Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Immortal - Diabolical Fullmoon Mysticism

Immortal to ikona black metalu. Choć początki twórczości grupy wskazywały raczej na fascynację death metalem, to rozwój black metalowej sceny w Norwegii sprawił, że Abbath, Demonaz i Agmagedda (a w zasadzie wówczas Abbath Doom Occulta, Demonaz Doom Occulta oraz Armagedda) szybko przestawili się na nowy tor muzyczny. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyz debiutancki "Diabolical Fullmoon Mysticism" nie tylko świetnie się wpasował w konwencje, ale poniekąd był dziełem wyrózniajacym się.
Choć trio z Bergen od strony instrumentalnej oferowało black metal ku czci zimy i szatana, to nie sposób nie zauważyć, że muzyka Immortal już na tym etapie działalności prezentowała się oryginalnie. Zacznijmy od tego, że "DFM" oferuje w przeważającej części materiał wolniejszy, ale szalenie klimatyczny. W partiach gitar słychać jeszcze echa death metalowych naleciałości - zwłaszcza, gdy riffy grane są szybciej tremolo - wtedy harmonie są ewidentnie death metalowe. Wyraźnie jednak zaznaczają się specyficzne harmonie oraz konstrukcje, które znajdą rozwinięcie na kolejnych krążkach. Tutaj chodzi mi głównie o partie perkusji akcentujące poszczególne riffy.

Osobliwością jest też wokal Abbath, który wyróżnia się "rzygającą" i tym, że jest nienatarczywy dla słuchacza. Bardziej wprawiony fan black metalu byłby w stanie odróżnić to co jest śpiewane. Pewnym novum dla tego nurtu jest wykorzystywanie przez Immortal gitar akustycznych, które stanowią świetne przerywniki w dość jednostajnym blackowym graniu.

Od strony kompozycyjnej płyta prezentuje się dość przeciętnie. Utwory są raczej długie, często powyżej pięciu minut, ale urozmaiceń jest tu stanowczo za mało. Nie zmienia to jednak faktu, że znajdziemy tu kilka naprawdę interesujących motywów. Siła tego wydawnictwa tkwi jednak w jego klimacie. "Diabolical Fullmoon Mysticism" rzeczywiście ma w sobie mistyczną, ale i zimową aurę.

Debiut Immortal na swe czasu był wydawnictwem bardzo udanym. Co prawda kolejne płyty Norwegów pokazały, że stać ich na dużo więcej, przyćmiewając tym samym wagę "Diabolical Fullmoon Mysticism" jako albumu ustanawiającego alternatywne standardy black metalu. Może z perspektywy lat te dźwięki tak nie elektryzują, ale trudno nie dopatrzyć się w tych siedmiu (a w zasadzie sześciu) kawałkach ogromnego potencjału twórczego muzyków.

Tracklista:

01. Intro
02. The Call Of The Wintermoon
03. Unholy Forces Of Evil
04. Cryptic Winterstorms
05. Cold Winds Of Funeral Dust
06. Blacker Than Darkness
07. A Perfect Vision Of The Rising Northland

Wydawca: Osmose Productions (1992)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły