej rozpusty z udziałem długowłosych kolesi. Odpowiada za te dźwięki trzech panów: Josh Landau (wokal, gitara), Courtland Murphy (gitara basowa) i Jeff Murray (perkusja).
HORISONT (Szwecja) old school hard rock, heavy metal
Göteborg to nie tylko melodyjny death metal, Fredman Studio, In Flames. Potrafią tam również grać rockowo-metalową muzę w stylu lat 70. A na pewno potrafią to robić Axel (wokal), Charles (gitara), Tom (gitara), Magnus (gitara basowa) i Pontus (perkusja), czyli zespół Horisont, powstały w 2006 roku. Wszyscy noszą wąsy, lub brodo wąsy, i wyglądają jakby urwali się z fotografii w jakimś magazynie muzycznym sprzed 40 lat. Jak to Szwedzi, mają wielki dryg do pięknych melodii. Można się o tym przekonać słuchając chociażby ostatniego singla „Break The Limit’ z 2014 roku. Oprócz niego w dorobku kapeli znajdują się trzy długograje – ‘Två Sidor Av Horisonten”, „Second Assault”, „Time Warriors” oraz singel „Writing On The Wall”. Obecnie wydaje ich wytwórnia Rise Above, należąca do Lee Dorriana (eks-Napalm Death, eks-Cathedral).
Trasa koncertowa:
KADAVAR (Niemcy)
The Shrine (USA)
Horisont (Szwecja)
11.12.2015
Gdańsk @ B90
Organizator: B90
12.12.2015
Warszawa @ Progresja
Organizator: Knock Out Productions
13.12.2015
Kraków @ Fabryka
Organizator: Knock Out Productions
Bilety na gdański koncert:
65 zł – przedsprzedaż, 75 zł – w dniu koncertu