Jaś i Małgosia - bajka dla zboczeńców i degenaratów
Dawno, dawno temu, kiedy nasze pra-pra-pra-pra-pra-babcie i dziadkowie byli jeszcze młodzi w pewnym lesie żyła sobie rodzina drwala. Biedna to była rodzina, ojciec ledwie zarabiał na chleb powszedni dla żony i dla małoletnich dziatek: Jasia i Małgosi. Frasował się co niemiara dobry człek, co zrobić, by dzieciom swoim życie dobre zapewnić, lecz pomimo tego że pracował ciężko, cała rodzina zawsze chodziła głodna. Pewnej zimy, gdy mróz straszliwy ściągnął ziemię, wydarzyło się nieszczęście w chatce biednej rodziny. Żona drwala, przez nieuwagę wylała na siebie garnek z ukropem i w kilka dni po tym umarła. Bardzo płakała po niej cała rodzina, lecz że ze śmiercią matki głód zaczął dziatki jeszcze bardziej dręczyć (ojciec zupełnie się na gotowaniu nie znał), przeto trup nieszczęsnej niewiasty zjedzony został i ogryziony z mięsa do ostatniej kosteczki.A gdy i tego żałosnego posiłku w chacie już nie stało wziął Jaś do ręki siekierę i starego ukatrupił, tak więc przez czas jakiś jeszcze jemu i siostrze mięsa starczyło. Żylaste ono było i twarde, ale się przecież pociąć i w kotle ugotować dało. Zjadły przeto dzieci oboje rodziców i znów śmierć głodowa w oczy zaczęła im zaglądać. Postanowiły zatem, że muszą zacząć zarabiać i otworzyły w chatce swojej burdel dla starych zboczeńców, rozsmakowanych w urokach dziecięcego ciała. W krótkim czasie ów przybytek wszetecznej rozkoszy stał się sławny w całej okolicy i zewsząd ściągali tam wszelkiej maści pedofile.
Najczęstszym klientem była pewna stara wiedźma, która mieszkała ponoć w chatce z piernika uczynionej i bardzo była bogata. Czarownica owa wielce była chutliwa i na młodych chłopców zajadła, wielu w swym długim życiu na śmierć już zajeździła. Bał się biedny Jasio, że i jego los ten spotka, przeto wraz z Małgosią obmyślił, że wiedźmę ze świata z tego zgładzą. Gdy zbliżył się termin kolejnej wizyty niewyżytej staruchy Jaś i Małgosia zastawili na nią pułapkę. W momencie, gdy wiedźma stanęła w drzwiach ich domku dziateczki spuściły jej na łeb gar wrzątku, który ukatrupił starą babę równie skutecznie, co niegdyś ich mamusię. Ze schowaniem ciała problemów nijakich nie było, dzieci rozsmakowały się już w ludzkim mięsie i z przyjemnością czarownice pożarły.
Zbrodnia ich zostałaby w ukryciu, gdyby nie głupota Małgosi, która przywłaszczyła sobie złote pierścienie czarownicy i paradowała w nich po wsi. Na swoje nieszczęście Baba Jaga miała w tej wsi krewnego, bardzo brzydkiego chłopa, któremu Małgosia nigdy nie dała dupy, choc bardzo ją o to prosił. On to właśnie rozpoznał pierścienie swojej zmarłej ciotuchny, na ręku dziewczecia i doniósł o tym władzom. Te zaś zwinęły dzieci do ciupy i po torturach wymogły na nich przyznanie się do winy. Karą dla małoletnich morderców było spalenie na stosie, po wcześniejszym wydupczeniu przez mnichów z pobliskiego klasztoru. Tak właśnie skończyła się niechlubna kariera nieszczęsnych Jasia i Małgosi.
thistle89 : Świetne. Nie wiem czemu skojarzyło mi się z pewnym znajomym... Wyśl...
khaash : no no no pogratulować wysokiego stylu i jakże pięknego wątku główn...
AbrimaaL : Bardzo dobry styl, wyszukane słownictwo, wysoki poziom - to jest to!...